Jungkook Pov
''Gdzie do diabła jest Kim? Nie żeby mi coś przeszkadzało, ale od 3 dni nie daje znaku życia.'' Mówi zmartwiony Jimin.
''Nie wiem i nie obchodzi mnie to.'' Odpowiadam zimno.
''Jak to nie obchodzi? Obchodzi. Przecież jesteś jego przyjacielem nie?''
''Taehyung nie jest moim przyjacielem. Ja się z czymś takim nie przyjaźnię.''
''Dlaczego wydaje mi się, że wiesz gdzie on jest?'' Znów mnie dręczy zadając kolejne pytanie.
''A skąd niby ja, mam wiedzieć gdzie on jest?''
''Nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie, ok? Powiem ci jedno, gdziekolwiek się podziewa, przyprowadź go z powrotem Kook. Zanim zacznie szukać go policja.'' Mówi z powagą blondyn.
Jak tak sobie to przemyślę , to było by źle, gdyby gliny go znalazły, walki w podziemiu są nielegalne, będzie miał kłopoty...
Po prostu nie umiem uwierzyć w to, że choć raz w życiu zrobił to, co mu powiedziałem. Nadal jestem na niego wkurzony i odpowiada mi fakt, że go tutaj nie ma, ale przecież nie mam aż takiej znieczulicy, nie chcę żeby szlajał się gdzieś po ulicach.
Więc wygląda na to, że dziś znów zobaczę sobie rundkę boksu.
___________________________
Właśnie idę do tego śmiesznego klubu. Jestem pewny że to tam Tae przesiedział ostatnie dni.
Dochodzę do podupadłej rudery z zamiarem wejścia do środka, lecz powstrzymują mnie czyjeś głosy, a raczej jeden z nich. Na 100% należy do Kima. Podchodzę trochę bliżej, by podsłuchać rozmowę, tak by nikt mnie nie zauważył.
''No to czego potrzebujesz dzisiaj?'' Pyta go rozbawiony nieznajomy.
''Chcę coś mocniejszego, bo te wczorajsze prochy nawet nie zwaliły mnie z nóg.''
Prochy?
O czym oni gadają? Podchodzę jeszcze bliżej.
''Coś mocniejszego powiadasz?Jak dla mnie to wyglądasz jakbyś był totalnie na haju.''
Co?!
On chyba nie mówi o narkotykach, prawda?
Jungkook ale ty jesteś czasami głupi, oczywiście że mówi o narkotykach, bo od czego innego można się naćpać.
Koleś zaczyna szperać w kieszeni, dla mnie to znak by wkroczyć do akcji i mu przeszkodzić.
Podchodzę do nich a wszyscy, którzy tam również przebywają, gapią się na mnie jak na idiotę, oczywiście wszyscy oprócz Taehyunga.
''Kook czego chcesz?'' Pyta oschle, nie patrząc mi w oczy.
''Cholera Kim, znasz tego debila?'' Mówi facet z woreczkiem w dłoni.
Odpycham wyciągniętą rękę kolesia, trzymającą biały proszek.
''Debilem to chyba jesteś ty, twoją działkę to możesz sobie wsadzić w tyłek! Spadaj idioto!'' Krzyczę do nieznajomego.
''Co ty sobie nie myślisz?! Ty w ogóle wiesz komu podskakujesz?'' Facet gwałtownie odpycha mnie od siebie do tyłu i uderzam boleśnie całym ciałem w ścianę budynku, który znajduje się za moimi plecami. Chcę mu coś odpowiedzieć, gdy czuję że moją głowę przenika przeszywający ból, taki jakby miała zaraz eksplodować.
Kurwa!
''Ach, chyba ktoś się boi co? ''
Rzucam gościowi śmiertelne spojrzenie. Podchodzę do niego i chcę mu przyłożyć. W tym samym momencie jeden z jego kumpli mocno uderza mnie w twarz. Znów ląduję na murze po którym zsuwam się w dół.
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱ
FanfictionIstnieją dwa typy popularnych facetów. Pierwszy to seksowny podrywacz, a drugi to zimny jak lód, zły chłopiec. Co się stanie gdy właśnie tych dwoje nastolatków, o ostrych jak brzytwa charakterach, spotkają się? Rozpęta się między nimi zagorzała rywa...