~19~

1.1K 66 9
                                    

Luke

- Wszystko w porządku? - Nathan stał w przejściu, wbijając we mnie te swoje wielkie oczy. 

- Tak. - Wziąłem głęboki wdech. - Wszystko dobrze.

- Widzę, że coś jest nie tak, lecz nie będę na ciebie naciskał. Chcę tylko, żebyś wiedział...Że nie ważne co by się nie działo, kim byś się nie okazał albo czego byś nie zrobił. Zawsze będziesz mógł na mnie liczyć. - Mówił powoli, w głowie analizując każde słowo, które miało wypłynąć z jego kuszących ust. 

- Pójdę zrobić nam jakieś kanapki. - Ruszył do kuchni, gdy nie otrzymał żadnej reakcji z mojej strony.

Nie dlatego, że celowo go ignorowałem. Myślałem. Jego wyznanie huczało mi w głowie. 

Zastanawiałem się, czy jest świadomy tego, co mówi. Czy wie, jak ogromne znaczenie mają te słowa. 

***

Minęło kilka godzin, nieudolnie próbowałem wymyśleć jakikolwiek plan. Nie byłem w stanie uwierzyć, że mój przyjaciel byłby w stanie wydać mnie policji. 

Chociaż...Wiele razy już tak myślałem. Wiele razy zaufałem już komuś zbyt bardzo, a później prawie kończyłem z kulką między oczami.

- Kurwa! - Krzyknąłem zrzucając jeden z wazonów. 

Do pomieszczenia wbiegł przestraszony chłopak, spojrzał na mnie pytająco. 

Jednak ja nie byłem w stanie wytłumaczyć mu swojego zachowania. Opadłem na kanapę, chowając twarz w dłoniach.

Ostrożnie podszedł i zajął miejsce obok.

- Powiesz mi w końcu? - Głos tego dzieciaka był taki...Kojący. Uspokajał mnie.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Przytaknął.

- Jutro do tych drzwi zapukają źli ludzie. Albo nie, oni nawet nie zapukają. Oni wypierdolą te drzwi z pierdolonych zawiasów. Wbiegną najpierw do kuchni, później do łazienki, a w ostatniej kolejności do pokoju gościnnego, gdzie będziemy ukryci. - Zrobiłem krótką przerwę, ta wizja mnie przerażała. - Bardzo szybko nas znajdą. Zabiorą mnie od ciebie, rzucą mną o ścianę, a następnie skują. Nigdy więcej się już nie zobaczymy. Ty wrócisz do Marcusa , ponieważ prawnie to on jest twoim opiekunem, a ja powieszę się w więziennej celi.

- A wiesz dlaczego? - Dodałem.

- Dlaczego? 

- Bo jesteś wszystkim, co mam. - Skwitowałem.

- Masz pieniądze, dom, władzę...- Zaczął wymieniać, lecz mu przerwałem.

- Zrozum po prostu, że bez ciebie, nie mam nic. - Nathan zarumienił się.

- A co...Jeśli nas by tu jutro już nie było? 

- Co chcesz przez to powiedzieć? 

- Moglibyśmy gdzieś uciec...- Wyszeptał chyba sam nie będąc do końca przekonanym.

Nathan

Obserwowałem reakcje starszego na moje słowa, zamilkł. Jego wzrok utkwił w ścianie.

Nie no kurwa...Ja mu tu wymyślam jakiś plan, a dla niego ściana jest ciekawsza.

Nagle podniósł się i podszedł do jednego ze zdjęć, zdjął je i uśmiechnął się sam do siebie.

- Nathan, jesteś genialny. 

***

- Wziąłeś to pudełko z sypialni? - Zapytał mężczyzna zamykając bagażnik.

- Tak, wziąłem. - Chłopak wsiadł do samochodu.

- Luke? - Zaczął niepewnie młodszy.

- Tak? 

- Co jest w tym pudełku?  - Trochę obawiał się odpowiedzi.

- Sam zobacz. - Mruknął pod nosem przekręcając kluczyki w stacyjce.

Obróciłem się za siebie, sięgnąłem po jedno z pudełek znajdujących się na tylnim siedzeniu.

Dlaczego nie było w bagażniku? Proste, nie zmieściło się.

Położyłem pudełko na swoich kolanach, delikatnie odchyliłem pokrywę. 

- Po co ci tyle broni? - Odłożyłem przedmiot na uprzednie miejsce.

- Kochanie...Od jutra będzie nas poszukiwać cały kraj. Więc odpowiedź jest chyba logiczna, prawda?

- Uhm...- Oparłem głowę o szybę. 

Dochodziła trzecia rano, postanowiłem się chwilę przespać.

***



Przepraszam za tak długą nieobecność. Jednakże zaszło kilka istotnych zmian w moich życiu, z którymi musiałam się zmierzyć.



I'm drowning in your eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz