Draco:Ze smutkiem oraz żalem w oczach przypatrywałem się tym co zostało z naszej szkoły.
Mury były całe rozwalone, wszędzie plamy krwi i ranni...pełno rannych. W głównej sali, zaraz po wejściu zobaczyłem jak Weasley biegnie do swojej rodziny. Zaciekawiony wychyliłem się i przez widok jaki zobaczyłem, mi Draconowi Malfoy'owi, zrobiło się najzwyczajniej w świcie przykro.
Jeden z bliźniaków Weasley poległ na wojnie. Okej, to że nie lubię tej rodziny nie zmienia faktu, iż szczerze im współczuję. Podobno rudzi zawsze trzymali się całą kupą i śmierć jednego z nich musi być przerażająca.Kątem oka spojrzałem na Grenger, Pansy i Harry'ego, który gdzieś właśnie zniknął za zakrętem. Niewiele myśląc po wymianie spojrzeń z dziewczynami ruszyłem za nim.
Cholerny Potter!
Przecież teraz to oczywiste, że pobiegł dać zabić.
-Kurwa- warknąłem lecz dalej mimo na razie spudłowanych prób odnalezienia chłopaka, biegałem w tą i we w tą po korytarzach. Ignorując zwłoki śmierciożerców, jak szalony z sercem walącym w piersi przemierzałem korytarze. Lochy, pierwsze piętro, drugie, trzecie, czwarte... kurwa Potter, ty jebany debilu!W dodatku Snape umarł, może być gorzej?
Snape... Snape umarł... wspomnienia.... myślodsiewnia... gabinet!
Z nową nadzieją tak szybko jak jeszcze nigdy pobiegłem w stronę pokoju. Wykrzyczałem hasło i na ile nogi mi pozwalały ruszyłem schodami w górę. Jeszcze tylko otworzyć drzwi i zobaczę tego idiotę.
-Potter?! Potter? Harry?- zacząłem się drzeć, lecz nigdzie nie było widać jakiejkolwiek postaci- Harry, do cholery? Proszę, wyjdź spod tego szlafroka niewidzialności.... Serio to nie jest śmieszne. Harry?- nie widząc żadnego ruchu wytarłem spływające po moim policzku łzy. Dziwne, nawet nie wiem kiedy się tam znalazły. Miałem ochotę usiąść na tym jebanym dywanie i po prostu się rozryczećJednak to nic nie da
Po chwili wstałem z miejsca i przypomniałem sobie ostatnie godziny spędzone z chłopakiem. Jak Hermiona zabunkrowała go w pokoju, moją przemowę, wiadomość o śmierci Severusa, wkurwienie Harry'ego o to, że każemy siedzieć mu na dupie.
No tak!
Wieża Gryffindoru!
Malfoy ty jełopie, czemu nie pomyślałeś o tym wcześniej? Szybkim ruchem znowu starłem słoną wodę kapiąca mi z oczu i wybiegłem. Lecz przez spanikowanych uczniów i nauczycieli oraz kolejne krople cisnące mi się do oczu, niewiele widziałem. Od kiedy ja jestem taki wrażliwy?Będąc już w połowie szóstego piętra poczułem jak na coś wpadłem.
-Uważaj jak łazisz- warknąłem lecz niczego nie zauważyłem- japierdole Malfoy, ogarnij swoje życie- te słowa powiedziałem do siebie i koniec końców postanowiłem zastosować się do nich.
Po raz kolejny, jak i tak jak obiecałem sobie, ostatni raz wytarłem te cholerne łzy i z nadzieją ruszyłem wyżej.***
Na szczęście drzwi od dormitorium gryfonów były otwarte, bo nie mam czasu na użeranie się z tym pruchłem w ramie. Po wejściu przez próg po raz kolejny zauważyłem duży salon z kominkiem i dwie klatki schodowe prowadzące do sypialni dziewcząt i chłopców. Błyskawicznie stąpając po schodach do sypialni chłopców, w głowie prosiłem Merlina, aby w środku znaleźć mojego chłopaka. Jednak jak się okazało na próżno.
Pokój Harry'ego był zdemolowany, ale pusty.Poszedł tam i na zawsze odszedł. Mój Harry, odszedł. Nie zobaczę go już...
-Kurwa, kurwa, kurwa!- wyklinając wszystko i wszystkich zacząłem jeszcze bardziej niszczyć pokój. Poduszki, książki, wazony, jakieś ramki walały się wszędzie po pokoju.
Po chwili nie mając już niczego pod ręką, usiadłem na jego łóżku i po prostu tępo popatrzyłem się w okno. Wszystko poszło się jebać. Nawet się z nim nie pożegnałem.
Czy naprawdę, aż tak ciężko było mi chociaż raz zbliżyć się do niego dzisiaj? Pocałować? Przytulić? Nie mówię o niczym więcej, ale chociaż te dwie proste czynności?
![](https://img.wattpad.com/cover/203287975-288-k760264.jpg)
CZYTASZ
Jesteś moim...| Drarry ✔️
Hayran KurguDraco i Harry po nieszczęśliwym i jakże żarliwym incydencie, który ich spotkał, gdy byli ładnie mówiąc nachlani w trzy dupy, muszą sobie jakoś poradzić z szarą codziennością. Co nie jest łatwą sprawą, gdy najprościej w świecie, prześpi się ze swoim...