XLI

3.1K 188 42
                                    

Hello!

Po pierwsze to mam świadomość, że bitwa o Hogwart była 2 maja, ale na początku książki mi się coś popierdoliło z czasem akcji i u mnie odbędzie się w innym terminie.

A po drugie, oczywiście jak się możecie domyślić, przez to, że Draco nie rozbroił Dumbiego to jest problem z różdżką, bo jednak w takim wypadku, po zabiciu Snape'a, należy 100% do Toma. Dlatego jeśli wam to nie przeszkadza to po prostu udawajmy, że Voldemort jednak nie ma w pełni nad nią władzy, okej?


Sory za rozbieżności, ale w sumie taka uroda ff.

Harry:

Kolejne dwa tygodnie zleciały mi jak biczem strzelił.

Codzienne wstawanie, lekcje, obiad,  rozmowy, praca domowa, kolacja, spotkania w pokoju życzeń, łóżko i tak w kółko.

Pogoda jak na ostatnie dni maja jest piękna, świeci słońce, rośliny zakwitają, jednak atmosfera panująca w szkole jest napięta.

Snape z tylko sobie znanych powodów próbuję wstąpić na stanowisko dyrektora. McGonagall z całych sił próbuję zostać tam gdzie jest, ale nie jest to łatwym zadaniem. Coraz częstsze bitwy, przepychanki między domami, też nie prowadzą do tak przez Dumbledora, wyczekiwanej przyjaźni między uczniami. Wszyscy czują niepokój pomieszany ze złością i jedynym sposobem na wyładowanie jest po prostu użycie agresji.

Voldemort podsyła mi coraz to więcej i coraz to bardziej brutalnych koszmarów. Śmierciożercy sieją zamęt, mugole giną, gazety po brzegi wypełnione są nowymi nazwiskami zmarłych i opisami brutalnych napaści. Wszyscy mimo lata, które zbliża się wielki krokami, czują chłód i niepewność. Voldemort ma swoich ludzi wszędzie. Nasilone działania sług Toma, dają do zrozumienia, że czas ostatecznej rozgrywki jest zdecydowanie zbyt blisko.

Rozmyślając o tym wszystkim wszedłem do dormitorium ściągając z siebie torbę oraz przebierając się w lżejsze ciuchy. W moim pokoju nikogo nie było, co jest raczej zrozumiałe poprzez trwającą ucztę. Natłok myśli panujący w mojej głowie był nie do zniesienia.

Czarny Pan potrafi podsyłać różne wizję w środku dnia, przez co czasami ciężko jest odróżnić fikcje od rzeczywistości. Nikt nie jest w stanie po raz dziesiąty oglądać śmierci bliskich jej osób. Tortury; palenie żywcem, topienie, obdzieranie ze skóry, jest tego pełno, a każde kolejne jest gorsze od poprzedniego.

Przekraczając próg wielkiej sali nie było widać ani słuchać śmiechów, wesołych plotek czy chociażby uśmiechu, tak jak to było dwa/trzy tygodnie temu. Nawet gryffindor nastrojem przypominał teraz wiecznie markotny slytherin. Nauczyciele ze zmartwieniem w oczach przyglądali się uczniom.

Tak, zdecydowanie.
W Hogwarcie pierwszy raz za mojego życia panowała atmosfera jak na pogrzebie.

***

W pewnym momencie, podczas picia soku, poczułem piekący ból na bliźnie. Mechanicznym ruchem przytknąłem ręce do czoła lecz na nic się to nie zdało. Cały świat zaczął wirować, obrazy rozmazywały się w jedną nie wyraźną mgłę, szepty w mojej głowie przybierały na sile z każdą upływającą sekundą.

Potem krzyk.
Krzyk dziewczynki rozrywający bębenki uszne i ten...głos.

-Wiem, że wielu z was będzie chciało walczyć. Niektórzy mogą nawet pomyśleć, że jest to mądrym pomysłem, lecz to głupota. Oddajcie mi Harry'ego Pottera! Zróbcie to, a nikomu nie stanie się krzywda. Oddajcie mi go, a zostawię Hogwart nienaruszony. Wydajcie go, a zostaniecie wynagrodzeni. Macie godzinę!*- po wypowiedzeniu tych słów, świat  zaczął wracać do normy.

Uczniowie patrzący się wprost na mnie utwierdzili mnie w przekonaniu: Nie tylko ja to słyszałem. 

Jesteś moim...| Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz