XXXII

2.7K 209 48
                                    

Draco:

Po jakże widowiskowym wyjściu Pottera z z gabinet minęło pięć dni.

Od tego czasu nie dawał żadnego znaku życia, a z tego co wiem od Pans, która wie od Hermiony, to całe dnie leży w łóżku. Przyznam szczerze, iż trochę mi go brakuje.
Zawsze było go wszędzie, a teraz tak nagle znika.

-Draco- poczułem uderzenie w żebra i natychmiast powróciłem do rzeczywistości
-Yhmm...
-Jutro jest poniedziałek to z nim pogadasz- uśmiechnęła się moja przyjaciółka- a teraz wracaj do numerologii
-A jeśli coś mu się stało?
-Draco, skarbie- rzekła odkładając pióro- nic mu nie będzie, ma przyjaciół, ciebie, jest po prostu zdołowany. Dla każdego z nas to zdecydowanie za dużo, a jemu jest na pewno ciężej. Poza tym nie wie wszystkiego o Snapie i Dumbledorze. Jest mu ciężej, niż nam... był z nim związany.
-A jeśli on umrze? Przecież.. nie- westchnąłem przytulając się do ślizgonki
-Nie możemy tak myśleć, coś przecież wykombinujemy jak zawsze- oddała przytulasa, a następnie wyściskała mnie za policzki, na co się lekko zaśmiałem- A teraz idź spać, potrzebujesz wypoczynku, całe dnie się zamartwiasz, nic nie jesz..
-A numerologia i eliksiry?
-Zrobię za ciebie, to tylko zadania, więc spokojnie- uśmiechnęła się pokrzepiająco- No zmykaj już- zaśmiała się klepiąc mnie lekko w tyłek, na co posłałem jej oburzone spojrzenie
-Dobraoc Pans- wyszeptałem, całując ją w czoło
-Branoc szczurku- nie pozostało mi nic innego jak posłuchać się "ciotki Parkinson" i pójść spać.

Łatwo jednak powiedzieć, a trudniej zrobić.

Ciągle myślami wracałem do poprzednich zdarzeń oraz miałem coraz więcej pytań sam do siebie. Momentem przełomowym było zdarzenie podczas bawienia się w egzorcystę. To co powiedział, jak zareagował i to samo w sobie dawało mi wiele do myślenia. Jeśli nic nie byłoby na rzeczy to po pierwsze zaklęcie by nie zadziałało, a po drugie te wszystkie pocałunki...
Dlatego dwoma głównymi pytaniami było:

Kim jestem dla Harry'ego oraz ważniejsze kim on jest dla mnie?

Nie możliwie bym się w nim zakochał.
Przecież nawet jeśli stało by się coś takiego... rodzinka kazała by mi zmienić nazwisko i wynieść się z domu.

Dla nich lepsza była by szlama Granger.
Jest mądra, brudną krew dałoby się jakoś zatuszować przy odrobinie monet, a przede wszystkim była dziewczyną!

-- Pół krwi
-- Mężczyzna
-- Jest wrogiem numer jeden Czarnego Pana

Dzięki tym trzem punktom, nie ma możliwości, by chociażby matka zaakceptowała ten związek.

A jednak podczas tych wszystkich pocałunków, chciałem więcej i więcej.
Posunąć się o ten cholerny krok dalej i znowu poczuć to przyjemne spełnienie i to nie z byle kim, tylko z PIEPRZONYM HARRYM POTTEREM!

Od kiedy zostałem odepchnięty przez rodziców, postanowiłem sobie, że nikogo nie pokocham.

Jeśli teraz brunet odejdzie... moje serce chyba tego nie wytrzyma.
Mam jeszcze Pans i Blaise'a ale to nie to samo.

Potter to Potter.

Nie chce by umarł i to nie przez wzgląd na walkę z Voldemortem, ale dlatego, że mimo wszystko stał dla mnie naprawdę bliską osobą. Niby to chyba zaraz trzy miesiące i to bardzo szybko na takie wnioski, ale muszę przyznać iż... no cholera podoba mi się.

Jego głupi, wkurzający, bezmyślny, ma jebany kompleks bohatera i wygląd wiecznie nie ogarniętego szopa pracza, ale no jednak te dobre cechy przeważają, a nawet z tych "złych" da się dostrzec dobre.

Przecież jak rodzice się dowiedzą... albo zostanę wydziedziczony albo rzucą mnie Voldkowi na pożarcie.

Po dojściu do tak optymistycznej myśli stwierdziłem, iż muszę z nim jutro porozmawiać.

Jesteś moim...| Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz