24.

2.2K 136 39
                                    

Jungkook Pov

Śledzę już go od 30 minut. Gdzie ten facet idzie? Wkraczam w dzielnicę, gdzie robi się coraz to bardziej nieciekawie. Mówiąc szczerze, ten rejon miasta nie wygląda zbyt przyjaźnie. Latarnie oświetlają drogę i uliczki, aż się dziwię że jeszcze nie są zdemolowane i możecie uwierzyć mi na słowo że i tak zbyt jasno to tu nie jest.

Jedynym sprzyjającym, dla mnie, warunkiem jest to, że co kilka metrów stoją tu kontenery, worki z śmieciami i kartony, chowając się za nimi ukrywam się przed Kimem.

Czuję się jak stuprocentowy ninja. Serio. Cały jestem ubrany na czarno, a na głowę naciągnąłem kaptur mojej bluzy. Mogę powiedzieć, że bardzo dobrze przygotowałem się do tej akcji.

Nagle czerwonowłosy, zatrzymuje się przed wejściem do jakiegoś podupadłego budynku. Gmach ma powybijane okna i wygląda tak, jakby od wieków nikt tam nie mieszkał. Może to jakaś zaniedbana willa?

Chłopak obchodzi obiekt dookoła i otwiera drzwi, które widocznie nie były zamknięte. Czekam kilka sekund i sam wchodzę do budynku.

Pierwsze co rzuca mi się w oczy, to zapuszczony ciemny hol z którego dostrzegam duże schody które prowadzą gdzieś w dół. Jedynym źródłem światła jest mała migocząca żaróweczka, która licho oświetla przestrzeń. Pomału i ostrożnie schodzę po stopniach. Im bliżej jestem ich końca tym głośniej słyszę krzyki, a raczej ryczenie, mężczyzn jak również i kobiet.

Ludzie czy to jakaś tajna impreza?

Czekajcie, jaki dzień dzisiaj mamy?

Czy dzisiaj są moje urodziny?

Nie.

Było by miło gdyby okazało się, że Tae zwabił mnie tu tylko po to, by zrobić dla mnie przyjęcie niespodziankę, ale wątpię w to by w ogóle wiedział kiedy mam urodziny...

Może urodziny świętuje jego przyjaciel?

Choć do końca nie jestem tego taki pewien... te okrzyki nie zaliczają się raczej do kategorii radosnych. Brzmi to raczej, tak jakby, bardziej agresywnie?

W końcu dochodzę do ogromnych metalowych drzwi, znajdujących się u podnóża schodów, które oddzielają mnie od krzyczącego i wściekłego tłumu. Stoję przed nimi i waham się czy je otworzyć.

Ciekawe co to za balety.

Ostrożnie chwytam za klamkę i wchodzę do środka. Spodziewałem się że trafię tu na jakąś ochronę, ale nie ma tu nikogo z napisem 'security' na plecach. Wygląda na to że nikogo nie obchodzi fakt, że dostał się tu ktoś obcy.

Przede mną rozciąga się ogromne pomieszczenie, a raczej wielgachna, podziemna hala i widzę dużą liczbę ludzi zebranych wokół ringu.

Ringu?

Podchodzę do wiwatującego tłumu, by zobaczyć co się tam dzieje. Na kwadratowej platformie stoją dwaj faceci, ubrani tylko w szorty, buty i rękawice bokserskie, polerują sobie nawzajem mordy. Widząc ostatnie uderzenie w twarz jednego z nich, muszę zamknąć oczy. To wyglądało bardzo boleśnie. Na pewno coś sobie połamał biedak.

Tylko mi nie mówcie, że Tae przychodzi tutaj marnując swoje pieniądze i czas, na obstawianie wyników nielegalnych walk bokserskich?

Znam to. Starszy brat Lisy już odwalił raz taki numer, ukradł pieniądze z jej skarbonki i poszedł na taką 'imprezę'. Wszyscy byli mega wkurzeni, ponieważ zawartość świnki starczyła na dobre kilkanaście zakładów. A biedna dziewczyna została z niczym, ale to już stare dzieje.

Przeciwieństwa się przyciągają ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz