27.

2.1K 122 5
                                    

Jungkook Pov

Sam nie mogę uwierzyć w to co zamierzam zrobić. Chcę się spotkać z Chanwoo, tym razem nie przed klubem tylko w jakiejś bocznej uliczce, gdzie zazwyczaj przesiaduje.

Jeszcze dla nikogo nie miałem zamiaru tyle poświęcić. No chyba że dla Lisy. Ale dla niej nie zrobił bym nic, coby było związane z narkotykami lub innymi nielegalnymi rzeczami. Byłem przy niej zawsze, gdy mnie potrzebowała i pocieszałem ją, ale z Kimem to już całkiem inna sprawa.

Nie chcę nikomu o tym mówić, żaden nie może o tym wiedzieć, nawet moja najlepsza przyjaciółka. Ponieważ nie chcę nikogo wciągnąć niepotrzebnie w kłopoty. A poza tym, każdy by się pytał dlaczego chcę to dla niego zrobić.

Odpowiedzią na to pytanie, byłaby 'litość'

Jest mi go żal, a to w moim przypadku zdarza się niezbyt często. Współczuję mało komu, a już na pewno nie dziewczynom z którymi sypiam. Nie żebym uważał czerwonowłosego jako dobry materiał do ruchania, choć w sumie tak jest, ALE o to akurat teraz mi nie chodzi. Ważne jest to że skoro jednak Tae zdołał wykrzesać ze mnie takie uczucie, to widocznie jednak nie jestem aż tak bezduszny.

W sumie też myślę o tych panienkach, zawsze się zabezpieczam, by dziewczyny z którymi sypiam niezaszły w ciąże i nie zostały nastoletnimi matkami, było by to okropne. Na dzień dzisiejszy nie był bym w stanie zostać ojcem, ani zrujnować życia dziewczynie zostawiając ją, by samotnie wychowywała dzieciaka.

Moja mama miał 22 lata gdy mnie urodziła, był to tak zwany one night stand. Mój ojciec się więcej u niej nie pojawił. Zastanawiam się czy w ogóle wie o moim istnieniu. W sumie mnie to nie obchodzi.

Jak można tęsknić za czymś czego nie było? Za kimś kogo się nie zna?

Nie.

To nie ja.

Zbliżam się do mojego celu. Z zaułku, do którego zmierzam, słychać głośne krzyki. Co się tam dzieje? Na pewno jest to głos Chanwoo. Wbiegając do uliczki moim oczom ukazuje się drastyczny widok.

Tae trzyma zakrwawionego chłopaka za szmaty i zadaje kolejne ciosy.

Nie mogę uwierzyć w to co widzę...

Czego Kim od niego chce?

Myślałem że są tak jakby kumplami?

''Jeśli jeszcze raz odważysz się podnieś rękę na Jungkooka będziesz martwy dupku! Zrozumiałeś!?'' Wydziera się po nim ognistowłosy.  

Chanwoo spogląda w moją stronę.

''Gdzie się gapisz idioto!?'' I w tym momencie zostaję zauważony przez Taehyunga.

Dziwi mnie to że diler jest sam, zawsze ma z sobą swoich przyjaciół.

''Kook? Co ty tutaj robisz?'' Pyta trochę spokojniejszym głosem Kim, puszczając przeciwnika, który od razu upada na ziemię.

''Przyszedłem na spotkanie. A ty co tutaj robisz?'' Pytam chłodno, podchodząc do nich bliżej i pomagam wstać dilerowi.

''Spotkanie? Z nim czy co?'' Pyta oburzony Tae wskazując palcem na swoją 'ofiarę'.

Nie odpowiadam. Przytrzymuję chłopaka, by ten oparł się o ścianę, żeby jako tako utrzymał równowagę. Czuję szybkie i bolesne szarpnięcie za zdrowe ramię i uderzam w ścianę tuż obok wyższego chłopaka.

''Pytałem się o coś Jeon, więc mi łaskawie odpowiedz!'' Drze się po mnie Kim.

''Martw się o swoje własne problemy a mnie zostaw w spokoju!''Mówię wkurzony.

''Co ty za szopkę odpierdalasz Kook?! Dlaczego wczoraj u niego byłeś?!''

''Co?''

''Dobrze wiesz o co mi chodzi. Byłeś u niego wczoraj po tym jak wyszedłeś z klubu. Nie kłam. Ten skurwysyn się już przyznał, że to on ciebie tak załatwił, tylko jeszcze nie wiem dlaczego to zrobił.''

''Zawarliśmy z młodym umowę. A dilera obowiązuje milczenie. Przecież dobrze o tym wiesz Kim.'' Wpada nam w słowo Chanwoo.

''Zamknij mordę, tobą dalej zajmę się za chwilę.'' Warczy ognistowłosy.

''Kim spadaj stąd. Muszę jeszcze wyjaśnić pewną sprawę z naszym znajomym.'' Mówiąc to odpycham czekoladowookiego na bok.

''Aha, wyjaśnić mówisz? Z Chanwoo, tak?!''

''A niby z kim?'' Pyta brunet śmiejąc się od ucha do ucha.

I w tym momencie Kimowi puszczają nerwy, podchodzi do niego, szybkim ruchem powala go na ziemię i zaczyna kopać, wijącego się z bólu chłopaka, osłabionego poprzednią walką.

Co do...

Co on robi? Przecież zaraz go zabije!

''Tae przestań!'' Próbuję go odciągnąć lecz nie dam rady.

Kim zaczyna okładać pięściami leżącego na ziemi blondyna, tak jakby był workiem treningowym. Chłopak po chwili zaczyna wymiotować krwią.

Patrząc na tą scenę, przeszywa mnie zimny dreszcz.

Dopiero teraz dochodzi do mnie jak bardzo silną, okrutną i bez zahamowań osobą, jest Taehyung. Wywołuje to u mnie nieopanowany strach.

Muszę przerwać ten horror.

Jeszcze raz próbuję odciągnąć go od leżącego chłopaka, szarpiąc go za kurtkę, tym razem mi się to udaje. Przerywam walkę. Pod dilerem zdążyła się już utworzyć kałuża krwi zmieszanej z ulicznym błotem, jego twarz jest całkiem zakrwawiona i mocno trzyma się za brzuch, głośno skomląc z bólu.

''Chanwoo- ''

''Nie! To koniec rozumiesz?'' Przerywa mi chłopak mówiąc z lękiem w głosie.

''Ale... przecież... ja... a nasz umowa? '' Zaczynam się jąkać.

''Rozwiązana! Nie będę z tobą zawierał żadnych układów. To twoja wina, że teraz tak wyglądam. Naprawdę myślisz że po tym incydencie chcę jeszcze mieć coś z tobą do czynienia? Poszukaj sobie kogoś innego, kto chętniej dostaje po mordzie!'' Wykrzykuje mi prosto w twarz. Powoli wstaje, zaciskając zęby i chwiejnym krokiem powoli odchodzi od nas.

Fuck it!

Co mam teraz zrobić? On był moją jedyną nadzieją...

A po drugie, dlaczego niby to moja wina, że Tae się na niego rzucił?

Z kilkusekundowego zamyślenia wyrywają mnie słowa czerwonowłosego.

''Wracaj do twoich przyjaciół. Tak będzie lepiej. Nic tu po tobie, Kookie.''

''Poważnie? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Co ty robisz, Taehyung? Prawie go zabiłeś!''

''Tak bym też zrobił, gdybyś mi nie przeszkodził. Czego się spodziewałeś po kimś, kto jest 'wykwalifikowanym' bokserem?'' Mówiąc to podchodzi do mnie coraz bliżej, a ja cofam się coraz to bardziej w tył, aż moje plecy trafiają na zimną blachę kontenera na śmieci. Moje ciało zaczyna drżeć i czuję jego ciepły oddech na mojej szyi.

''Co jest Jeon? Boisz się mnie?'' Warczy mi swoim niskim głosem w ucho.

Nie odpowiadam, tylko nadal wtapiam wzrok w ziemię, boję się popatrzeć na niego, tak samo jak boję się mu odpowiedzieć na zadane mi pytanie.

Bo w tym momencie moją definitywną odpowiedzią byłoby: 

Tak.

Dookoła panuje cisza tak jakby wszystko nagle zamarło. Kim przenosi swoje ręce na moje biodra, a mnie robi się niedobrze, na jego dłoniach dalej można zobaczyć czerwone ślady krwi jego rywala.

''Miał trzymać łapy z daleka od ciebie.'' Mówi gryząc mnie za płatek ucha.

''Aaaach~ Tae przestań~'' Cichy i piskliwy głos wydobywa się z moich ust.

Chłopak puszcza moje ucho i przejeżdża dłonią po moim policzku, brudząc go czerwoną mazią.

''Wracajmy do 'domu' Jungkook.''

Przeciwieństwa się przyciągają ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz