Ona- to zabawna dziewczyna jest lubiana w szkole, szalona, ciekawska, słodka. Ma dużo zalet ale i ka wady. Jest wredna, sarkastyczna, czasami wybucha agresja. Dba tylko o swoich przyjaciół i rodzinę.
On- lubiany chłopak, zabawny, szuka wrażeń, wszys...
Bella : - BELLA BELLA proszę cię mogę skorzystać z twojej łazienki - wbiegła cała zdyszana Carmen.
Jest 7:30 a my nie jesteśmy gotowi. Kurwa. - No szybko wchodź. Ja idę do pokoju się ubrać a ty się maluj. - Dzięki kochana!
Ubrałam się :
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Przygotowałam sobie kurtkę jeansowa na wypadek gdyby zrobiło się chłodniej. Byłam już pomalowana. Spojrzałam w lustro które stało w rogu pokoju wyjęłam szminkę i poprawiłam swoją czerwień. - DZIEWCZYNY? Gotowe? - Tak Austin idziemy! - odkrzyknęłam. - Car chodź.
Dziewczyna wyszła. Zgarnęłyśmy torebki i zbieglysmy. Justin nakarmił Alexa za co mu podziękowałam i odjechaliśmy.
*** Wysiadamy całą grupą z dwóch aut i ludzie się patrzą. Zauważyłam Cornelię. - Suka na dwunastej - szepnęłam do Carmen.
Zdążyliśmy. Kierowaliśmy się już do sal. -O proszę czyżbyście dały dupy? Popatrzcie ludzie OTO PRAWDZIWA DZIWKA. -Jakbyś nie zauważyła głupia pindo to Carmen jest w związku z Austinem. - W takim razie tylko ty się puszczasz. Że ta twoja psiapsi wybrała ciebie a nie mnie. -No tu akurat to się nie dziwię - uśmiechnęłam się wrednie.
Weszłam do klasy z Carmen. Tuż po nas pojawiła się nauczycielka polskiego. Nudziłam się strasznie. Pisałyśmy sobie karteczki. Reszta lekcji w sumie była nudna.
*** Jeszcze dwie lekcje i do domu. W końcu. Jesteśmy na podwórku. Chłopaki siedzą na ławce a my z Car na stoliku piknikowym. - Myśleliście o jakieś pracy? - spytałam bardziej chłopaków. Ponieważ oni mają już 18 lat i mogliby pójść. - A po co?-spytał lekko naburmuszony Blake. - No wiecie mieszkamy razem. Skąd będziemy brać pieniądze. Mój ojciec pewnie długo nie będzie mnie utrzymywał. - Hm, coś się pomyśli, ale tak Bella ma rację - Potwierdziła Carmen. - Ja nie będę nigdzie pracował pojebało. - Nie wkurwiaj mnie Blake.. -A może w tym klubie na zmiany lub DJ? - zasugerowala Carmen. - To nie taki zły pomysł chłopaki
Rozmawialiśmy tak aż obok nas nie pojawił się Dante. Ohohho tego się nie spodziewałam. Patrzyliśmy na niego wszyscy i nikt się nie odzywał. Dante podrapał się po karku. Popatrzył na wszystkich a na koniec zatrzymał się na mnie. Moja zaskoczona mina natychmiastowo zmieniła się na obojętną. -Um.. Mogę z wami siąść? - spytał. Już miałam się odezwać ale powstrzymała mnie dłoń Carmen. -T tak jasne - powiedziała nerwowo.
Dalej była niezręczna cisza. -Too chcesz o czymś porozmawiać? - przejął pałeczkę Justin. - W sumie to tak, chyba, nie wiem.. - jąkał się - Kurwa! Okej.
Patrzyłam na niego jak na wariata. Z resztą nie tylko ja. - Chciałem przeprosić - spuścił głowę - oddalam się od was. Pokłóciłem się o to z Rose. Chciałem do was przyjść pogadać i tak dalej ale.. Ona czuję jakąś odrazę nie wiem kurwa. - Co chcesz przez to powiedzieć, bo nie będę oszukiwać że nie wiem o co chodzi - w końcu się odezwałam. - Chcę spędzać z wami więcej czasu.. -Ale ona ci na to nie pozwala mam rację? - Tak.. I nie wiem. - UGH Czy ty do jasnej dupy nie widzisz że ona cię wykorzystuje i odwraca przeciwko przyjaciołom?! -Bella.. - zaczął Justin. - NIE. Czy wy na prawdę nie widzicie co ona odpierdala?! Przepraszam za te słowa ale to zwykła kurwa! Dante ty się od nas oddalasz. Może nie zachowywałam się w porządku ale pogodzilam się z tym, ale ty jesteś jakiś zaślepiony. ONA cię NIE KOCHA tylko wykorzystuje twoją dobroć.