~22~

1K 56 3
                                    

- Nie dotykaj mnie. - Warknąłem, gdy starszy dotknął mojego policzka.

- O co ci chodzi? - Zapytał z wyrzutem. 

- A jak kurw- Josh postanowił się wtrącić.

- Luke, może poszedłbyś zrobić nam kawę? - Spojrzał wymownie na mężczyznę obok mnie.

- Dobra. - Niechętnie zszedł na dół do kuchni, po krótkiej chwili usiadł obok mnie blondyn.

- Słuchaj...Luke jest dość specyficzną osobą o specyficznym charakterze, raczej zdążyłeś już to zauważyć, prawda? - Kiwnąłem głową potwierdzająco.

- Nie mam pojęcia, co się miedzy wami wydarzyło. On mi tego nie powie, ty zapewne również. I ja to rozumiem, nie zamierzam na was naciskać, to wasze prywatne sprawy. - Zatrzymał się na chwilę, splótł swoje wielkie dłonie ze sobą i oparł łokcie na kolanach. - Mimo wszystko...Uwierz mi, że on nie chciał cię skrzywdzić, nie odpychaj go od siebie.

- Dlaczego miałbym go nie odpychać od siebie? Mogę to zrobić, nie zabronisz mnie. - Pogłaskałem psa, a ten położył pysk na moich kolanach.

- Owszem, możesz to zrobić i nie zabronię ci tego. Jednakże on by tego nie przeżył, miałbyś go na sumieniu.

- Co mam przez to rozumieć?

- On za bardzo cię kocha. On kocha ciebie tak, jak kochał Alison. Sądziłem, że to nie możliwe, wręcz kurwa niewykonalne. Z resztą...Nie tylko ja tak uważałem. - Mężczyzna jakby pogrążył się w pochłaniającej go nostalgii. 

- Alison? - Tylko to utkwiło mi w głowie z wypowiedzi Josha.

- Tak. 

- Ja myślałem, że Luke jest homoseksualny.

- Jest biseksualny. Mniejsza, co do...Alison. - Blondyn w dziwny dla mnie sposób zaakcentował imię dziewczyny. - Kochał ją całym sercem, był w stanie zrobić dla niej wszystko. Dawała mu tyle szczęścia, ile jeszcze nikt nigdy mu nie dał. - Tutaj przerwał, spojrzał na mnie i uśmiechnął się słabo. - Teraz ty dajesz mu to szczęście, Nathan.

- Wracając, Alison została... - Odwrócił wzrok. - Zamordowana przez kogoś, po tej sytuacji Luke próbował popełnić samobójstwo, lecz go odratowałem. 

- Dlaczego? A jeśli on właśnie chciał odejść...- Skomentowałem.

- To mój przyjaciel, nie potrafiłem pozwolić mu umrzeć. I wiem, iż zachowałem się jak totalny egoista i kurwa narcyz. Nie pozwoliłem mu umrzeć dlatego, że nie chciałem go stracić. Ale po prostu nie umiałem wysiedzieć wiedząc, że po drugiej stronie ściany mój przyjaciel podcina sobie żyły.

 - Czemu ktoś ją zabił? - Damon jakby rozumiejąc naszą rozmowę, podniósł swój wielki łeb i również spojrzał pytająco na blondyna.

- Alison nie była dobrą osobą, wielu chciało pozbawić tą szmatę życia.

- Co ona mogła niby takiego robić?

- Szantażowała ludzi. - Kątem oka dostrzegłem, jak zaciska pięści.

- A ciebie szantażowała? - Postanowiłem się odważyć i zadać to pytanie.

Josh już otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz w domu rozległ się głos Luke'a.

- Kawa i kanapki są na stole, chodźcie już!

- Chodźmy. - Wstał na równe nogi i podszedł do drzwi, energicznie się podniosłem i w towarzystwie psa ruszyłem za nim.

- Odpowiedz mi. - Złapałem go na rękaw.

- Innym razem. - Trzymałem jego rękę w szczelnym uścisku.

- Powiedz mi! - Uniosłem trochę głos, co niespecjalnie mu się spodobało.

- Puść mnie, bo kurwa nie ręczę za siebie. - Obdarował mnie ostrzegawczym spojrzeniem. 

Zląkłem, a Damon zawarczał na swojego właściciela. Puściłem mężczyznę, ten bez słowa opuścił pomieszczenie.



~~


Co o tym sądzicie? Trochę faktów odnośnie przeszłości naszego Luke'a :P

Dodatkowo - Dziękuję wam za 4k odczytów! To dla mnie bardzo, bardzo dużo. 

Dziękuję, że jesteście. Kocham was c;


Do następnego!-

I'm drowning in your eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz