Marcus
Obudziłem się pierwszy, mały jeszcze spał. Był wtulony we mnie, a jego grzywka uroczo opadała mu na nosek. Odgarnąłem kosmyk jego włosów, aby mieć lepszy wgląd na cudowną twarz mojego skarba.
Zaczął powoli otwierać oczka. Chwilę mi się przyglądał, aż dotarło do niego, że się do mnie przytula. Szybko się odsunął. Chciałem dotknąć jego twarzy, lecz maluch zadrżał na ten gest.
Jestem na siebie strasznie wkurwiony, że tak bardzo go wczoraj skrzywdziłem. Ale może w końcu zrozumie, kto tu rządzi.
Nathan
Chciałem wstać, lecz mężczyzna mi to uniemożliwił.
- Gdzie chcesz iść? - Zapytał spokojnie.
- Do toalety...- Wyszeptałem.
Zabrał rękę, a ja jak najszybciej udałem się do łazienki. Zakluczyłem drzwi i zawisłem nad zlewem, po moich policzkach znowu zaczęły spływać słone łzy.
Mam tego dość, może ucieknę? Ale dokąd? Kurwa, przecież on i tak mnie znajdzie, to bez sensu...
Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Otworzysz w końcu te drzwi? Bo czwarty raz powtarzać nie będę i wejdę siłą. A wtedy nie skończy się to dla ciebie przyjemnie. - Powiedział Marcus.
Przekręciłem zamek w drzwiach, a moim oczom ukazał się wkurwiony mężczyzna.
- Czemu nie otwierałeś drzwi? - Spytał oschle.
- Przepraszam...- Nie chciało mi się już z nim rozmawiać, chciałem być jak najdalej niego.
Próbowałem go wyminąć, lecz stanął w przejściu. Spojrzałem na niego pytająco.
O co mu znowu chodzi?
- ''Przepraszam'' kto?
Kurwa mać...
- Przepraszam Tatusiu...- Powiedziałem, jak najciszej się tylko dało.
- Wybaczam ci, maluchu. - Po tych słowach pocałował mnie w czoło.
Od kiedy on niby jest taki czuły?
Skorzystałem z chwili jego nieuwagi i wyminąłem go w drzwiach, ruszyłem do kuchni. Zrobiłem sobie herbatę i usiadłem w salonie, przykryłem się szczelnie kocykiem. Stwierdziłem, że zrobię sobie dzisiaj maraton mojego ulubionego serialu.
***
15:36
Starszy podszedł do mnie i przyciągnął mnie na swoje kolana, zrobił to zaskakująco szybko. Więc nie zdążyłem zareagować. Po raz kolejny czując jego dotyk, zadrżałem.
- Nie chce, żebyś się mnie bał - Odparł po chwili.
- To dlaczego się, tak zachowujesz? Sam dajesz mi powody do tego, żebym się ciebie bał.
- Wiem. - Ułożył swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- To bez sensu. - Skwitowałem.
- Nie wszystko musi mieć sens.
- Ale coś musi. - Fuknąłem wstając z kolan mężczyzny.
- Jakbyś był grzeczny, to nic by się nie stało.
- Nic by się nie stało?! Zgwałciłbyś mnie zapewne, to jest dla ciebie nic? - Krzyknąłem.
- Nathan, nie zaczynaj znowu...- Widziałem, jak rośnie w nim furia. A jego oczy ciemnieją,
- Będę robił i mówił co tylko będę chciał, a tobie gówno do tego. Nie jesteś moją matką.
- A skąd ty możesz wiedzieć, jak zachowuje się matka? Nigdy jej nie miałeś, bo wyjebała Cię do bidula.
Trafił w mój słaby punkt...
- Dupek. - Syknąłem i spojrzałem na niego z czystą nienawiścią, a następnie udałem się na górę.
- Nathan, wracaj tu! - Krzyknął Marcus.
- Daj mi spokój! - Odkrzyknąłem.
Usiadłem na łóżku i oparłem swoją głowę na rękach.
- Liczę do trzech! - Słyszałem jego kroki na schodach.
- Jeden! - Zbliża się.
- Dwa! - Jest co raz bliżej.
- Trzy! Masz kurwa przejebane! - Jest bardzo blisko.
Wparował do pokoju trzaskając przy tym drzwiami, zignorowałem go.
Gdy był już praktycznie obok mnie, spytałem.
- I co zrobisz? Pobijesz mnie? Zgwałcisz? Poniżysz? Jeśli tak, to powiem ci. Posunięcie naprawdę wysokiej klasy. - Spojrzałem na bruneta z pogardą.
Prychnął na moje słowa i podszedł do szafy. Sięgnął po coś, co znajdowało się na górnej półce. Po chwili podszedł do mnie z małym bordowym pudełeczkiem.
- Co to jest? - Spytałem niepewnie.
- Twoja kara, skarbie...- Wyszeptał tajemniczo otwierając pudełko, moim oczom ukazał się czarny wibrator. Zamarłem.
- Co tak zbladłeś? Nie nazwiesz mnie już dupkiem? - Pytał podchodząc.
- Jesteś jakiś pojebany!
- Nie przeklinaj. - Syknął.
Nagle złapał mnie za nogę i przyciągnął do siebie.
- Wypierdalaj, kurwiu!
- Ajj...Teraz na pewno nie będziesz mógł chodzić. - Odparł starszy, z szerokim uśmiechem na twarzy.
C.D.N. :33
~~~
Mogę liczyć na gwiazdkę? c:
CZYTASZ
I'm drowning in your eyes
Romance''- Mogę ci ufać? - A czy Anioły w deszczu tańczą z bestiami piekieł? - Zapytał uważnie mi się przyglądając. - Jak Anioły w desz- Przerwał mi. - Jeśli nie boisz się zmoczyć skrzydeł, zapraszam do tańca. - Zaśmiał się, wsiadając do samochodu." Uwaga...