Słysząc jego słowa, lekko się wzdrygnąłem. Ostatnie czym zdążyłem zauważyć, nim straciłem przytomność - był wkurwiony i zarazem przerażony wzrok Marcusa.
***
Ocknąłem się w sypialni starszego, spojrzałem na swoją rękę. Była zabandażowana. Zbadałem wzrokiem pomieszczenie, po czym postanowiłem się podnieść.
Powolnym krokiem zmierzałem ku kuchni, niepewnie do niej wszedłem. Dostrzegłem opartego o blat Marcusa przeglądającego coś w telefonie. Praktycznie od razu zauważając mnie, odłożył komórkę.
- Podejdź tu. - Jego spojrzenie było takie...Chłodne?
Mozolnie wykonałem jego polecenie, gdy znajdowałem się już przed nim - kontynuował.
- Zmieniły się zasady w tym domu. - Spojrzałem na niego wystraszony. - Zważając na ostatnie wydarzenia dochodzę do wniosku, że byłem dla ciebie zbyt pobłażliwy. Od teraz z tym koniec.
- Co? - Spytałem, nie do końca rozumiejąc jego słowa.
- Gówno, głuchy jesteś? - Warknął.
Postanowiłem zamilknąć, nie potrafiłem znaleźć żadnej ciętej riposty.
- Przyjdź za dziesięć minut do salonu, dostaniesz kartkę z zasadami.
Tuż po zakończeniu zdania, mężczyzna wyszedł z kuchni zostawiając mnie samego z kłębiącymi się w głowie myślami.
10 minut później
Równo dziesięć minut później znalazłem się w wyznaczonym miejscu, on już tam czekał.
- Usiądź. - Wskazał miejsce obok swojej osoby.
- Więc tak...- Zaczął, gdy już usiadłem.
- To są zasady, od teraz panujące w tym domu. - Podał mi kartkę.
ZASADY:
1. Zwracasz się do mnie ''Tatusiu''.
2. Słuchasz się Tatusia.
3. Nie sprzeciwiasz się Tatusiowi.
4. Jesteś grzeczny.
5. Nie przeklinasz.
6. Nie pijesz alkoholu.
7. Nie palisz papierosów.
8. Nie zażywasz narkotyków.
Za złamanie którejś z powyższych zasad będzie kara.
Otworzyłem szeroko oczy.
- Ty sobie kurwa ze mnie żartujesz? - Zadałem pytanie, patrząc kpiąco to na kartkę, to na osobę siedzącą obok mnie.
Starszy zaśmiał się krótko, by po chwili zamachnąć się i uderzyć mnie w twarz. Moja głowa odchyliła się w bok, a w moich przerażonych oczach zaczęły gromadzić się słone łzy.
- Podpunkt pierwszy: ''Zwracasz się do mnie ''Tatusiu''.'', podpunkt piąty: ''Nie przeklinasz.''
- Takie trudne do zapamiętania?! - Krzyknął, a mi zaczynały trząść się dłonie.
Spuściłem swój mętny wzrok na podłogę, w tej chwili dłoń faceta ponownie zderzyła się z moją twarzą.
- Zadałem pytanie. - Syknął.
- Nie - Już chciał mnie znowu uderzyć, lecz dodałem szybko. - Tatusiu...
Na jego ustach pojawił się zwycięski uśmiech.
- Grzeczny chłopiec. - Skwitował. A następnie poklepał mnie po głowie, jak psa.
Wstał i wyszedł.
***
- Dobranoc, skarbie. - Złożył krótki pocałunek na moim czole i opuścił mój pokój.
Próbowałem zasnąć, lecz nie mogłem. Kłębiące się w mojej głowie myśli mi na to nie pozwalały. Nie chciałem tu być.
Spierdalam stąd.
Ta myśl pojawiła się w mojej głowie, tak nagle. Wystarczyło, że chociaż przez sekundę wyłoniła się z tłumu żalów.
Tak nagle, jak się pojawiła. - Poczułem rosnącą we mnie pewność siebie.
Około czwartej nad ranem, cichutko wysunąłem się z łóżka i przemknąłem do drzwi wyjściowych. Po kolejnych dziesięciu minutach poszukiwań, udało mi się również odnaleźć klucz.
Najdelikatniej, jak tylko potrafiłem - otworzyłem drzwi.
Założyłem kurtkę mężczyzny oraz pierwsze lepsze buty. Biegłem przed siebie, nie zwracając uwagi na nic dookoła.
Po godzinie przebytej drogi, ujrzałem jezdnię prowadzącą do miasta. Wypełniło mnie szczęście, ulga, dosłownie zawładnęła mną euforia.
Jednakże równie szybko wyparowała, gdy dostrzegłem, ile jeszcze drogi przede mną.
Wykończony powoli stawiałem kroki, nagle zauważyłem zatrzymujące się obok mnie czarne audi.
- Witaj, gdzie zmierzasz o tak wczesnej godzinie, chłopcze? - Spytała delikatnym kobiecym głosem szatynka.
- Ja...Do miasta. - Odparłem.
- Do Hungerford?
- Tak.
- Również tam jadę. Jeszcze sporo drogi przed tobą, możesz się zabrać ze mną. Jeśli oczywiście tylko chcesz - Kobieta obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem.
- Nie chciałbym sprawiać kłopotu...
- Ależ jakiego kłopotu - Przerwała mi kobieta.
- Wsiadaj - Wskazała ruchem głowy na siedzenie obok.
Po krótkim namyśle postanowiłem wsiąść.
- Jestem Octavia, a ty? - Rozpoczęła rozmowę, gdy auto ruszyło.
C.D.N.
Siema, ktoś chętny na RP? :D
CZYTASZ
I'm drowning in your eyes
Romance''- Mogę ci ufać? - A czy Anioły w deszczu tańczą z bestiami piekieł? - Zapytał uważnie mi się przyglądając. - Jak Anioły w desz- Przerwał mi. - Jeśli nie boisz się zmoczyć skrzydeł, zapraszam do tańca. - Zaśmiał się, wsiadając do samochodu." Uwaga...