~6~

1.9K 99 16
                                    

W tym momencie Marcus wstał i podszedł do mnie, złapał mnie za biodra przyciskając do siebie. Patrzył chwilę na mnie tymi swoimi szaroniebieskimi oczami, po czym zaczął lizać mnie po szyi.

- Przestań. - Powiedziałem stanowczo.

- Maluszku, nie stawiaj się. Bo Tatuś będzie zły...- Wyszeptał seksownie do mojego ucha, przygryzając je.

- Wypierdalaj ode mnie! - Krzyknąłem, gdy złapał za moje krocze.

- Nie wkurwiaj mnie, skarbie. - Mruknął.

- Nie nazywaj mnie tak. - Uderzyłem go w twarz.

Jego reakcja była natychmiastowa. Spojrzał na mnie wzrokiem, którym jeszcze nigdy przedtem mnie nie obdarzył. Był wkurwiony? smutny? obojętny?

Nie mogłem nic wyczytać z jego twarzy, nagle niespodziewanie pchnął mnie na ścianę. Zrobił to z taką siłą, że prawie się od niej odbiłem.

- Jesteś prawiczkiem, prawda? - Spytał, zmniejszając dystans między nami.

Kurwa, teraz na poważnie zacząłem się go bać. Co on chce zrobić?

Nie odpowiedziałem, jedynie spojrzałem na niego przerażony. W mgnieniu oka znalazł się tuż obok i złapał mnie za szyję.

- Jesteś zwykłym śmieciem, nic nie wartą dziwką. Nienawidzę takich ludzi, pluje na nich. Jesteś dla mnie nikim, nigdy nic dla mnie nie znaczyłeś. Nie zasługujesz na miłość, kurwo! - Krzyczał, a z każdym słowem bardziej zaciskał swoje dłonie na mojej obolałej szyi.

Nagle puścił mnie, a moje bezwładne ciało upadło na zimną posadzkę. Zacząłem łapczywie łapać powietrze, krztusząc się przy tym.

- Będziesz grzecznym chłopcem? - Spytał, kucając obok.

Spojrzałem na niego z pogardą.

- Tak, czy nie? - Podniósł głos, chwytając mnie boleśnie na podbródek.

- Spierdalaj, jebany fetyszysto. - Syknąłem przez zaciśnięte zęby.

Rzucił mną w drugi kąt kuchni, zahaczając o odłamki szkła - Pokaleczyłem sobie rękę.

- Niegrzeczni chłopcy dostają kare, wiesz? - Zapytał, ponownie do mnie podchodząc.

Odruchowo zacząłem się cofać, ten człowiek był zdolny do wszystkiego. Gdy poczułem za sobą ścianę, zamarłem.

- Boisz się mnie? - Stanął przede mną, dzieliły nas jedynie milimetry.

- Odpowiedz! - Ryknął groźnie, gdy go zignorowałem.

- T-tak, boję się c-ciebie...- Nie wierze, że to powiedziałem.

- Dlaczego?

Poważnie? On się mnie pyta, dlaczego ja się go boje? No kurwa, trzymajcie mnie!

- Masz jakieś problemy ze słuchem?! Pytałem, dlaczego się mnie boisz!- Jego krzyk pozbawił mnie jakiejkolwiek odwagi.

- N-nie krzycz na m-mnie, proszę...- Wyszeptałem błagalnie, a jedna samotna łza spłynęła po moim policzku.

- Może przestanę krzyczeć, jak ładnie przeprosisz Tatusia. - Spojrzał na mnie wymownie.

- Przepraszam...- Jeszcze bardziej przysunąłem się do tej jebanej ściany.

- Ładniej. - Syknął. 

- I już zapomniałeś, jak masz się do mnie zwracać? - Postawił swoje dwie masywne ręce, po moich oby dwóch stronach - Odcinając mi tym samym ostatnią drogę ucieczki.

- Przepraszam T-tatusiu...- Powiedziałem łamiącym głosem, wtulając się w starszego.

- Nie można było tak od razu? - Przytulił mnie mocno.

Nie odpowiedziałem już, jedynie płakałem. Straciłem swoją dumę, godność kurwa człowieka...Nagle Marcus mnie podniósł i zaczął gdzieś nieść, po niedługiej chwili poczułem pod stopami zimne kafelki. Łazienka.

- Zanim pójdziemy spać, opatrzymy ci rękę. - Skwitował.

Usiadłem na brzegu wanny, w tym czasie mężczyzna wyjmował coś z szafki pod zlewem. Zadrżałem na jego dotyk, chyba to zauważył. Po odkażeniu i zabandażowaniu udaliśmy się do jego sypialni.

- Dać ci jakąś moją koszulkę, czy śpisz w bieliźnie? - Spytał łagodnie.

- Twoją koszulkę...- Odparłem ledwie słyszalnie.

Podał mi jakąś czarną koszulkę, sięgała mi do połowy ud. Marcus nie odrywał ode mnie wzroku, więc mozolnie zacząłem ściągać z siebie brudne ubrania. 

Gdy zdjąłem koszulkę, zauważyłem ile mam siniaków. Na całych żebrach i podbrzuszu. Starszy zaczął podchodzić, a ja nie byłem w stanie nic zrobić. Sparaliżował mnie strach.

O co mu chodzi? Co on chce zrobić?

Spiąłem się, gdy poczułem jego ciepłe dłonie na moich biodrach. Później zaczął delikatnie gładzić opuszkami palców mój brzuch. Ku mojemu zdziwieniu, złagodziło to odrobinę ból.

- Połóżmy się już. - Powiedział nagle.

Skierowaliśmy się w stronę łóżka, położyłem się plecami do niego. Przyciągnął mnie delikatnie do siebie, czułem jego oddech na moim karku.

- Kocham cię, Natiś...- Wyszeptał w moje włosy.

''Kocham cię''? Natiś? Chyba porządnie się wstawił...

Po dość długim czasie rozmyśleń, zasnąłem.

C.D.N. :3

~~~

Mogę liczyć na gwiazdkę? <3



I'm drowning in your eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz