#5

4.8K 107 14
                                    

Carmen :
Bardzo martwię się o Bellę wiem, jaki to dupek. Zniszczy jej zycie. Powinien siedzieć dalej za kratami. Szarpał nią, próbował zgwałcić. Chciałabym powiedzieć chłopakom ale nie mogę.
Jest 8:00 a ja stoję przed szkola i siedzę na murku czekając na Bellę ale nie widzę jej. Kurwa. Gdzie ta łajza jest.
- co panienka tu robi lekcje się już zaczęły.
- przepraszam.. Już idę..

Spuściłam głowę i weszłam do szkoły dzwoniłam do niej pisałam ale nic. Muszę za wszelką cenę zdobyć telefon któregoś z chłopaków i do niej zadzwonić może odbierze. A jak nie po szkole do niej zajrzę.

Bella :
Jest 8.. A ja leżę zapłakana w łóżku. Zastanawiam się czy iść do szkoły... Nie, muszę iść. Nie dam mu satysfakcji. Nie zniszczy mnie poraz kolejny, on.. Nie może znowu zawładnąć moim życiem. Podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie. Śliczna długowłosa dziewczyna, piękna figura. Wykorzystam to. Ubrałam się w :

 Ubrałam się w :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No, pięknie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No, pięknie. Zrobiłam makijaż. Użyłam tylko zalotki, tuszu do rzęs, pudru, korektora i podkładu. Usta zrobiłam jedynie zwykłym błyszczykiem żeby mieć coś na ustach.
Zabrałam torebkę telefon i słuchawki i wyszłam z pokoju. Dałam jeść psu i wyszłam z domu zamykając je.

***
Ale mi się trafia. Idealnie. Blake jedzie. Jak zawsze...
- Eeeeeej słyszysz mnie?!

Zatrzymał się.
- Japierdole to zaś ty? Nie nie zawiozę cię.
- Proszę ostatni raz??
- OSTATNI!

Skakalam ze szczęścia.
- Wsiadaj a nie. Bo jeszcze się wydupisz a ja nie będę czekał.

Wsiadłam i teraz już tylko rozsiąść się wygodnie hah. Musiałam pilnować żeby nie było widać majtek. Nie przemyślałam tego. Podjeżdżaliśmy pod szkołę jak się okazało był dzwonek. Z siadłam z motoru i dałam mu buziaka w policzek.
- Dzięki, kiedyś ci się odwdzięczę.
- Hnmm.. Tak?
- Zabiorę cie do maka. - wyszczerzylam się.
- A ty tylko o jednym..
- Już cicho! Haha

Odeszłam szukać Carmen. Kiedy na drodze stanął mi on. Na dziedzińcu jest mnóstwo osób. Nagle na przeciwko mnie stanął Flynn.
-kogo moje oczy widzą piękny kwiatuszek.
- zjeżdżaj typie.. Narazie grzecznie proszę.

Odsunęłam go ale ten mną szarpnął.
- Już nie pamiętasz jak robiliśmy TO W NOCY?! - zaczął krzyczeć przez co dosłownie kilka osób zwróciło na nas uwagę. Ale rozeszli się więc dobrze
- Stul dziub łachudro!
- Krzyczałaś i chciałaś WIĘCEJ I WIĘCEJ!

Uderzyłam go w twarz.
- Ty szmato!
- Powiedziałam zjeżdżaj!

Jest! Przyszła Carmen.
- Zejdź mi z drogi popaprańcu. - przesunęła go i mnie przytuliła.
- Ulala kogo my tu mamy Carmelek we własnej osobie.
- Zamknij ryj tępoto ludzka! I daj jej spokój. Jeżeli nie twoje oczka znowu ujrza kraty.
- Nie zrobicie tego..
-Owszem.. Zrobimy. Jeśli się nie odczepisz cała szkoła dowie się jakim jesteś gnojem.

Wkurwiony odszedł. A ja w duchu skakalam ze szczęścia. Carmen zawsze pojawia się w momencie kiedy jej potrzebuje. Kocham ją mocno, a co do Flynna mam go gdzieś. Nie powiedziałam jeszcze Tifanny i tacie ze znowu się pojawił. Taak.. Niestety wiedzą o Flynnie i pewnie gdyby się dowiedzieli to by tu jechali od razu, ale nie będę im niczego psuć. Mam psa który w razie czego mnie obroni oraz przyjaciółkę.. No i Dantego. Bo sory, no ale ma Blake'a i Justina nie można liczyć. Gnoje jak chuj ale jakoś podlizać się trzeba żeby mieć podwózkę do szkoły. Austin jeszcze jako tako pomoże ale no tak naprawdę tylko na Carmen można liczyć.

Zadzwonił dzwonek na lekcje. Super teraz dwa wf pod rząd a później tylko religia i do domciu.
- Carmen.. Myślisz że się odczepi?
- Szczerze? Sądzę ze i tak znajdzie powód do zaczepki. To przecież Flynn jebany kryminalista i gwałciciel.
- Dziękuję że jesteś - przytuliłam ją. I otarłam szybko łezkę która spłynęła po policzku.
- Wiem że lecą ci łezki, mnie nie oszukasz haha
- Co?
-Proszę cię.. Znam cie jak nikt inny.

Uśmiechnęłam się i poszlysmy spóźnione do sali.
Rozdzieliłyśmy się, ponieważ ja nie ćwiczę a Carmen tak. Ona lubi wf  i czasami poćwiczyć ale to tylko pozory.. Tak naprawdę do osoba która je je i przestać nie umie hah. Jak dobrze że obie mamy szybki metabolizm i możemy sobie pozwolić na żarcie.
Biegłam szybko bo pan sprawdzał obecność i przywaliłam w drzwi. Jakiś debil mi przypieprzył ale po prostu nie widziałam.
Jęknęłam z bólu.
- Oj przepraszam.. - aa to tylko Jonathan z klasy. Może nie jest kujonem jest raczej cichym chłopakiem.
- Nic nie szkodzi...

Dotknęłam twarzy. Już prawie przestało.  Weszłam na salę razem z Jonathanem.
- Naprawdę cię nie widziałem.
- Naprawdę jest w porządku juz uspokój się..

Pokiwał głową.. A ja poszłam sobie do ściany i usiadłam na ławce. Położyłam się i wyciąglam telefon.
Mam kilka wiadomości. Jedna od nieznanego..

*nieznany*
Kwiatuszku tęskniłem za tobą.. Dlaczego mnie tak suko traktujesz?!

Olać go.. Nie odpisze mu choćbym miała umrzeć. Przyszedł z dziennikiem do naszego trenera i zmierzył mnie wzrokiem. Jak na zawołanie podniosłam się do siadu. Cwel.. Gapi się na mnie i lustruje wzrokiem z góry na dół.
W oddali widziałam Carmen która robiła brzuszki.. Ta chyba udawała że je robi. No nic teraz tylko poczekać aż zaczną grać w siatkówkę. Będzie co oglądać.

****Koniec lekcji****
Zmierzam właśnie w kierunku wyjścia z terenu szkoły. Nagle ktoś mną szarpnął i przywarł do ściany.
- Dlaczego. Mi.nie. ODPISAŁAŚ!
- Oo a co to jakiś zasrany obowiązek?! Daj mi spokój. Lepiej żyje się bez ciebie cholerny gwałcicielu!

Uszczypnął mnie.
- PRZESTAŃ!
- już nikogo nie ma na terenie szkoły nie wywiniesz się.
-Nie? Justin jest.
- I co? Spójrzmy prawdzie w oczy jesteście wrogami od dobrych kilku lat. Nie licz na tego dupka.
- TY NIM JESTEŚ!

Kopnelam go w krocze i uciekalam. Szybko biegłam do domu.
Biegł za mną...

Wbiegłam do domu jak churagan i zamknęłam drzwi. Pozamykałam wszystkie możliwe okna w domu. Weszłam z psem do pokoju pogłaskałam go. Jebany drań krzyczał żebym wyszła na balkon.
Wyszłam.
-Czego chcesz. - oparłam się o obręcz i spojrzałam w dół.
- Ciebie smarkulo! Ruchalismy się przecież było fajnie!
- Poprawka! to ty mnie ruchales cioto. Spadaj z tad póki możesz.
- wejdę do ciebie.
- A. A. A. A nie tak szybko. - wyciągnęłam telefon i pokazałam numer ja policję.  - jedno kliknięcie i siedzisz.

Wkurwiony odszedł.
- TO NIE KONIEC KRETYNKO ZOBACZYSZ JESZCZE CIE DO RWĘ.
-Poczekaj bo posikam się ze strachu.

Zaśmiałam się i usłyszałam telefon. Weszłam do pokoju usiadłam na łóżku i odebrałam.
- Hej Tifanny.
- Cześć, posłuchaj wszystko w porządku? Dzisiaj przychodzi Justin na kontrolę. Spokojnie odwołane jest mieszkanie razem.
- tak okej jest w co?
- mama Justina dzwoniła.. Ponoć kłócilas się z jakimś chłopcem. Krzyczał na ciebie ale nie wie co.
- Nieee haha spokojnie wszystko dobrze.
- Kochanie martwię się. Jeżeli jest coś i mi nie mówisz... Ugh może to zostać między nami tata sie nie dowie. Co jest? Ciąża?
-CO NIE Tifanny nie
- Dobrze, więc co?
- Pogadamy.. Jutro okej?
- nie wracamy we wtorek wszystko się przełożyło wracamy teraz w weekend.
- Dobrze papa
- pa.

Ugh najgorszy dzień tego tępego życia.  Jest godzina 15.. Pozostało tylko obejrzeć netflixa.. Pomyśleć że to środa a nie poniedziałek jest najgorszym dniem

Wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz