- Było warto? - Spytał podchodząc do mnie.
Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.
- Czy było warto pyskować i próbować uciec? - Dopowiedział.
- Spier - Nie dane mi było dokończyć, bo starszy najwidoczniej domyślił się, co zamierzałem powiedzieć i ścisnął boleśnie moje udo.
- Nawet nie próbuj. - Spojrzał na mnie chłodno.
Po pewnym czasie usiadł na fotelu obok łóżka i patrzył na mnie wyczekująco przez dobre dziesięć minut.
- Ja dalej czekam.
- Na co? - Zapytałem.
- Na przeprosiny.
Zaśmiałem, a w jego oczach ponownie rosła furia.
- Przypominam, że to ty mi wczoraj przypierdoliłeś, to ty się wczoraj najebałeś i to ty wczoraj się do mnie dobierałeś. Więc jedyną osobą, która powinna przeprosić. Jesteś TY. - Odparłem.
- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, bachorze. - Powiedział groźne, podchodząc.
- Już dawno mógłbym cię zgwałcić, zajebać i zakopać dwa metry pod ziemią, ale jestem wyrozumiały. Staram się zrozumieć ciebie, oraz twoją sytuacje. Lecz ty mi w tym kurwa, ani trochę nie pomagasz. Jestem cierpliwy, ale ta cierpliwość się już kończy. Więc z łaski swojej, przestań udawać jebane, naburmuszone dziecko! - Krzyknął.
- No chyba, że tak bardzo śpieszy ci się na drugą stronę. To proszę bardzo. - Syknął, a następnie wyszedł trzaskając drzwiami.
~Marcus~
Nie chciałem, tak na niego naskoczyć. Ale każdy ma jakieś granice cierpliwości. Nie chce po dobroci, to będzie siłą. Najwidoczniej inaczej nie da się do niego dotrzeć.
Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami, jeśli zostałbym tam chociażby chwilę dłużej, zapewne znowu bym go uderzył.
Musiałem jakoś odreagować, w tym momencie mój wzrok zatrzymał się na barku.
~Nathan~
Siedziałem na łóżku patrząc obojętnym wzrokiem przed siebie, nogi przyciągnąłem do klatki piersiowej, a następnie objąłem je rękami.
Po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy, których nie byłem już w stanie hamować.
***
Minęło kilka godzin, na zewnątrz była już szarówka. Nagle z dołu zaczęły dobiegać odgłosy tuczonego szkła, przewracanych krzeseł i bluźnierstw wypowiadanych przez bruneta.
Ostrożnie zszedłem z łóżka, uważając na zabandażowaną kostkę. Trzymając się kurczowo barierki schodziłem po schodach.
- Kurwa mać! - Kolejny krzyk, któremu towarzyszył dźwięk tłuczonego szkła.
Wchodząc do kuchni doznałem prawdziwego szoku, cała kuchnia była zdemolowana. Po chwili udało mi się odnaleźć wzrokiem Marcusa, siedział na ziemi oparty o ścianę. W lewej dłoni trzymał praktycznie pustą butelkę po alkoholu.
- I po coś tu przylazł? - Burknął zauważając mnie.
- Jak ci odpierdoliło i postanowiłeś zdewastować kuchnię, to przyszedłem. - Odparłem obojętnie.
- Ale ty jesteś wkurwiający...- Powiedział cicho, ale na tyle żebym był w stanie usłyszeć.
Zignorowałem jego słowa, w tym samym momencie zauważając pokaleczone dłonie starszego. Najwidoczniej poranił się tłukąc szkło.
- Trzeba to opatrzyć - Powiedziałem bardziej do siebie, zmniejszając dystans między nami.
- Poradzę sobie.
- Jakoś w to nie wierzę.
- To uwierz. - Syknął mierząc mnie wzrokiem.
- Po prostu się zamknij i chodź do łazienki. - Warknąłem.
W tym momencie Marcus wstał i...
C.D.N. :P
~~~
Mogę liczyć na gwiazdkę? x33

CZYTASZ
I'm drowning in your eyes
Romance''- Mogę ci ufać? - A czy Anioły w deszczu tańczą z bestiami piekieł? - Zapytał uważnie mi się przyglądając. - Jak Anioły w desz- Przerwał mi. - Jeśli nie boisz się zmoczyć skrzydeł, zapraszam do tańca. - Zaśmiał się, wsiadając do samochodu." Uwaga...