To był dzień jak każdy inny, wracałem właśnie ze szkoły. Cieszyłem się spokojem, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
- Witaj, maluszku. - Usłyszałem nieznany męski głos w słuchawce.
- Kto dzwoni? - Spytałem delikatnie przestraszony.
- Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. - Odparł.
- Kim do kurwy nędzy jesteś?! - Wykrzyknąłem podirytowany do telefonu.
- Nie przeklinaj, to po pierwsze. A po drugie możesz mówić do mnie ''Tatusiu'' - Powiedział mężczyzna do słuchawki. Już na sam jego głos przechodziły po mnie dreszcze, był taki...Stanowczy ale też sympatyczny jednocześnie.
- Będę przeklinał ile mi się tylko spodoba i nikt mi nie zabroni. A zwłaszcza jakiś pojebany psychol. - Warknąłem do telefonu.
Mężczyzna zaśmiał się i dodał po chwili.
- Powinieneś dostać karę, wiesz?
- W dupie to mam, spierdalaj. - Starałem się zabrzmieć jak najbardziej groźnie potrafiłem.
Rozłączyłem się, już po chwili ponownie starałem cieszyć się spokojem oraz ciszą. Po około dziesięciu minutach otrzymałem SMS'a.
''Jutro, kawiarnia na ulicy Oxford Street, godzina trzynasta.
Tatuś ;*''
- No to są kurwa jakieś żarty - Wyszeptałem sam do siebie. Odpisałem dość szybko na wiadomość, że nie zamierzam się spotkać.
Plątałem się po parku jeszcze około dwie godziny, zaczęło się ściemniać. Nie czułem potrzeby wracania do domu dziecka, ale nie chciałem dostać kolejnego opierdolu.
***
- Gdzieś ty kurwa był gówniarzu?! - Krzyknął na mnie jeden z opiekunów, dokładniej Ernest. Nienawidziłem go.
- Gdzieś na pewno, idę do pokoju - Warknąłem, starając się wyminąć tego pojeba.
- Stój. - Rozkazał i szarpnął mnie za ramię do tyłu.
- Czego?
- Powinieneś zostać uziemiony w pokoju, za takie późne wracanie. Lecz ja jestem bardzo wyrozumiały i proponuję ci pewien układ. - Odparł.
- Jaki? - Zapytałem.
- Pomożesz mi w czymś, a w zamian nikt się nie dowie o twoim późnym wracaniu.
- W czym mam ci niby pomóc?
- Wiesz...Dawno się nie ruchałem, prosty układ. Ty mi ulżysz, a ja cię kryję. - Powiedział zmniejszając dystans między nami.
- Jesteś jakiś pojebany, odsuń się ode mnie. - Rozkazałem i ponownie chciałem wyminąć mężczyznę. Lecz ten pchnął mnie do swojego pokoju, który mieścił się obok.
- Zostaw mnie! - Krzyknąłem, gdy poczułem jak jego obleśne dłonie wchodzą pod moją koszulę.
- Zamknij się, szczeniaku. - Warknął, a następnie agresywnie wpił się w moje usta.
Próbowałem go jakoś odepchnąć, ale na marne. Był ode mnie silniejszy i lepiej zbudowany. Ja mimo swojego wieku, czyli 16 lat. Byłem drobnej postury.
Popchał mnie na łóżko, po czym przytrzymał moje nadgarstki nade mną. Chciało mi się wymiotować, gdy poczułem jego wargi na mojej szyi.
- Wypierdalaj ode mnie! - Krzyknąłem.
- Nie szarp się tak, to będzie mniej bolało - Mruknął, i rozpiął swój rozporek.
Nie wiem jakim cudem, ale w końcu udało mi się go kopnąć w brzuch. Mężczyzna zgiął się w pół i zaczął na mnie wyklinać. Ja natomiast jak najszybciej potrafiłem, założyłem koszulkę i podbiegłem do drzwi.
CZYTASZ
I'm drowning in your eyes
Romance''- Mogę ci ufać? - A czy Anioły w deszczu tańczą z bestiami piekieł? - Zapytał uważnie mi się przyglądając. - Jak Anioły w desz- Przerwał mi. - Jeśli nie boisz się zmoczyć skrzydeł, zapraszam do tańca. - Zaśmiał się, wsiadając do samochodu." Uwaga...