Per. Narrator
Od ostatnich zdarzeń minęło trochę czasu, Ameryka jest już w 7 miesiecy ciąży i rodzina wspierają go jak najlepiej. Gorzej jest u Polaka i Rosji, mówiąc początkowo było bardzo dobrze, czułości dawali sobie co dzień, ale z czasem zaczęło się pogarszać i dochodziło do kłótni. Kłótnie zdarzały się często , a chodziło nawet o najmniejsze problemy. Powoli nie umieli być w swoim towarzystwie i unikali siebie w własnym domu, aż do czasu gdy Rosja nie wytrzymał i bez słowa opuścił dom , zostawil tylko list pożegnalny i... Mowiac słowa tam zapisane zraniły Polaka bardzo, Rosja zerwał z nim przez list. Polsce wydawało się to smutne i bardzo nie fajne z strony Rosjana, czuł się wtedy nie potrzebny dla świata i jak jakiś śmieć...
Per. Polski
Polska: Nie... Nie... Nie... -mówiłem ciągle te same słowa cicho.
Trzymalem list i pare słonych łez spłynęło po moich policzkach, czułem ogromny ból, czułem się po prostu nie kochany... Ledwo wstałem z podłogi na której siedziałem i wolnym krokiem kierowałem się do wyjścia z domu.
Muszę się Przewietrzyć... Może to jakoś pomoże... Nosz kurwa Polska na pewno kurwa to pomoże, twój ukochany z tobą zerwał, no kurwa jego mać powietrze pomoże, kurwa mądry ja jestem jak chuj.
Po tych myślach ubrałem buty i wyszedłem z domu, łzy dalej wypływały z moich oczu, a ja ślepo patrzyłem na list. Nadal nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje... "To na pewno tylko sen" Ciągle wymyślałeś jakieś dziwne rzeczy w głowie, bo nie chciałem się pogodzić z rzeczywistością. Po chwili chodzenie spojrzałem na drogę i zauważyłem że jestem w parku. Wziąłem wdech i poczułem się jakoś lepiej, czułem piękny zapach kwiatow. Łzy dalej leciały, ale czułem się trochę lepiej, po chwili wiatr zawiał, a list odleciał. Odrazu zacząłem go szukać wzrokiem i biegłem do niego, nie patrzyłem na drogę. Gdy list już upadał to wpadłem na kogoś, był on trochę wyższy i złapał list.
Niemcy: Tto twoje? -zająknął się i spojrzał na list.
Podszedłem bliżej i próbowałem wziąść mu list, ale ten nie dawał mi do niego dostępu i czytał go cicho. Po tak minucie chłopak na mnie spojrzał z smutkiem, mówiąc na pierwszy rzut oka był to smutek, ale jego oczy okazywaly szczęście i coś dziwnego.
Niemcy: Tak mi ciebie żal -powiedział i mnie przytulił.
Nie odezwałem się, ale przytuliłem go delikatnie, chłopak tulił mnie do siebie i położył swoją głowę na moim ramieniu. Po paru minutach przytulasow Niemcy się odsunął i uśmiechna się czule.
Per. Niemcy
Czy to wreszcie moja szansa, czy wreszcie Polen nie ma nikogo i mogę go mieć tylko dla siebie...
Polen spojrzał na mnie z dołu i uśmiechną się delikatnie, wpatrywal się w moje oczy.
Niemcy: Em... Może byś chciał iść ze mną do kina -zarumienilem się lekko i patrzyłem na niego.
Polska: NNo nie wiem... -można było zobaczyć lekki rumieniec na jego buzi i odwrócil swój wzrok.
Niemiec: mhm... No to może restauracja? -zaproponowałem kolejna rzecz z usmiechem.
Polska spojrzał na mnie z zaciekawieniem i przechylił głowę, wyglądał jak taki kotek który nie rozumie o co chodzi.
Polska: okej... -uśmiechną się delikatnie i znow odwrócil swój wzrok.
Poszło dosyć łatwo, ale to plus dla mnie hehe~ hm... Jak by go tutaj hm... Spojrzałem jeszcze raz na niego, już nie płakał i chyba poprawiłem mu humor. Mowiac i dobrze, chociaż jest już dobrze z nim... A ten list wyrzucę lub spale...
Niemcy: Może przejdziemy się? -zaproponowałem z usmiechem.
Chłopak tylko na mnie spojrzał i bez słowa zaczął iść, zacząłem iść koło niego i szedłem w jego tempie. Polska szedł dosyć powoli i co pare sekund bral wdech.
Polska: Dziękuję... -mówi cicho i przybliża się trochę do mnie.
Początkowo byłem lekko zaskoczony samymi podziękowaniami, a potem przybliżeniem. Może nie przysunął się tak bardzo blisko, ale szedł blisko mnie i prawie stykalismy się ramionami.
Niemcy: Za co? -spojrzałem na niego z zaciekawieniem.
Polska: Poprawiłeś mi dzień... -spojrzał w moja stronę i wziął kolejny wdech- i... Na chwilę zapomniałem o tym wszystkim -mruknął coś jeszcze pod nosem.
Niemcy: oh... -nie wiedziałem co powiedzieć.- wiesz zrobiłem to bo cie lubie... Bardzo lubię...
Polen spojrzał na mnie lekko zaskoczony, ale w jego oczach mogłem zobaczyć jakieś uczucie. Radość? Nie... Coś innego...
Polska: no to kiedy chcesz iść do tego kina? -spytał i odrocil swój wzrok.
Niemcy: hm... Co powiesz na jutro o godzinie 20 - uśmiechnąłem się lekko i wpatrywałem się w niego jak w jakiś obrazek.
Polska: Nie za późno? -spytam i przejechał dłonią po swojej szyi.
Niemcy: wiesz wieczory zawsze są najlepsze, mało ludzi i fajne filmy -powiedziałem z usmiechem , a moje myśli stawały się brudne.
Polska: uh... Okej -uśmiechną się i spojrzał ja swoje buty. -wiesz może ja już będę wracał do domu i no jutro się zobaczymy.
Niemcy: mhm -przytaknąłem głową.
Polska chwili robił coś z rękoma, ale po chwili przytulił mnie delikatnie. Odrazu odwzajemniłem przytulasa i pocałowałem jego skroń, Polen "wybuchł " rumieńcem i po chwili się odsunął.
Polska: PaPa~ -powiedział te słowa z dosyć smutnym tonem i zaczął iść w stronę swojego domu.
Per.Polska
Co ja kurwa wyprawiam, Rosja mnie rzucił, a ja... A mnie ciągnie do Niemiec... Nie że go nie lubię, Niemcy są spoko... Bardzo spoko , ale nosz...
Wkurzyłem się sam na siebie i myślał o tym wszystkim, po chwili doszedłem do do domu. Zorientowałem się że moje drzwi są otwarte i powolnym krokiem wszedłem do środka, zdjąłem buty i poszedłem w głąb domu.
CZYTASZ
"Na Wszystko Przyjdzie Czas" ›RusPol‹ | Zakończone |
Fanfiction❗Okładka nie moja ❗ › | Opis: | ‹ Polska i Rosja są najlepszymi przyjaciółmi, okropnie kochają swoje towarzystwo. Leczna drodze częstszego spotykania się ich stoi rodzina Rosji, ojciec Ruska mało co przepada za małym Polakiem. W całym zamieszaniu ok...