#12

3.5K 104 1
                                    

Bella:
Środa.. Nie idę do szkoły mamto gdzieś. Tym razem nawet korektor nie zakryje tego co jest na mojej twarzy. Dalej delikatnie płaczę. Dookoła pełno chusteczek. Jest 8:00.. Dzwoni telefon. Mogłam się domyślić Carmen..
- H-halo?
- Dziewczynooo czekam na ciebie! Gdzie ty jesteś.
-W domu - odpowiedziałam słabo..
- Nie idziesz dzisiaj? Bells co jest!?

Miałam taki odruch wymiotny. Mocno mną wstrząsnęło.
- Jestem.. Nie idę słabo się czuję.
- Przyjdę do ciebie.
- Nie spokojnie.
- Bella martwię się... Co się dzieje.
- oni.. Zabrali Alexa do hotelu i pojechali za granicę.. - załamał mi się głos.
- Skarbie ale wrócą tak?
- ty nie rozumiesz! Tata był na mnie wściekły chodź nic nie zrobiłam po czym wracam do domu i totalna cisza o jebana kartka na stole! A sama Tifanny powiedziała że mogę iść po szkole na plażę. Jakby wiedziała że muszą wyjechać! Dlaczego mnie okłamują? - zaszlochałam.
-Proszę nie płacz.. Bella przyjdę do ciebie po szkole jasne? Siedź w domu!
- Nie obiecuje..

Wpadłam na świetny pomysł. Pójdę do opuszczonego domu do którego kiedyś zaciągnął mnie Flynn.. Fajnie tam było ale, nie.
- nie znajdziesz mnie w domu.
- Hm? Bella!
-tak?
- Gdzie będziesz..
- Nie wiem jeszcze. Papa kochana kocham cię!

Odłożyłam telefon. Ubrałam niebieskie dresy i Czarna bluzę. Rozczesałam włosy i dałam 3 warstwy korektora i pomalowałam rzęsy. Zabrałam telefon i pieniądze. W sumie raz w życiu próbowałam narkotyków... Przez Flynna nie zaszkodzi jeszcze raz. Chociaż to zły pomysł.

****
Zmierzam w stronę tego domu z 3 butelkami piwa oraz jedna butelka whisky i winka. Wzięłam jakieś tabletki nasenne w razie czego.. Po drodze spotkałam dilera.. Ma na imię Tyler.
- Co tu robi taka Śliczniutka laseczka?
- Daj mi jakieś piguły.
- co?
- TO CO SŁYSZYSZ.
- Nie wyglądasz dobrze.

Spojrzałam na niego wywiercajac mu dziurę.
- Okej okej. Dzisiaj dostaniesz za darmo śliczna.
- Serio?
- dobra żartowałem.. 50 ziko
- Masz.

Ominęłam go i po kilku minutach byłam na miejscu. Dostawałam wiadomości kd chłopaków i Carmen. Miałam to jednak w tyłku.
Okej. Zaczynamy zabawę.
Znowu telefon. Znowu Carmen. Ugh!
- Co..
-Stoję pod twoim domem! Gdzie jesteś do cholery.
- Jest dopiero 11..
-Mów..
-Nie ważne. Znasz to miejsce..

Rozłączyłam się. Zaczęłam wypijać piwa. Nigdy bym nie pomyślała że zacznę tak pić i to przez Flynna. No cóż życie..

**godzina 14**
Leżę wygodnie na betonowym niewykończonym balkonie. Pije butelkę whisky... Kręci mi się w głowie a świat wiruje....

Carmen :
Chodzę z Austinem, Dantym, Blakiem i Justinem od kilku godzin i szukamy Belli. Martwię się o nią kurwa. Nagle Justin zaczął mną szarpać.
- Pomysł Carmen! Gdzie mogłaby być!
-NO NIE WIEM DO CHOLERY!
-Mie szarp mi dziewczyna - syknął Austin.

Aww.. Słodziak. Stop!. Zaczęłam chodzić w kółko i myśleć.
- OPUSZCZONY DOM! Blisko jednej małej wioski. To... Godzina z tad chyba..
- Gdzie ta łajza polazła i ma chuj tam?!
- Flynn.. Ja tam zabierał. Kurwa.

Zaczęliśmy biec, inaczej chłopaki ledwo mnie doganiali. Pierwszy raz tak wyleciałam.

Bella:
- świat jest n-.. Co? Aa njeslrawieiwy.

Kurwa syknęłam na siebie.
- NIE SPRAWIEDLIWY!

Tusz już miałam rozmazany. Wstałam i próbowałam wejść do środka domu ale zakręciło mi się w głowie. Wręcz pełzałam po ziemi i trzymałam się czegokolwiek. Może by tak te narkotyki?... Nie! To zły pomysł.

Wzięłam do rąk butelkę wódki. U piłam łyk i skrzywiłam się. Nie dobre fuj.
Nagle rozległ się hałas. Znalazła mnie, japierdole. Szybko schowałam tabletki za siebie. Wstałam delikatnie i ledwo trzymając się na nogach poszłam usiąść na balkon.
Drzwi zostały pchnięte.
-MÓJ BOŻE ŻYJESZ. Fuj... Czujecie?
-Tsa..
- Bella ty piłaś co ci się dzieje?!
- J.. Żelii k-tos z wass tu.. Podejdzie to sk.. Ocze.

Wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz