◤38 ↬ *wybaczysz mi?*◢

1.2K 58 20
                                    

*Łukasz pov*

Ł: już jesteśmy - odpowiedziałem parkując pod blokiem Marka. Całkowicie zignorowałem to co młodszy chciał mi powiedzieć. Widziałem swoje..

M: Nie wyjdę - nie odezwałem się tylko zgasiłem silnik nadal nie patrząc na chłopaka.

M: Łuki no... - złapał za moje ramię, a ja nie zrobiłem nic - spójrz na mnie

Szczerze nie wiem co myśleć o sytuacji z kawiarni. W końcu Marek opowiadał jak to Alan próbował go "poderwać". Ale z drugiej strony nagranie nie kłamie.

Odwróciłem się w stronę Marka i czekałem co powie, bo ja nie mam zamiaru się odzywać.

M: Ja go nie pocałowałem. To on to zrobił. Ja tego nie chciałem, uwierz mi - wzrok przeniosłem na widoki za szybą, ale po chwili znów powróciłem na twarz Marka 

Ł: to nie można było go odepchnąć?

M: nie umiałem. On jest ode mnie silniejszy i nie miałem jak - w sumie to co on mówi jest prawdą. Chłopak raczej nie dałby rady odepchnąć mojego brata. Założę się, że nawet dziewczyna jest od niego silniejsza.

M: Łukasz - chłopak odpiął swój pas i mnie przytulił. Ja tego nie odwzajemniłem. Sam nie wiem czemu, ale gdy Marek już zrezygnował i chciał się ode mnie odsunąć ja nie wytrzymałem i przyciągnąłem go do siebie. 

Tak szczerze polubiłem się z nim przytulać.
Wawrzyniak nie. Nawet tak nie myśl. Co zapomniałeś już, że to TYLKO zakład? 

Chłopak oderwał się ode mnie i patrząc mi w oczy, niepewnie zapytał

M: to znaczy, że mi wybaczasz?

Ł: sam nie wiem - widziałem, że chłopak delikatnie posmutniał i spuścił głowę w dół. Tak szczerze przykro mi się zrobiło.

M: to ja już pójdę - patrzyłem jak wysiada z samochodu i zaczyna zmierzać w stronę bloku

No ja nie wiem czy mogę mu to wybaczyć w końcu pocałował... chwila czy ja zacząłem myśleć o tym jak o zdradzie? Przecież... Ale ja jestem głupi. 

Marek nie znaczy dla ciebie nic. Wawrzyniak nie możesz go polubić. Po prostu nie możesz. On jest tylko zakładem i nic poza tym. 

Wyszedłem z auta i zacząłem biec do Marka, który już wchodził do jednej z klatek. Pobiegłem do drzwi i w ostatniej chwili przed ich zatrzaśnięciem je złapałem. Ja mam więcej szczęścia niż myślałem.

Wszedłem do budynku, a nie sory. Ja wbiegłem do budynku i nie widząc nigdzie Marka uświadomiłem sobie, że ja nawet nie wiem na którym piętrze on mieszka. Z nadzieją, że chłopak mnie usłyszy zawołałem

Ł: Marek!

Poszedłem na pierwsze piętro, ale nikogo nie było. Wchodziłem na kolejne i kolejne, ale chłopaka nie widziałem. Oparłem się o jedną ze ścian i zsunąłem się po niej w dół. Usiadłem na zimnej podłodze obok jakiś drzwi i zadzwoniłem do Marka.

Chłopak nie odbierał, ale usłyszałem jakiś dzwoniący telefon po drugiej stronie ściany, o którą się opierałem. 

Nie mam pewności czy to jego telefon, ale czy mógłby to być, aż taki zbieg okoliczności?

Po kilku sygnałach chłopak mnie wyłączył. Zadzwoniłem jeszcze raz i jak się okazało znów po drugiej stronie usłyszałem ten sam dzwonek, który po chwili jednak ucichł. 

Byłem prawie pewny, że to za tymi drzwiami jest Marek.

Wstałem z ziemi po czym otrzepałem spodnie. Oni chyba nie mają w tym bloku sprzątaczki bo tu jest straszny syf. Tylko człowiek na chwile usiądzie i całe gacie ma brudne. 

Zapukałem do drzwi, ale nie słyszałem nikogo, więc tym razem zadzwoniłem dzwonkiem. Czekałem trochę, ale było warto. Usłyszałem czyjeś kroki, a po chwili drzwi się otworzyły. 

~558 słów

^°^°^°^°^

Miłego dnia/wieczoru♡

~Alia

TO TYLKO ZAKŁAD KOCHANIE ᴷˣᴷOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz