~26~

893 54 17
                                    

- Dobra, dobra. - Wyciągnąłem w jego stronę dłoń.

W tym momencie Damon podniósł swój wielki łeb i spojrzał groźnie na Caloma.

- Damon, spokojnie. - Ukląkłem obok psa, gładząc wierzchem dłoni jego bujną sierść. Pies od razu się uspokoił, radośnie merdając ogonem. Mężczyzna w tym czasie niepostrzeżenie przez zwierzę, wstał.

- Dobry piesek...- Wyszeptałem.

- Ty kurwa taki królewicz śnieżek jesteś. - Skomentował, pochodząc do ciemnej komody.

- O czym ty pierdolisz?

- No była taka bajka.

- Jaka? - Zerknąłem w jego stronę.

- O takiej lasce, co ją stara otruć chciała, a ta ostatecznie z siedmioma typami w lesie zamieszkała. Ona z pchlarzami gadała. - Zaśmiałem się odrobinę za głośno. - Ona bodajże się królewna śnieżka nazywała. - Chwycił szklaną butelkę.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo nadajesz się do recenzji filmów i bajek. - Podniosłem się powoli.

- A dziękuję, dziękuję. - Ukłonił się lekko, zdejmując niewidzialne nakrycie głowy.

- Chodźmy, bo zaraz znowu się wypierdolisz i tym razem zapewne Josh już się obudzi. - Czarnowłosy potulnie opuścił sypialnie bez większych komplikacji, po chwili udałem się w jego ślady.


***


- A zatem...- Starszy podał mi jeden kieliszek wódki, a drugi wziął dla siebie. - Zagramy w pytania?

- Pewnie, czemu nie. - Usiadłem wygodniej.

- Zacznę. - Oznajmił. - Słowa, które najbardziej utkwiły ci w pamięci?

- ''A czy anioły w deszczu, tańczą z bestiami piekieł?''. - Zacytowałem.

- Dość filozoficzne...Trzeba trochę dłużej pomyśleć, aby zrozumieć znaczenie tych słów. - Wziął zdecydowany łyk. - Więc nic dla mnie, nie potrafię myśleć, do mnie trzeba prosto. - Zaśmialiśmy się.

- Moja kolej, znałeś Alison? - Mina Caloma trochę spoważniała, uciekł ode mnie wzrokiem.


Po raz kolejny, kolejna osoba w dziwny sposób reaguje na imię ''Alison''.


- Nie musisz odpowiadać, ja to rozumi- Nagle się wciął.

- Znałem ją, jak nikt inny. - Mówił powoli, wziąć mając wzrok skierowany w kierunku pustej ściany. - Ta suka stała się dla mnie kimś ważnym, a tak być nie powinno.


''kimś ważnym''? Była dla niego kimś więcej? Przecież ona rzekomo była z niebieskowłosym...


- Mam pomysł. - Odezwałem się niepewnie, postanowiłem zmienić temat. Nie chciałem zepsuć atmosfery mimo tego, iż ta już się spierdoliła.

- Jaki?

- Co powiesz na naleśniki z czekoladą? - Posłałem mężczyźnie uśmiech.

- Ale tak teraz? O drugiej rano? - Dopytał, widziałem w jego oczach ten błysk.

Było widać, iż pytał jedynie po to, żeby nie wyjść na niedojrzałego, nienormalnego. W głębi duszy chciał to zrobić.

- Tak, teraz.

- To na co my jeszcze czekamy! - Podniósł się, w ułamku sekundy wbiegając do kuchni. Podążyłem za nim.

- Może byśmy światło zapalili? - Usiłowałem uchwycić jego osobę w mroku.

- No można. - Zapaliłem światło, ten podszedł do szafki.

Gdy wszystko było już przyszykowane i już tylko sięgałem po miskę na wyrobienie ciasta, czarnowłosy się odezwał.

- Ej, patrz na to!

Od razu po odwróceniu się, zostałem obrzucony mąką.

- Calom, do cholery! - Zdenerwowany zacząłem strzepywać mąkę z włosów.

- Spokojnie, nie widziałeś jeszcze najlepszego.

Podniosłem głowę, moim oczom ukazała się kuchnia, cała obsypana mąką.

- Josh nas zabije...- Rozejrzałem się załamany.

- Powiemy, że to Damon. - Na jego usta wparował szeroki uśmiech.

- No dobra, ale co teraz z naleśnikami?

- Zamówimy pizze. - Nie czekając nawet na moją odpowiedź, wrócił do salonu.

- Ale Calom - Spojrzałem na zegar. - Nikt ci nie przywiezie pizzy praktycznie o trzeciej rano.

- O kurwa, faktycznie...

Wtem w całym domu zapanowała ciemność, wzdrygnąłem się.

- Znowu mają jakąś awarie. - Zirytowany zbliżył się do mojej osoby.


Jakim cudem on cokolwiek widzi...


- Poczekaj tu na mnie, Josh na pewno ma jakieś świeczki, zaraz wrócę. - Przytaknąłem.

Po niecałych czterech minutach przyszedł.

- Cóż...Świeczek nie znalazłem, ale to się jakoś bardzo nie różni. - Usłyszałem dźwięk odpalanej zapalniczki, po krótkiej chwili widoczność trochę się poprawiła.

Dostrzegłem Caloma, obok niego stół, a na stole...

- Znicz, pojebało cię?!

- Przecież to jest to samo. - Powiedział zdziwiony.


Skoro dla niego znicz, jest tym samym, co zwykła świeczka. Chyba obawiam się, poznawać go bardziej.


~~~

Cześć!

To kolejny rozdział, za wszelkie błędy bardzo was przepraszam.

I'm drowning in your eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz