~4~

2K 104 6
                                    

-Jesteś niegrzeczny...- Wyszeptał, przywierając mnie do ściany jeszcze bardziej.

- A ty pojebany, odsuń się ode mnie. - Warknąłem groźnie.

Mężczyzna zaczął jeździć dłonią wzdłuż mojego lewego boku, nagle bez ostrzeżenia wpił się agresywnie w moje usta.

Już po chwili zaczął penetrować moją jamę ustną. 

Próbowałem go odepchnąć, ale po krótkim czasie poddałem się i oddałem pocałunek.

Dłonie starszego z moich bioder przeniosły się na moje pośladki. Uniósł mnie do góry, a ja oplotłem go nogami w pasie. Żeby nie spaść.

Oderwał się od moich ust i zaczął całować mnie po szyi.

- Marcus, proszę przestań...- Wyszeptałem, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy bezsilności.

Jednak brunet nic nie robiąc sobie z moich słów, zszedł pocałunkami na mój obojczyk. 

- Kurwa, przestań. - Podniosłem swój ton, próbując go od siebie oderwać.

- Nie przeklinaj. - Syknął.

- To się ode mnie odpierdol.

W tym momencie spojrzał mi w oczy, jego wzrok był taki...Zimny. 

-Przeproś. - Nakazał.

- Nie.

- Przeproś, kurwa! - Krzyknął, a ja się zląkłem.

- Nie krzycz na mnie. - Powiedziałem już spokojniej.

- Będę robił to, co mi się podoba. Bo należysz do mnie, rozumiesz? Mogę zrobić z tobą co tylko chcę, mógłbym cię zerżnąć tu i teraz. Ale zamiast tego, cackam się z tobą. - Odparł.

- Czemu? - Spytałem.

- Co ''czemu''?

- Czemu się ze mną cackasz? - Naprostowałem.

- Bo mimo wszystko, nie chcę cię skrzywdzić. - Oparł swoją głowę o moje ramie.

- Więc czemu mnie krzywdzisz? Krzyczysz na mnie, a dzisiaj nawet mnie uderzyłeś. - Burknąłem.

- To było niechcący...- Wyszeptał.

Nagle  odepchnąłem go od siebie.

- Niechcący mi przypierdoliłeś? Czy ty siebie słyszysz?! - Krzyknąłem totalnie wkurwiony.

- Opanuj się, bo nie ręczę za siebie.

- A spierdalaj. - Otworzyłem z hukiem drzwi i wbiegłem po schodach na górę.

- Masz się zatrzymać, słyszysz?! - Zaczął się drzeć na cały dom, jak jakiś pojebany.

A no tak, zapomniałem...On przecież jest pojebany.

Ku mojemu zdziwieniu, nie pobiegł za mną. Wrócił do swoich kumpli. Nie wiele myśląc, postanowiłem spierdolić. Udałem się do jego sypialni i założyłem jakieś spodnie oraz buty. Już  chwytałem za klamkę, lecz usłyszałem głosy z dołu.

- Idę do gówniarza, zaraz wracam. - Odparł Marcus.

Cofnąłem się od drzwi, nagle zauważyłem okno znajdujące się obok szafy. Bez wahania do niego podbiegłem. Otworzyłem je i zerknąłem badając wysokość, z jakiej zamierzałem skoczyć. Było dość wysoko, ale słysząc ciche skrzypienie drzwi, skoczyłem. 

- Nathan!

Czułem okropny ból w kostce, ale w tamtym momencie miałem to w dupie. Podniosłem się i zacząłem jak najszybciej zmierzać przed siebie. 

Nie minęła chwila, jak mężczyzna podbiegł do mnie i złapał w bolesnym uścisku moją szyje.

- Co ty sobie do kurwy myślisz?! 

- M-Marcus, to boli...- Wyszeptałem ledwie słyszalnie.

- Ma boleć! Bo z tobą się najwidoczniej inaczej nie da. - Warknął, po czym rzucił mną o ziemie.

Próbowałem się podnieść, lecz wtedy otrzymałem kilka silnych kopnięć w brzuch. Skuliłem się z bólu.

- I co teraz, dzieciaku? - Spytał, a na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.

- Nienawidzę cię...- Wyszeptałem resztkami sił.

Na moje obolałe ciało spadła kolejna fala uderzeń, w końcu po prostu zrobiło mi się ciemno przed oczami i odpłynąłem.

***

Ocknąłem się w sypialni mężczyzny, od razu poczułem niemiłosierny ból. Nagle w drzwiach stanął Marcus.

~~~

Mogę liczyć na gwiazdkę? x3

I'm drowning in your eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz