Per. Narrator
Wszyscy poszli spać i już po paru godzinach wstał nowy dzień, ukazał się on słońcem i lekkim opadem. Było dosyć chłodno, ale wiele osób chodziło na krótkim rękawie. W tym momencie Niemiec wlansie bieg do pracy, Polska dalej spał i miał koszmar, koszmar że powtórzy się to co kiedyś. USA , Kanada i syn Polski byli w ogródku, Kanadyjczyk okazał sie super ojcem i wsparciem dla Ameryki. Francja i WB nadal mieli za złe Polsce, czyli do niego obrzydzenie. Rosja siedział w swoim dawnym pokoju i myslal, dalej czuł miłość do Polaka, ale czuł też ból... Ból który powoli niszczył go od środka. Japan nadal siedziała w klatce i nie mogła się ruszyć, nic nie mogła... Czekała tylko na koniec. Litwa zamartwiala się i powoli miała lekkie paranoje nad tym. Węgry stał na peronie i chciał wyjechać na wakacje, sam bez słowa.
Węgry wbiegł do pociągu i zaczął jechać, czuł się tak dobrze. Chciał chwile wakacji, może i nikomu o tym nie powiedzial to myślał że u innych jets bardzo dobrze.
Pociąg zaczął jechać, wszytsko było dobrze, aż... Ktoś pijany z pistoletem chodził i bawił się nim, po chwili można było usłyszeć pare strzały...
Per. Rosja.
Parę łez spłynęło po moim policzku, czulem jak miłość daje mi skrzydła, ale czuje też jak mnie niszczy... Czuje ból i radość, uczucia mi się mieszają... Powoli miewam złe myśli... Myśli które mówią mi złe rzeczy... Nie chce ich, ja chce tylko mojego Polaczka z powrotem... Jego słodki uśmiech, jego delikatnie dłonie, jego piękne oczy, jego... Jego chce...
Per. ZSRR
Ten zjebany Polaczek zniszczył mojego syna, Rosja nie ważne co to by do niego wrócił... Czasami myślę że Rosja się po prostu poglubił, może jego uczucia są prawdziwe? Może serio kocha innego chłopaka... Nie nie... Napewno nie pff~ a może... Nosz kkk... Eh... Nie wiem już sam, może to ze ja nie znam miłości to może nie znaczy że jej nie ma... Ale Polski jest już z Niemcem... I to moja wina... To moja wina że Rosja stracił go... To moja wina... Nie nie... Nie... Nie... To wszystko wina Niemca, to jego wina.. Pff~ ja tylko.. Eh... Hehe
Per.Polska
Powoli otworzyłem oczy i ziewnąłem, rozciągnęłem się na łóżku i usiadłem. Po chwili wstałem i podszedłem do okna, przejechalem dłonią po szybie. Okno było zamknięte...
Może lepiej będę się słuchał Niemca, on chyba wie lepiej... Zrobię dla niego coś pysznego, pierogi może... Hm?
Z przemyśleć przerwał mi dźwięk uderzania w szybe, spojrzałalem szybko i Zobaczylem kątem oka ptaka. Szybko chciałem otworzyc okno i jakoś mu pomoc, ale okno było zamknięte, a ptak spadł...
Szybkimi ruchami zzacząłem schodzić po schodach i już po chwili byłem koło okna na dole. Widziałem chyba nie żywego ptaka, chciałem mu jakoś pomóc, ale nie mogłem wyjść... Eh...
Westchnalem smutno i odszedłem od okna, usiadłem na kanapie i włączyłam TV.
TV (babka): przed chwilą dostaliśmy informacje o wypadku, zginęło 5 osob, 2 zranione w dobrym stanie. Czyli 7 poszkodowanych. Pierwsza osoba to Portugalia, zmarł na miejscu -kobieta mówi to bez uczuć i bierze wdech- Kolejna to Węgry, chłopak równiez zmarł na miejscu...
-Węgry... -powiedzialem cicho jego imię poczułem jak pare łez zbiera się w moich oczach. -Węgry -powtórzyłem jego imię i już łzy wylały się z moich oczu.
Wziąłem wdech i wstałem, wypuściłem powietrze i podbiegłem do drzwi, pociągnąłem za klamkę. Drzwi się otworzyły, a ja wybiegłam z domu. Biegłem sam nie wiem gdzie, mam dość tego... Tego świata, mam dość tego bolu... Chce to co było wczesniej...
Po chwili znalazłem się na polanie, uśmiechnalem się sam do siebie i wytarlem łzy. Podszedłem do drzewa wiśni i ukucnąłem, spojrzałem na róże, były takie... Przymknąłem oczy. Mówiąc mało się u nich zmieniło, tylko Czarna trochę ma chyba większe kolce, a ta biała chyba tak jakby się odsunęła, nie po prostu lodyga.. Jakby... Eh... Czerwona trochę opadła , a mniejsza pod nią trochę urosła. Niebieska była dużą i jej kolce były małe, obok niej była róża Niebiesko biała. Wyglądała niesamowicie, wygląda pięknie... Spojrzałem jeszcze nie tą mniejsza czerwoną, ona też miała coś białego...
-Uhuhu widać Biała tutaj szaleje -skomentowałem i zaśmiałem się cicho, jakos te róże biorą ode mnie źle emocje.
Mówiąc tylko Czarna i biała nie moja obok siebie innych mniejszych róż, tak jakoś same są... Eh.. Może potem będą mieć, wstałem i sspojrzałem na niebo. Promyki ciepłego słońca ogrzewały moje ciało, Odwociłem wrok i spojrzalem na róże... Jutro przyniosę im trochu wody może teraz małe urosną.
Zacząłem iść do domu i już po chwili byłem w nim, zamknęłam drzwi i spojrzalem na włączony telewizor. Podszedłem i wziąłem pilota, wyłączyłem go i poszedłem do kuchni.
×Time Skip×
Siedzę w kuchni i zrobiłem pierogi, bo ja je robię najlepiej. Usłyszałem jak drzwi się otwierają i już po chwili usłyszałem donosny głos Niemca.
-Jestem już! -krzyknął i już po chwili stał koło mnie- ooo~ co gotujesz? -spytał i ucałował moją szyję.
-Pierogi -zaśmiałem się cicho i uśmiechnalem- jak było w pracy? -zapytalen z dobrym humorem.
-a bardzo dobrze, jakby nie jedna sprawa... -to drugie zdanie powiedzial oschle i odsunął się ode mnie.
-hm? Jaka? -spojrzałem na niego zaciekawiony i wkladałem pierogi na talerze.
-znow mnie nie posłuchałeś... -powiedział i w jego tonie można było uslyszec lekkie zdenerwowanie.
-... -poczułem strach i dalej nakładalem, wziąłem widelce z szafki, ale przez drzące ręce mi upadły.
Spojrzałem smutno na widelce i powoli się pochyliłem, poczułem ręce Niemca na moich biodrach. Wziąłem szybko widelce i wyprostowałem się, Niemcy dalej mnie dotykał i zaczął wjeżdżać swoją dłonie do moich spodni, czulem smutek i strach...
CZYTASZ
"Na Wszystko Przyjdzie Czas" ›RusPol‹ | Zakończone |
Fanfiction❗Okładka nie moja ❗ › | Opis: | ‹ Polska i Rosja są najlepszymi przyjaciółmi, okropnie kochają swoje towarzystwo. Leczna drodze częstszego spotykania się ich stoi rodzina Rosji, ojciec Ruska mało co przepada za małym Polakiem. W całym zamieszaniu ok...