~23~

964 58 8
                                    

Siedzieliśmy w ciszy przy stole. Josh powoli sączył kawę, Luke przeglądał coś w telefonie, a ja mozolnie jadłem kromkę z serem.

Błądziłem wzrokiem od Josha, do Luke'a.  Blondyn chyba domyślił się, co zamierzałem zrobić.

- Nawet nie próbuj. - Warknął, mierząc mnie ostrzegawczym wzrokiem.

- Czy Al-

- Zamknij pysk! - Uniósł się Josh.

- O co chodzi? - Zapytał zdezorientowany Luke.

- O Alison. - Odparłem bez zastanowienia.

- Powiedziałem, żebyś się zamk- Luke przerwał mężczyźnie.

- Powiedziałeś mu?! - Spojrzał na niego tak, jak jeszcze nigdy nie spojrzał na mnie. Nie chcę, aby tak na mnie patrzał. 


To była czysta...Nienawiść.


- Luke, ja...- Próbował się tłumaczyć. - Spierdalaj. - Niebieskowłosy wstał energicznie od stołu, przez co krzesło, na którym siedział się wywróciło i z hukiem upadło na posadzkę. Już po chwili nie było po nim śladu w kuchni.

- Zadowolony jesteś z siebie? - Zwrócił się do mnie.

- Mówiłem, żebyś się kurwa zamknął. - Syknął również wychodząc z pomieszczenia, zostałem sam.


***


- Damon, jesteś najlepszym, co mnie spotkało...- Wykrzywiłem usta w krzywym uśmiechu, pies polizał mnie po twarzy.

- A ty znałeś Alison? - Stworzenie lekko przechyliło głowę w lewo, wyglądał całkiem uroczo.

- Znał ją. - Wzdrygnąłem się, słysząc czyiś głos tuż za mną. W ułamku sekundy się odwróciłem.

- Luke?...- Obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem, usiadł obok.

- Tak właściwie, to przyszedłem cię jedynie o czymś poinformować.

- O czym?

- Wyjeżdżam. Wrócę za...Jakiś czas. Powiedzmy, że- Przyłożył dłoń do moich drżących ust, które już się lekko uchylały, żeby coś powiedzieć, zaprzeczyć...

- Powiedzmy, że wspominając Alison...Obudziliście we mnie pewne emocje, odczucia, które udało mi się ukryć. Teraz muszę pobyć sam, muszę sobie poukładać w głowie kilka spraw. - Dokończył bezuczuciowo.

- Błagam, n-nie zostawiaj mnie...- Wyszeptałem płaczliwym głosem.

- To tylko na jakiś czas, Josh będzie cię pilnował, nie pozwoli cię skrzywdzić. - Zerknął na psa. - Z resztą, Damon również na to nie pozwoli. - Podniósł się.

- Kurwa mać, Luke. Nie rób mi tego! - Ruszyłem za mężczyzną, który kierował się do drzwi wyjściowych.

- Nathan, spokojn-

- Nie! Nie zostawiaj mnie, rozumiesz? Kocham cię, ja cię potrzebuję! - Desperacko, zalewając się łzami usiłowałem nakłonić starszego, by mnie nie zostawiał.

- Josh...-Zwrócił się do blondyna, który nawet nie wiadomo kiedy znalazł się w pokoju.

Tamten podszedł do nas i złapał mnie delikatnie za ramie. - Nathan, pozwól mu iść...- Wyszeptał uspokajająco.

- Nie, nie z-zgadzam się! - Odgłos moich łez uderzających o podłogę rozniósł się po pomieszczeniu.

- Nie utrudniaj mi tego, proszę...-Spojrzał na mnie zaszklonymi oczami. 


Widziałem, że było to dla niego tak samo przykre i ciężkie, jak dla mnie.


Nie odezwałem się już. Jedynie obserwowałem, jak jego osoba oddalała się coraz bardziej, aż w końcu znikł z mojego pola widzenia. Upadłem bezwładnie w ramiona Josha, dusząc się łzami.

- Ja n-nie chcę g-go stracić...- Bełkotałem, przecierając rękawem załzawione oczy.

- Nie stracisz go, wróci...- Zaśmiałem się słabo na jego słowa.

- Josh, a-ale ty nie rozumiesz...

- Zatem mi wytłumacz. - Przeniósł wzrok na moją twarz.

- Do mnie n-nikt nie wraca. Jeśli k-ktoś już mnie z-zostawi, to nie wraca- Wybuchłem jeszcze większym szlochem.

- Luke jest inny, niż wszyscy.


~~


Więc tak wygląda kolejny rozdział. Jeśli mam być szczera - Nie jestem z niego specjalnie zadowolona ;// Aczkolwiek wygląda tak, a nie inaczej ze względu na moje samopoczucie. Źle się czuję ostatnimi czasy.


Pozdrawiam

I'm drowning in your eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz