~5~

2K 96 15
                                    

- Było warto? - Spytał podchodząc do mnie.

Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.

- Czy było warto pyskować i próbować uciec? - Dopowiedział.

- Spier - Nie dane mi było dokończyć, bo starszy najwidoczniej domyślił się, co zamierzałem powiedzieć i ścisnął boleśnie moje udo.

- Nawet nie próbuj. - Spojrzał na mnie chłodno.

Po pewnym czasie usiadł na fotelu obok łóżka i patrzył na mnie wyczekująco przez dobre dziesięć minut.

- Ja dalej czekam.

- Na co? - Zapytałem.

- Na przeprosiny.

Zaśmiałem, a w jego oczach ponownie rosła furia.

- Przypominam, że to ty mi wczoraj przypierdoliłeś, to ty się wczoraj najebałeś i to ty wczoraj się do mnie dobierałeś. Więc jedyną osobą, która powinna przeprosić. Jesteś TY. - Odparłem.

- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, bachorze. - Powiedział groźne, podchodząc.

- Już dawno mógłbym cię zgwałcić, zajebać i zakopać dwa metry pod ziemią, ale jestem wyrozumiały. Staram się zrozumieć ciebie, oraz twoją sytuacje. Lecz ty mi w tym kurwa, ani trochę nie pomagasz. Jestem cierpliwy, ale ta cierpliwość się już kończy. Więc z łaski swojej, przestań udawać jebane, naburmuszone dziecko! - Krzyknął.

- No chyba, że tak bardzo śpieszy ci się na drugą stronę. To proszę bardzo. - Syknął, a następnie wyszedł trzaskając drzwiami.

~Marcus~

Nie chciałem, tak na niego naskoczyć. Ale każdy ma jakieś granice cierpliwości. Nie chce po dobroci, to będzie siłą. Najwidoczniej inaczej nie da się do niego dotrzeć.

Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami, jeśli zostałbym tam chociażby chwilę dłużej, zapewne znowu bym go uderzył.

Musiałem jakoś odreagować, w tym momencie mój wzrok zatrzymał się na barku.

~Nathan~

Siedziałem na łóżku patrząc obojętnym wzrokiem przed siebie, nogi przyciągnąłem do klatki piersiowej, a następnie objąłem je rękami.

Po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy, których nie byłem już w stanie hamować.

***

Minęło kilka godzin, na zewnątrz była już szarówka. Nagle z dołu zaczęły dobiegać odgłosy tuczonego szkła, przewracanych krzeseł i bluźnierstw wypowiadanych przez bruneta.

Ostrożnie zszedłem z łóżka, uważając na zabandażowaną kostkę. Trzymając się kurczowo barierki schodziłem po schodach.

- Kurwa mać! - Kolejny krzyk, któremu towarzyszył dźwięk tłuczonego szkła.

Wchodząc do kuchni doznałem prawdziwego szoku, cała kuchnia była zdemolowana. Po chwili udało mi się odnaleźć wzrokiem Marcusa, siedział na ziemi oparty o ścianę. W lewej dłoni trzymał praktycznie pustą butelkę po alkoholu.

- I po coś tu przylazł? - Burknął zauważając mnie.

- Jak ci odpierdoliło i postanowiłeś zdewastować kuchnię, to przyszedłem. - Odparłem obojętnie.

- Ale ty jesteś wkurwiający...- Powiedział cicho, ale na tyle żebym był w stanie usłyszeć.

Zignorowałem jego słowa, w tym samym momencie zauważając pokaleczone dłonie starszego. Najwidoczniej poranił się tłukąc szkło.

- Trzeba to opatrzyć - Powiedziałem bardziej do siebie, zmniejszając dystans między nami.

- Poradzę sobie.

- Jakoś w to nie wierzę.

- To uwierz. - Syknął mierząc mnie wzrokiem.

- Po prostu się zamknij i chodź do łazienki. - Warknąłem.

W tym momencie Marcus wstał i...

C.D.N. :P

~~~

Mogę liczyć na gwiazdkę? x33

I'm drowning in your eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz