Obudziłem się w sypialni, w której wczoraj ten pojeb mnie prawie zgwałcił. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, nie było go. Podniosłem się do siadu i przetarłem oczy. W tym momencie zorientowałem się, że mam na sobie jedynie bokserki.
- Co jest kurwa...- Wymamrotałem.
Ten idiota mnie rozebrał.
Zirytowany wstałem z łóżka i zacząłem nerwowo szukać swoich ubrań. Nigdzie ich nie było. Podszedłem do szafy Marcusa i zacząłem w niej grzebać. Po jakimś czasie wyjąłem z niej czarną koszulkę - sięgała mi do połowy ud.
W mgnieniu oka znalazłem się na korytarzu, a następnie na schodach. Po niedługiej chwili wparowałem do kuchni, bo dobiegały z niej głosy. A zatem musiał właśnie tam być.
- Jakim prawem mnie kurwa rozebrałeś?! - Krzyknąłem nie zważając na to, kto znajduje się w pomieszczeniu.
- Miałeś racje, z młodym będzie trochę roboty - Odezwał się jakiś mężczyzna siedzący na jednym z krzeseł.
- Trochę dużo. - Dopowiedział Marcus.
- Jesteście jacyś pojebani. - Skwitowałem mierząc ich wzrokiem.
- Nathan, idź do sypialni. - Warknął brunet.
- Bo co?
- Młody, dobrze ci radzę...Nie wkurwiaj go. - Powiedział blondyn z troską w oczach.
- Mam nie wkurwiać tego pojeba, bo co?
- Bo tak cię zerżnę, że nie będziesz mógł chodzić przez tydzień. - Powiedział groźnie Marcus.
Prychnąłem na jego słowa i podszedłem do drzwi, zacząłem szarpać za klamkę.
- Radzę ci przestać w tym momencie. - Usłyszałem głos mężczyzny z kuchni.
Jednak ja mając w dupie jego słowa, dalej szarpałem za klamkę. Bez skutku. Nawet nie zdążyłem zareagować, gdy w ułamku kilku sekund brunet znalazł się obok mnie. I uderzył mnie w lewy policzek. Moja głowa odchyliła się delikatnie w bok, od razu złapałem się za bolące miejsce.
- Do sypialni, już! - Krzyknął, nie poznawałem go.
Obdarzyłem go jedynie chłodnym spojrzeniem i ruszyłem po schodach na górę. Wchodząc do sypialni trzasnąłem drzwiami z całych sił, niestety się nie rozjebały.
Moja wściekłość ulotniła się bardzo szybko, a jej miejsce zajęła gorycz. Usiadłem z jednej strony łóżka, pochyliłem się trochę i zasłoniłem swoją twarz dłońmi.
Mimo, że zgrywałem pozory twardego i obojętnego. Tak naprawdę jestem strasznie delikatny...Dopiero, gdy odrobinę się uspokoiłem - poczułem w ustach metaliczny posmak krwi.
- Ten psychol rozjebał mi wargę...-Wyszeptałem sam do siebie.
Położyłem się na boku i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
***
Obudziły mnie odgłosy z dołu. Słyszałem śmiechy mężczyzn i jakieś pijackie rozmowy.
- Najebali się? - Spytałem sam siebie.
Mozolnie wstałem z łóżka i zszedłem po schodach, skierowałem się do salonu. Stanąłem w drzwiach, a moim oczom ukazał się widok pięciu mężczyzn. Przed nimi stały cztery butelki czystej, trzy opróżnione całe. Czwarta do połowy.
- Najebali się...- Odpowiedziałem sobie.
- O! Patrzcie kto tam stoi! - Krzyknął jeden z mężczyzn z obleśnym uśmiechem.
- Podejdź tu, skarbie - Nakazał Marcus.
Miałem się już wycofać, ale napotkałem srogie spojrzenie bruneta. Postanowiłem wykonać jego polecenie. Niechętnie się do niego zbliżyłem, a on zwinnym ruchem usadowił mnie na swoich kolanach. Objął mnie jedną ręką w pasie, a drugą tworzył jakieś wzroki na moim udzie.
Wszyscy zaczęli ponownie rozmawiać, śmiać się i żartować. Tak, jakby mnie tam w ogóle nie było. Nudziło mi się okropnie, pijackie rozmowy nie za bardzo mnie interesowały.
***
Siedziałem tu już dobre dwie godziny. W tym czasie zdążyli dokończyć czwartą butelkę i nie wiadomo skąd wytrzasnąć piątą. Ku mojemu zaskoczeniu - wszyscy się jeszcze dobrze trzymali. Najwidoczniej mieli mocne głowy do alkoholu.
Nie rozumiem, dlaczego w pewnym momencie oparłem swoją głowę o ramie Marcusa. Przez co byliśmy nieco bliżej siebie. Nie musiałem patrzeć, by wiedzieć. Że się uśmiechnął.
- Ktoś idzie zapalić? - Zapytał nagle rudowłosy.
- Ja idę. - Odparł brunet.
Miałem cichą nadzieję, że nie będzie ciągnął mnie ze sobą na podwórko.
- Kotek, idziesz ze mną - Mruknął mi do ucha.
I nadzieja poszła się pierdolić.
Po niedługiej chwili byliśmy już przed domem. W czasie, gdy brunet z rudowłosym palili. Ja wpatrywałem się w gwiazdy, od dziecka lubiłem na nie patrzeć. Można powiedzieć, że tylko one jedyne dawały mi poczucie bezpieczeństwa.
Przy gwiazdach czułem się bezpieczny, jak to kurwa brzmi...
- To ja już wracam do środka. Jak skończysz palić, to też wróćcie. - Powiedział mężczyzna z rudymi włosami.
Marcus jedynie w odpowiedzi coś mruknął pod nosem, a ja tak szczerze - miałem na nich wyjebane.
Gdy brunet skończył palić, chciałem wrócić do środka. Jednak ten zatrzymał mnie i gwałtownie do siebie przyciągnął.
- Gdzie ci się tak śpieszy, maluszku...- Wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
- Zimno mi jest, wracajmy już - Wymyśliłem coś na poczekaniu.
Co się później okazało, nie była to rozsądna wymówka...Starszy przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej, już nie dzielił nas nawet jeden centymetr. Objął mnie w szczelnym uścisku i położył swoją głowę na mojej.
- Cieplej?
- Można tak powiedzieć...- Wyszeptałem w jego tors.
- Ale proszę, wracajmy już do środka. - Dodałem po chwili.
- A co, jeśli ja nie chcę wracać? - Odparł.
- To sobie tu zostań, ja wracam do środka. - Warknąłem i odsunąłem się od Marcusa.
Mężczyzna w tym momencie zmarszczył brwi i napiął mięśnie. Najwidoczniej nie spodobała mu się ta odpowiedź.
Gdy miałem już nacisnąć klamkę, starszy złapał za moje ramie i dosłownie rzucił mną o ścianę, do której następnie przyszpilił mnie swoim ciałem.
~~~
Mogę liczyć na gwiazdkę? x3
CZYTASZ
I'm drowning in your eyes
Romance''- Mogę ci ufać? - A czy Anioły w deszczu tańczą z bestiami piekieł? - Zapytał uważnie mi się przyglądając. - Jak Anioły w desz- Przerwał mi. - Jeśli nie boisz się zmoczyć skrzydeł, zapraszam do tańca. - Zaśmiał się, wsiadając do samochodu." Uwaga...