XXXIX

2.6K 207 43
                                    

Następnego poranka jak na szpilkach wyszedłem z pokoju.
Wiem, że Snape mi nie popuści. 

-Witam was wszystkich na śniadaniu- zaczęła McGonagall, a większość szeptów ustała- razem z profesorem Snape'em chcielibyśmy was przed czymś uprzedzić- nauczyciel podszedł do nowej dyrektorki i spojrzał na nią porozumiewawczo. Kobieta skinęła głową i odsunęła się od mikrofonu

-Chcemy wam tylko przypomnieć- zaczął swoim oschłym, wiecznie zirytowanym tonem, a ja poczułem jak serce podjeżdża mi do gardła- że jesteśmy w szkole i edukacja oraz zasady zabraniają obściskiwania się. Zwłaszcza w miejscach ogólnodostępnych dla wszystkich-usłyszałem szepty, rozchodzące się po sali. Mistrz eliksirów najpierw skupił wzrok na blondynie, a potem przeniósł go na mnie. Podejrzewam, że jestem cały czerwony, a wzrok uczniów szukających powodu tego zamieszania wcale nie pomaga- Niektórzy nie chcą tego oglądać. Zwróćcie na to uwagę- skończył i odszedł do stołu.

Cała wielka sala zawrzała od plotek, spisków, a ja podnosząc w końcu wzrok na moich domowników, zauważyłem ponad połowę gał wlepionych we mnie
-Harry?- zaczęła Hermiona, tłumiąc chichot, ale zaraz spoważniała- Co jest grane? No wiesz skoro zostaliście parą, to... nie zmuszał cię do niczego, tak?- zapytała szeptem
-Co? Oczywiście, że nie! Snape wyolbrzymia- przyjaciele popatrzyli się po sobie, niemrawo przytaknęli głowami i po chwili wróciliśmy do jedzenia

-Nie bierz tak dużo do buzi,  żebyś się nie zakrztusił, Potter- rzucił Draco przechodzący obok mnie i Miony, gdy nabierałem widelcem zapiekankę z tuńczyka. Na co najpierw zrobiłem się cały czerwony, a potem zakrztusiłem sokiem- mówiłem- dokończył puszczając oczko
-Odwal się- odburknąłem po opanowaniu sytuacji i mimowolnie się uśmiechnąłem
-Inteligentnie, jak zawsze z resztą. Byś się bardziej postarał...
-A spadaj Ty paniczu wielki do twych piekieł malowanych zbożem rozmaitem, pozłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem bo wstąpię na działo i rozpierdole twoje ciało, będzie cię bolało i słońce w dupę grzało- rzuciłem, w tym samym czasie wytykając język. 

Hermiona siedząc obok dwójki "kłócących" się chłopaków zastanawiała się czemu wcześniej tego nie rozgryzła. Tyle emocji na ich twarzach, a wszystkie zmieniały się jak w kalejdoskopie zawstydzenie, złość, szczęście... przecież to oczywiste, że do siebie pasują. 

Z tego co wiedziała od Pansy to Malfoy, nie jest typem, który często okazuje emocję. A teraz? Dostrzegła, że te przepychanki od pierwszego roku mają jakiś większy sens, niż zwykłe ubliżanie sobie nawzajem. Jakby zwrócenie uwagi tego drugiego? W pewnym sensie zrelaksowanie, ale jednocześnie wyżycie się, jednak połączone z zainteresowaniem i uwagą.

A Harry patrzący na blondyna z tymi święcącymi niczym lampki Bożo Narodzeniowe oczami i rumieńcami na twarzy nie był lepszy od sarkastycznego lecz szczerze rozbawionego Malfoy'a.


Wiem, wiem zaszalałam z długością rozdziału.

Jesteś moim...| Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz