X

5.1K 326 30
                                    

Harry:

Obudziłem się czując promienie słoneczne wpadające przez okno do pokoju. Uśmiechnąłem się, otwierając oczy i przeciągając się na łóżku,  zaraz potem poczułem jednak jak po raz kolejny w tym miesiącu jedzenie chce wydostać się z mojego żołądka. Nie mając zbyt wiele możliwości ponownie, zrzygałem się na podłogę. Po wystroju na szczęście mogę sądzić, iż tym razem we własnym pokoju. Gdy skończyłem brudzić podłogę, poczułem mocne pieczenie na policzku, od którego zaczął boleć mnie nos. Zdezorientowany spojrzałem się na prawo, ale zobaczyłem tylko jakąś zamazaną postać.

Najszybciej jak umiałem ubrałem okulary i zacząłem szukać różdżki, której nigdzie nie było
-Cholera!-warknąłem, bojąc się nadchodzącego ataku od...tak właściwie każdego
-Tego szukasz?-usłyszałem głos Hermiony i natychmiast się lozluźniłem. Niestety nie na długo. Dziewczyna wbijała we mnie mordercze spojrzenie, a w jej oczach można było dostrzec ogniki zdenerwowania. Dobra, nie zdenerwowania, a wkurwienia i to takiego mocnego
-Ymmm...tak-przytaknąłem cicho, czując narastający ból głowy 
-Jesteś najbardziej bezmózgą osobą na tej planecie! Co ty sobie wyobrażasz?! Czy ty wiesz, co ja z tobą przeżywam! Nie dość, że ktoś chce Cię otruć... to ty w najlepsze PO RAZ KOLEJNY upijasz się z Malfoy'em. Co jest z tobą nie tak?! Ten typ wyzywał mnie, Rona i ciebie przy każdej możliwej okazji, wyśmiewał się, że jestem szlamą, a Ron zdrajcą krwi i o wiele gorzej, a ty tak po prostu idziesz do niego i co? Najpierw bijecie się do prawie utraty przytomności, a potem "ej Dracooo, wiesz czy sowy mają rzęsy"-wykrzyczała naśladując mój pijany głos, a mi coraz bardziej pękała głowa

-Ja nie...
-Tak, ty zawsze nie chcesz! Okej, może razem z Pansy i Camile zamknęłyśmy was w pokoju, ale na pewno nie po to abyście demolowali mu pokój! Nie spodziewałam się, że pogadacie w kulturalny sposób, bo macie w końcu TYLKO siedemnaście lat i czego można było się spodziewać? Końca codziennego darcia się na korytarzach i robienia przedstawień? Nieee, po co? Czemu by dalej nie toczyć tych bezsensownych kłótni?! Szczególnie po tym co zaszło. Nie mówię o wiecznej przyjaźni, tylko o przestaniu skakania sobie do gardeł przy każdej okazji! 
-A-ale...
-No przecież wiem, że to tylko nie twoja wina i Malfoy też jest odpowiedzialny za wszystko
i uwierz mi, że skoro dogadałam się z Parkinson przez jeden dzień to nic nie stanie mi na przeszkodzie w opierdoleniu "wielkiego pana arystokraty". 
-No wie...
-Nie nic nie wiesz! I teraz posłuchaj mnie uważnie Harry Jamesie Potterze, jeśli nie pogadasz z nim do końca tygodnia to przysięgam na Merlina, że przywiąże ciebie i Malfoy do ściany i będziecie tak wisieć dopóki nie zrobicie tego czego chce!
-Nie zrobisz...
-Oj, uwierz mi, że zrobię-zaśmiała się złowrogo- Nawet jeśli nie sama to Parkinson i Lovelace mi pomogą-warknęła, a po jej całym monologu, który obawiam się, że słyszało pół gryfindoru i ostrym spojrzeniu poddałem się jeśli chodzi i jakiekolwiek próby-Tu masz eliksir na kaca, na biurku masz ciuchy i różdżkę, idź wykąpać i zejdź na dół
-Dziękuję- wymamrotałem od razu sięgając po napój. Na Merlina, jaka ja się cieszę, że jestem czarodziejem

-A i nie martw się, rzuciłam na pokój zaklęcie wyciszające- powiedziała już spokojniej i wstała z zamiarem wyjścia
-Eghm, eghm-nagle od prawej strony, czyli łazienki usłyszeliśmy kaszlniecie
-Ron?!-pisnęła Hermiona, a ja siedziałem jak wmurowany. No to jestem w dupie
-Nie chce wam przeszkadzać, ale co się do cholery dzieje?!-wykrzyknął-jakie otrucie Harry'ego? Sytuacja z tą tlenioną fretką? Przymierze z Parkinson? Kto to jest Camile? 
-Emmm? To może ja was zostawię-wyszeptała czerwona na twarzy dziewczyna i zniknęła. Jakim trzeba być idiotą, aby nie sprawdzić łazienki. I ona ma niby najwyższe IQ w szkole?
-Słuchaj, to ja się może wykąpie i wtedy porozmawiamy?-zapytałem z nadzieją, że odłożę to jak najdalej w czasie
-Okej, tylko nie szukaj teraz żadnych wymówek czy kłamstw... chce poznać prawdę
-Obiecuję-wyszeptałem i poszedłem do łazienki


Narrator:

W tym samym czasie w pokoju ślizgonów biedny Draco, dostawał jeszcze większy opieprz od swojej najlepszej przyjaciółki. Z tą różnicą jednak, że ta nie szczędziła blondyna i zamiast tak jak Harry, który dostał raz z liścia, ten dostał po dwa razy w każdy policzek i kilka razy w żebra od zapłakanej Pansy. Parkinson mimo, że wśród domu węża mała swoją pozycję i uchodziła za bezwzględna sukę (co czasami się bardzo przydawało), tak naprawdę była i jest bardzo uczuciowa w stosunku do bliskich jej osób. Jeśli kogoś pokocha to odda mu całe serce, ale jeśli ktoś potraktują ją w okropny sposób ma tak samo lub czasami bardziej bezlitosnych przyjaciół. 

Jesteś moim...| Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz