To Dante *
Bella:W końcu lekcje się skończyły. Odblokowałam Justina bo truł mi dupe karteczkami na lekcji. Chciałam spokojnie wrócić do domu ale Dante mnie zatrzymał. Wolał mnie ale go unikałam.
W końcu podbiegł i szarpnął mnie za rękę.
- CZY JA MOGĘ CHOCIAŻ RAZ WRÓCIĆ DO DOMU W SPOKOJU!?
- Ta.. Możesz aaale pójdziesz na plażę?
- Nie. Już powiedziałam.
- Proszę cię Bella..Popatrzyłam na niego. Normalnie nie jestem uległa ale.. Dante ti taki słodziak że sie nie da inaczej. Ale mimo wszystko.
- Zastanowię się.. Muszę wyprowadzić Alexa na spacer.
- Masz podwórko!
- PRZYJDĘ Z PSEM!Przytulił mnie i poszedł do chłopaków. A ja spokojnie szłam do domu.
***
W końcu domek! Jak sie ciesze. Mój pies skacze z radości. Uwielbia kiedy zabieram go ze sobą gdzieś dalej niż tylko na podwórko.
Ubrałam krótkie spodenki i bordowy top. A pod ciuchami miałam strój kąpielowy. Zabrałam do torby ręcznik i jakiś krem z filtrem.
Wzięłam smycz na wszelki wypadek, mój pies zazwyczaj się słucha ale zawsze wolę mieć przy sobie smycz.
- Siad..Pies tak się cieszył ze skakał i nie dawałam rady mu zapiąć tej smyczy. Dobra jebac puszczam go tak. Zamknęłam drzwi na klucz. I poszliśmy na plażę.
***********
Jak tylko Alex zobaczył Carmen to żucil się pędem do wody.
- ALEX! STOOOOP!Pies tylko spojrzał i biegł dalej. O to jaki wpływ ma Carmen na mojego psa. Ja mu pokazuje żeby przyszedł a ona żeby biegł dalej ughh.
Pobiegłam sprintem za psem a jakiś chłopak z kolegą się gapil na mnie jak na debila.
- No co się kurwa gapisz?Odwrócił się. Dobrze.
Dobiegłam cała zmachana..
- Car... Men zabije cię..
- Hahahaha wiedziałam że przyjdziesz.
- Ze względu na ciebie! Głupota Justina, Blake'a i Austina mogłaby przejść na ciebie.- WYPRASZAM SOBIE!
Pokazałam im środkowego palca.
- To co Alex? Idziemy do wody?Pies zaszczekal szybko zrzuciłam z siebie ciuchy i pobiegłam za psem. To był zły pomysł żeby go brać. Zaczęłam pływać a pies za mną.
Popływałam z nim tak jeszcze 3 minuty i wyszłam na brzeg popatrzeć jak Carmen wygłupia się z tymi debilami. Szanuje że w miarę potrafi ich znosić.. Ja jak widzę Justina to coś mi się dzieje cała się gotuję od środka.
Położyłam się na kocu i rozłożyłam jakaś parasolkę. Alex się położył i wystawił jęzor. Dałam mu wody i patrzyłam w morze.
- Ejj chodź do nas! - krzyknęła Carmen.
- Jestem z psem! Nie mogę go zostawić!
- Oh... No to daj go komuś!
-POJEBAŁO CIE!?
-już dawno..Zaśmiałam się. Nikomu nie ufam na tyle żeby komuś oddać Alexa. Mam obowiązek Tifanny z tatą będą dopiero we wtorek.. Muszę opiekować się psem. Chyba pójdę do domu nie mogę zostawić go samego bo coś może zrobić...
- Mogę popilnować twojego psa.Alex jak na zawołanie się do mnie przytulił i zaczął warczeć na nieznanego mi chłopaka.
Uspokoiłam psa.
-Waleczny haha pilnuje swojej pańci..
- spieprzaj tylko psa denerwujesz. DANTE!.Dante przyszedł a ja dałam mu smycz.
- Proszę bardzo.. Pójdziesz z nim na spacer.
- Co? Ale czemu ja?!
- Wyciągnąłeś mnie ja plaże? To teraz weź mojego psa bym mogła skorzystać.Wziął ode mnie smycz i poszedł.
- Pilnuj go- szepnęłam do psa.
- EJ! - oburzył się Dante.Poszłam do Carmen.
- No hejka.
- Gdzie Dante? - zapytał Justin
- co ciebie to o chodzi!?
-Mój kolega zniknął?
-Poszedł z moim psem na spacer, taki mały dill :)Prychnął. A ja zaczęłam chlapać się woda z Carmen. Na szczęście mam wodoodporny makijaż. Nie wiem jak ani skąd ale pojawił się ten typ.
- A więc masz na imię Bella??
-Odczepisz się w końcu?!
- miło..
- Zjeżdżaj..Wyszłam wkurzona z wody. Wszyscy mnie dzisiaj wkurwiaja.
- IDĘ DO DOMU!Carmen zrozumiała.. Chłopami niby też. Już godzina 17:00 muszę wracać..
Poczekałam jeszcze godzinę na Dantego czyli super do domu będę o 18. Bo pójdę spacerkiem.
- Dziękuję bardzo.Dałam Dantemu buziaka w policzek i odeszłam.
****
Wychodziłam już z terenu plaży jak dorwał mnie ten chłopak. Kto to jest czy on może dać mi święty spokój.
- Znowu ty... Człowieku odczep się!
- Nie poznajesz mnie?Spojrzałam na niego głębiej... To on, mój drugi najgorszy wróg. Justina nawet zniosę.. Zauroczyłam się w nim kiedyś a on mnie wykorzystał seksualnie. To z nim straciłam dziewictwo. Wie o nim tylko Carmen..
- Flynn..
- We własnej osobie kochanie..
- Nie zbliżaj się do mnie!Alex zaczął szczekać, typ odszedł.
Miałam łzy w oczach.. Nigdy nie płaczę ale przy Flynnie wszystko mi się przypomina. Kochałam go. A on mnie zranił, dlatego tylko przyjaźnie się z chłopakami.
Pobiegłam do domu. Jak debil powiedziałam psu że nie długo wrócę. Pocałowałam psiaka w pyszczek i zamknęłam drzwi. Miałam przy sobie tylko telefon i portfel.
Jestem aktualnie w jakiś ciemnym zauku żeby nikt mnie nie widział. Siedzę na ziemi i płaczę. Po co wrócił żeby zaś mnie zniszczyć...
Musze zadzwonić do Carmen.
.
..
..
....
Proszę odbierz, proszę..
- Halo? Kochana wyciągnęłaś mnie z wody.
- car.. Carmen
-Halo? Co sie dzieje słabo cię słyszę.
- On wrócił..
- CO?! Gdzie jesteś?
- Wrócił...
- Gdzie jesteś?! Odpowiedz mi kurwa.Rozłączyłam się.. Po roku się pozbierałam dlaczego..
Telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu ukazał się Justin.
- Czego chcesz gnoju.
- To ja Carmen.. Proszę powiedz gdzie jesteś. Już się ściemnia.
- Ja.. Nie wiem.. Chyba koło parku.
- Zaraz będziemy.
- Nie.. Oni nie mogą wiedzieć.. N-nie
- csii, przyjdziemy wszyscy..
- Nie chce ich tu
- Może ci pomogą?
- CARMEN!
- Oh dobrze.Siedziałam cicho bi słyszałam jakieś głosy.. Przytuliłam się do ściany, ktoś świecił we mnie latarka z telefonu. Oślepiało mnie to.
- Tu jest Carmen.Tak.. To jebany Justin.
- Sory.. Miałem cię "pilnować"Spojrzałam na niego wrogim wzrokiem. Carmen przybiegła i się przytuliła.
- Jak to wrócił..
-Kiedy.. Wyszłam z p-lazy to zaś mnie dopadł i wtedy dopiero go rozpoznałam. Nie rozumiem czemu.Zaczęłam płakać. Zapomniałam że chłopaki są niedaleko w razie czego i wszystko słyszą. Ale emocje mną szarpnęły.
-Csii będzie dobrze. Masz mnie. Chodź do domu.
- Nie.. Ja sie boje ze on tu gdzieś jest a jak mnie zgwałci?
-Nie wiemy o kim mówicie ale odprowadzimy was.Justin westchnął, i z niechęcią w głosie powiedział.
- Japierdole.. Dobra ja odprowadzę Carmen z Austinem. A wy idziecie z Bella..
- Stary wybacz a to ty mieszkasz na przeciwko Belli więc idziecie razem.
- Sami?!
- Tak..Nie chciałam. Ale byłam zbyt zrozpaczona żeby odmówić.
Justin popchnął mnie do przodu.
-Nie popychaj mnie!
-Przestań krzyczeć!Zaczęłam go napierdalać w klatkę piersiową. Kolejny raz mnie odepchnął i szedł obok trzymając mnie za łokieć.
- Znowu się widzimy. Dobrze pamiętam Bella?Co za gnój udaje że się nie znamy.
- Odpieprz się.. Proszę..
- Ty.. Typie to moja koleżanka możesz sobie iść.Rozszerzyłam oczy a Justin mnie puścił i chciał odejść.
- Justin zostań ze mną!Spojrzał na mnie jak ma kretynke. Ale został ze mną i pogonił tą szuję.
- Dobra debilko, chyba musisz mi coś wyjaśnić.
- Nic nie muszę.. Nic mi nie jest.
- spoko.Odprowadził mnie do domu a ja podziękowałam mu i z przyzwyczajenia przytuliłam go.
-Zachowujesz się coraz dziwniej.. Muszę iść do siebie narka.
- Tak.. Pa..Chciałam żeby został mimo wszystko bardziej od Justina nienawidzę Flynna. Wykąpałam się. Nic nie jedząc od popołudnia pp żucilam się do łóżka i zasnęłam wraz z psem

CZYTASZ
Wróg
Genç KurguOna- to zabawna dziewczyna jest lubiana w szkole, szalona, ciekawska, słodka. Ma dużo zalet ale i ka wady. Jest wredna, sarkastyczna, czasami wybucha agresja. Dba tylko o swoich przyjaciół i rodzinę. On- lubiany chłopak, zabawny, szuka wrażeń, wszys...