Po około dwóch godzinach dojechaliśmy na miejsce, Marcus zaparkował samochód przed ogromną posiadłością.
- Jesteśmy na miejscu - Oznajmił z uśmiechem.
- Widzę, ślepy nie jestem. - Warknąłem chwytając za klamkę.
- Kotku...Sam się prosisz o karę, wiesz? - Zapytał.
- Tak jakby mam to w dupie.
- Za chwilę możesz mieć w dupie coś innego, jeśli się nie uspokoisz. - Odpowiedział mi z zadziornym uśmiechem.
Kurwa, jaki zbok. Ja naprawdę zaczynam się go obawiać...
Po niecałych dziesięciu minutach znajdowałem się już w jasnym, nowoczesnym salonie.
- Usiądź, musimy omówić zasady panujące w tym domu. - Odparł siadając na kanapie.
- ''Zasady''- Prychnąłem pod nosem na to słowo.
- Więc jakie to ZASADY? - Specjalnie ostatnie słowo podkreśliłem, postanowiłem go trochę podenerwować.
- No to tak...
1. Mówisz do mnie ''Tatusiu''.
2. Nie olewasz mnie.
3. Nie przeklinasz.
4. Nie dotykasz się, tylko Tatuś może cię dotykać.
5. Nie sprzeciwiasz się Tatusiowi.
6. Słuchasz się Tatusia.
7. Za złe zachowanie są kary, a za dobre nagrody. Zrozumiałeś? - Dopytał.
Wybuchłem nieopanowanym śmiechem, mężczyzna spojrzał na mnie gniewnie.
- J-ja pie-rdole...- Powiedziałem między atakami śmiechu.
- Jaka była trzecia zasada? - Zapytał.
- Szczerze? - Zapytałem, na co Marcus twierdząco pokiwał głową.
- Mam wjebane na te twoje zasady, psycholu - Odpowiedziałem ze zwycięskim uśmiechem.
Nie musiałem długo czekać na jego reakcje. Już po chwili gwałtownie się podniósł i szybkim krokiem do mnie podszedł. Przerzucił mnie sobie jak worek ziemniaków, zacząłem się szarpać oraz uderzać pięściami o jego plecy. Jednak wydawało się, że na mężczyźnie nie robiło to żadnego wrażenia.
- Kurwa mać! Puszczaj mnie ty idioto! - Krzyknąłem nie zaprzestając swojej czynności.
- Oj skarbie, teraz to przesadziłeś - Powiedział, a mnie przeszedł dreszcz.
Zaczynałem obawiać się Marcusa. Nie wiedziałem, do czego jest zdolny się posunąć. Ledwo zauważyłem, że znaleźliśmy się w jakiejś sypialni, gdy zostałem rzucony na łóżko. W mgnieniu oka starszy zawisł nade mną, trzymając jedną swoją dłonią moje nadgarstki nade mną.
- I co mi teraz powiesz, kotku? - Mruknął, a ja odwróciłem wzrok w drugą stronę nic nie mówiąc. Nie chciałem, żeby zobaczył w moich oczach strach.
- Masz mi coś do powiedzenia? - Mówiąc to ścisnął moje nadgarstki jeszcze bardziej.
- Pierdol się - Warknąłem groźnie.
- Tylko z tobą - Odparł.
Poczułem jego usta na mojej szyi, zacząłem się wiercić. W ułamku sekundy wpił się w moje usta, z początku nie dawałem mu dostępu. Ale przygryzł moją dolną wargę, co wywołało u mnie cichy jęk. Wykorzystał to i agresywnie wepchał mi swój język do mojej jamy ustnej.
Toczyliśmy krótką walkę o dominacje, którą oczywiście on wygrał. Poczułem jego ciepłe dłonie pod moją koszulką, zaczął powoli schodzić pocałunkami niżej. W czasie gdy robił mi malinkę na obojczyku, poczułem jak delikatnie ściska moje krocze.
- Proszę, przestań...- Wyszeptałem unikając jego wzroku.
- "Proszę, przestań" Kto? - Ścisnął mocniej.
- T-tatusiu...Proszę, przestań...- Wyszeptałem ledwie słyszalnie, czułem jak po moim policzku spływa łza.
Ale nie taka z bólu, taka ze smutku. Straciłem swoją dumę. Właśnie powiedziałem do tego idioty ''Tatusiu'', uległem mu.
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - Powiedział przyciągając mnie na swoje kolana.
- P-przepraszam...- Wyszeptałem przez słone łzy.
- Przepraszam, kto? - Jego głos znów zmienił się na oschły i zimny.
- Przepraszam, Tatusiu...
Nie skomentował już tego, po prostu mnie przytulił. W sumie...Tego właśnie w tamtym momencie potrzebowałem, żeby ktoś mnie po prostu przytulił. Ułożyłem swoją głowę na jego ramieniu, a on oplótł mnie ręką w pasie.
Nawet nie poczułem, gdy odpłynąłem do krainy Morfeusza.
~~~
Mogę liczyć na gwiazdkę? x3
CZYTASZ
I'm drowning in your eyes
Romance''- Mogę ci ufać? - A czy Anioły w deszczu tańczą z bestiami piekieł? - Zapytał uważnie mi się przyglądając. - Jak Anioły w desz- Przerwał mi. - Jeśli nie boisz się zmoczyć skrzydeł, zapraszam do tańca. - Zaśmiał się, wsiadając do samochodu." Uwaga...