Prolog

2.1K 77 17
                                    

POV Marinette

Stałam pod Wieżą Eiffla i czekałam na blondyna. Chciał o czymś ze mną porozmawiać i poprosił o spotkanie. Chyba po raz pierwszy.

Zazwyczaj on wpadał do mnie bez zapowiedzi i od razu wyżerał mi z lodówki.

A nie! Przepraszam, pomyliłam osoby.

To ja tak robiłam, jak szłam do niego.

Minęły już pięć minut od godziny spotkania. Dobra powinnam się martwić. On. Nigdy. Się. Nie. Spóźnia!

Jednak po chwili nie musiałam już się zamartwiać, bo szedł do mnie. Oczywiście się wyjebał na schodach, jak po nich wchodził. Jebany zawsze coś odjebie. Po prostu jest kaleką i tyle.

- No nareszcie!- zarzuciłam ręce wzdłuż mojej kurtki.

Wywrócił oczami, ale zamiast podejść i się przywitać, po prostu olał mnie i poszedł za mną, aby usiąść na ławce. Zmarszczyłam brwi ze zdziwienia i odwróciłam się na pięcie do niego.

- Okres dostałeś?- zapytałam siadając obok niego i wyciągając komórkę.

Jedynie co przyszło mi powiadomienie z instagrama i esemes od Chloe o treści ,,Adrien ze mną zerwał XD"

- Czemu zerwałeś z Chloe?- zapytałam spoglądając na niego. Jego zielone tęczówki były skupione i skierowane do przodu.

- I tak nasze uczucia wypłynęły.- wzruszył ramionami.

Miał rację. Chloe już dawno rozglądała się za innym a Adrien nie czuł tego samego, co rok wcześniej.

- Tooo... o czym chciałeś gadać?- zapytałam ponownie.

Westchnął i spojrzał na mnie z żalem.

- Wyjeżdżam Marinette.

Patrzyłam na niego, ale po chwili odblokowałam telefon i weszłam w kalendarz. Nie miał żadnych najbliższych sesji za granicą...

- Po co?!- zapytałam patrząc na niego.

- Ojciec z Matką zakładają firmę w Londynie a ja mam dopiero siedemnaście lat.- powiedział.- Muszę z nimi jechać Mari.

Otworzyłam szerzej oczy.

- Stary...- dotknęłam jego czoła. - Dobrze się czujesz?

- Jezu tak.- zaśmiał się. - Będę pisać, dzwo...

- A co z naszymi planami?!- krzyknęłam podnosząc się i przerywając mu jednocześnie.

- Jakimi planami?- zapytał zbity z tropu.

- Mieliśmy być Elitą! Chcieliśmy tego...

Teraz on mi przerwał.

- Nie Marinette! Ty tego chciałaś!- podniósł lekko głos i wskazał na mnie wstając. - Jestem już wystarczająco popularny rozumiesz?! Szkoła miała być moją oazą od tego świata, ale Ty chciałaś sławy!

- Przecież się zgodziłeś w gimnazjum.- zauważyłam.

- Nie zgodziłem, tylko obiecałem że spróbuję. Ale nie mogę! Ile można znieść ten wzrok na sobie? Jeszcze żeby to był wzrok przyjazny, ale jest albo strachu, albo obrzydzenia! Mdli mnie już ta sława!

Poczułam dziwną irytację.

- Ja też biorę Cię na wymioty?! Jesteś tchórzem Adrien! Możemy mieć wszystko. - chwyciłam go za kołnierz jego płaszczu.- Tylko Ty i Ja przeciw światu. Oboje zyskamy!

- Robisz to, bo Cię gnębili w podstawówce Marinette.- szepnął spoglądając na mnie z góry.- To już obsesja moja droga.

Zabrał moje dłonie i się odsunął ode mnie.

- W takim razie... Co ty tu jeszcze robisz?!- zapytałam bliska płaczu.- Jedź do tej Wielkiej Brytanii i mnie zostaw! Nie jesteś mi potrzebny!

- Nie myślisz tak.-pokręcił głową.

Miał rację. Potrzebuje go cholernie.

- Chuja wiesz co myślę. - syknęłam w jego stronę. - Odejdź.

Patrzył na mnie przez dłuższą chwilę. Ja też patrzyłam na jego dziko zielone oczy, które patrzyły chłodno.

- Odejdź!

Krzyknęłam tak głośno, że pare przechodni spojrzałona nas.

- W takim razie, Żegnaj Marinette.- powiedział odchodząc.

- Spierdalaj.- powiedziałam szeptem.

Usiadłam na ławkę i upewniłam się czy, aby na pewno poszedł. Po chwili się popłakałam.

I nie dlatego, że nie dotrzymał słowa. Tylko dlatego że...

Bez Adriena, nie ma Marinette.

...

Witajcie.

Krótki prolog jest!

Usunęłam ,,Wojna NIE na rok" ponieważ wolałam coś napisać o Adrienette

Ale spokojnie... Emma i Alex wrócą w innej historii...

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz