Rozdział XI

235 5 3
                                    

      Przez cały czas, nawet teraz stojąc nad trumną brata, chwilę przed złożeniem jej do ziemi próbuję nie płakać. Wyszeptałam cicho słowa „kocham cię braciszku" i zamknęłam oczy, nie chcąc widzieć jak znika w grobie. Poczułam na swojej tali czyjąś rękę więc otworzyłam oczy i ujrzałam Bena z załzawionymi oczami, próbował się uśmiechnąć i mnie wesprzeć, ale to mu nie wyszło, zresztą to nie jego teraz potrzebowałam, a Sebastiana, który stał kawałek dalej obejmując Annie, jednak patrzył cały czas na mnie, czułam jego palące spojrzenie i chciałam być na miejscu siostry. Jednak mimo to przytuliłam się do Bena i podziękowałam, że przynajmniej próbuje mnie pocieszyć. Jednak najgorsze w tym wszystkim były kondolencje, składane przez naszą dalszą rodzinę jak i znajomych. Tu już łez nie powstrzymywałam, po prosu nie potrafiłam się opanować. Nie pamiętam szczegółów bo mój mózg nie rejestrował nic, po prostu szłam trzymana za rękę przez Bena, o nic nie pytałam, z nikim nie rozmawiałam, po prostu w końcu znalazłam się w sali, gdzie rodzice urządzili stypę i zajęłam najodleglejsze miejsce i zaszyłam się we własnych myślach. Beniamin odpuścił usilne poprawianie mi humoru i gdzieś sobie poszedł.
— Kochanie tak bardzo mi przykro... — usłyszałam czuły, męski głos i nawet bez patrzenia wiedziałam kto to. Sebastian chwycił mnie za rękę pod stołem i obrusem, żeby nikt nie widział. Kciukiem masował moją drżącą dłoń i niczego więcej teraz nie potrzebowałam — Spójrz na mnie — nigdy nie potrafię zrozumieć, dlaczego robię to o co mnie poprosi, spojrzałam na niego i pierwszy raz od kilku dni się delikatnie uśmiechnęłam, co odwzajemnił. Odruchowo przytuliłam się do niego, a on bez sprzeciwu objął mnie i pocałował w czoło, dodając mi tym samym jakiejś wewnętrznej siły.
— Przepraszam.. — chciałam się odsunąć, ale nie puścił mnie — Annie może zobaczyć..
— Spokojnie, nie zobaczy.
— Jak to? Przecież gdzieś tu jest.
— Nie ma, wyszła gdzieś kwadrans temu. Powiedziała, że musi pobyć sama, kazała mi zostać.
— Okey, a widziałeś Bena?
— Nie. Weź mi o nim nie mów, nikt mnie tak nie denerwuje jak on. Chcesz tu zostać czy może chcesz się przewietrzyć? Strasznie jesteś blada.
— Tak, tu jest strasznie gorąco — wstał pierwszy i pomógł mi, nie wiem czy gdyby nie on to czy w ogóle bym wstała.
Przy wyjściu podeszła do mnie mama
— Wszystko w porządku? — zapytała z troską, ocierając policzek chusteczką.
— Nie wiem.. Przepraszam mamo, ale chcę pobyć sama.. Sebastian odwiezie mnie do domu — powiedziałam chcąc faktycznie wrócić do domu i nie myśleć o niczym.
— Dobrze skarbie — pocałowała mnie w policzek i pozwoliła wyjść, gdyby tylko wiedziała, że zostawienie mnie samej z Ianem przysparza mi tylko kłopotów, na pewno by mnie nie wypuściła.
— Do którego domu mam cię odwieźć?
— Jak to którego? Mówiłam, że chcę pobyć sama... Zawieziesz mnie do Nashville? — zapytałam z nadzieją, potrzebuję go dzisiaj i nawet gdyby chciał to go nigdzie nie puszczę.
— Chyba żartujesz, że pozwolę ci zostać samej. Zawiozę cię gdzie tylko chcesz, ale zostanę z tobą. I nawet nie chcę słyszeć sprzeciwu.
— Dobra, niech ci będzie, nie mam siły się kłócić. — poczułam wewnętrzną ulgę słysząc jego wypowiedź.
    Wsiedliśmy do jego samochodu i powoli odjechaliśmy, kiedy przejechaliśmy za budynek, dostrzegłam coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Oparta o ścianę stała moja siostra i całowała się z Benem i to na pewno nie jest żadne urojenie.
— Cholera... — mruknęłam i dla pewności jeszcze raz spojrzałam i znów nie dowierzałam.
— Co się stało? — spojrzał na mnie, a potem na drogę.
— Nie widziałeś? — zapytałam, mając jednak nadzieję, że widział i w końcu zerwie z moją siostrą i ona będzie mogła być szczęśliwa z Benem.
— Nie. Ale jeśli to coś ważnego to zawrócę.
— Nie musisz, jedźmy dalej — bardzo delikatnie się uśmiechnęłam i oparłam głowę o zagłówek i przymknęłam oczy. Czyli moja siostra również nie jest święta, jednak tego i to tak szybko się nie spodziewałam, ale jeśli tego potrzebowała to problemu nie widzę.
Dotarliśmy po ponad godzinie pod blok, w którym wynajmuję mieszkanie. Zaprosiłam Iana na górę, w czarnym garniturze wygląda nieziemsko, nawet nie sądziłam, że kiedykolwiek go w nim zobaczę. Odepchnęłam złe myśli od siebie, weszliśmy do kuchni w mieszkaniu i zapytałam
— Napijesz się ze mną? — wyciągnęłam z lodówki pół litrową butelkę wódki i dwulitrową pepsi, które w ostatnim czasie dość często się w tej lodówce znajdowały, a to wszystko wina osoby, która właśnie stoi obok mnie.
— Tak, ale jeśli obiecasz, że nie wypijemy całej.
— Nic nie będę obiecywać, a ty o nic nie proś. Nie chcę dzisiaj myśleć, chcę się wyluzować.
— Okey.. — podniósł ręce na znak poddania — Pomóc ci?
— Tak, zabierz szklanki i lód z lodówki, tylko weź jakąś miseczkę, żeby nie moczyć stołu.
— Dobrze, proszę pani — uśmiechnął się i zrobił to o co poprosiłam i razem udaliśmy się do salonu.
— Coś jeszcze mam zrobić? — zapytał stojąc na wprost mnie.
— Tak. Rozepnij mi tą głupią sukienkę, muszę się przebrać — nie zamierzam dzisiaj bawić się w żadne podchody, jestem zbyt zmęczona tym wszystkim.
— Em okey — odwróciłam się do niego plecami i czekałam, aż w końcu poczuję ulgę od ciut ciasnej sukienki. Bardzo powoli zaczął rozsuwać zamek, delikatnie muskając palcami moje nagie plecy, aż do pośladków. Czując ulgę, wzięłam w końcu normalny, pełny oddech.
— Zaraz wracam — szepnęłam czując jak delikatnie palą mnie policzki, chociaż nie powinny bo przecież on już nago mnie widział, a teraz zobaczył tylko moje plecy.
W swoim pokoju ubrałam czarne, luźne dresowe spodnie i czarny podkoszulek z krótkim rękawem. Wróciłam do salonu, gdzie Sebastian siedział na kanapie, w spodniach od garnituru i białej koszuli.
— Wybacz, ale nie mam męskich ciuchów na przebranie — powiedziałam przyglądając się jego umięśnionemu ciału.
— Mam w samochodzie dres, póki co jest mi wygodnie — widziałam, że nie mówi prawdy, że wolałby mieć na sobie dres.
— Idź po nie, przebierzesz się i będziemy mogli w końcu się napić.
— Później pójdę — wstał i czekał aż usiądę, ale ja zrobiłam coś innego.
— Idź teraz — rozpięłam dwa górne guziki jego koszuli i szepnęłam do ucha — Idź, wolę cię w dresie...
Co nie do końca było prawdą, w garniturze sprawia wrażenie, męskiego, pewnego siebie mężczyzny, równie podniecającego jak i w zwykłym dresie, chociaż może i bardziej.
— Niech będzie — bez dalszych sprzeciwów wyszedł z mieszkania, a ja zrobiłam nam po drinku i rozsiadłam się wygodnie na kanapie.
Kiedy wrócił, ja kończyłam dopijać pierwszego, który rozgrzał mnie od środka.
— Nie ładnie z twojej strony, nie wiesz, że się samemu nie pije?
— Nie piję sama, przecież ty tu jesteś, a to że wyszedłeś na chwilę nie ma znaczenia. A teraz siadasz czy idziesz się przebrać?
— Później się przebiorę, muszę cię mieć na oku. Przecież nie mogę pozwolić ci się samej upić.
— Bardzo śmieszne. Siadaj w końcu — i to też zrobił, usiadł obok mnie i wziął do ręki szklankę.
— Twoje zdrowie — uniósł szklankę i się uśmiechnął, po czym upił łyk drinka i się wzdrygnął — Wlałaś tu samą wódkę?
— Prawie, jak ci nie pasuje to nie pij — pokazałam mu język i sama wypiłam resztkę drinka, kręcąc głową sam wypił za jednym razem całą zawartość szklanki.
— Jak się schleję to masz się mną zająć — odłożył nasze naczynia i napełnił je o wiele mniejszą ilością alkoholu niż ja, dolał pepsi i odwrócił się w moją stronę.
— Chyba żartujesz, nie będę cię niańczyć. Jak się schlejesz to wyrzucę cię za drzwi, nie będę trzymać w domu ochlaptusa — wzruszyłam ramionami i chciałam sięgnąć po drinka, ale mi go zabrał.
— A co jeśli ty pierwsza odpłyniesz?
— Położysz mnie grzecznie do łóżka, przykryjesz kołdrą i pójdziesz spać na kanapę.
— Jasne, jasne, bo akurat będzie mi się chciało tu wracać. Położę się jak zawsze obok ciebie i będę mógł dotykać twojego ciała, a ty w końcu nie będziesz protestować.
— Nie ma takiej opcji, już zza w czasu ci zabraniam się do mnie zbliżać — dobra, dzisiaj wcale nie zamierzam mu tego zabraniać, nie kiedy widziałam całującą się siostrę z Benem, obie dzisiaj potrzebujemy osób, które kochamy...
— To się zdecyduj — uśmiechnął się i rozpiął do końca swoją koszulę, wiedział, że to przykuje mój wzrok i jak zahipnotyzowana będę mu się przyglądać, co też zrobiłam — Mam cię zanieść do łóżka, czy się do ciebie nie zbliżać?
— Masz mnie zanieść do łóżka, a potem się do mnie nie zbliżać.
— To mam lepszy pomysł. Przenieśmy się od razu do twojej sypialni, przynajmniej nie będę musiał nigdzie cię nosić, ani dotykać.
— Dobra — w sumie pomysł mi się spodobał, w razie czego pójdę spać bez martwienia się, jak dotrę do łóżka. Zabraliśmy wszystkie rzeczy, w tym ubrania Iana na zmianę i przeszliśmy do drugiego pokoju. — Idź się przebrać, żebyś potem miał spokój.
— Po co mam gdzieś iść? — zdjął z siebie koszulę, na co patrzyłam bez mrugnięcia, powoli usiadłam na łóżku i dalej go obserwowałam. Ubrał swój szary podkoszulek i rozpiął guzik od spodni — Co się tak gapisz? Chcesz mi pomóc? — zapytał rozbawiony, a ja chcąc go zaskoczyć, wstałam z łóżka i odparłam
— Chcę — i faktycznie zaskoczony, uniósł ręce i czekał co zrobię.
— Śmiało, nie ugryzę — podeszłam do niego, położyłam ręce na jego twardym brzuchu i powoli zsunęłam je na spodnie, rozsunęłam zamek rozporka i kucając zsunęłam jego spodnie na sam dół, jednocześnie cały czas patrzyłam mu w oczy. — Wstań — powiedział z lekką chrypką, która nie powiem, była seksowna. Boziu, co się ze mną dzieje... Znów czuję to uczucie mrowienia w podbrzuszu i mam myśli tak grzeszne jak nigdy wcześniej.
— Po co? Coś nie tak? — zapytałam dalej kucając.
— Mam przez ciebie niemoralne myśli, wstań jeśli nie chcesz, żebym zrobił coś nieodpowiedniego.
— A może chcę żebyś to zrobił? Przecież chcesz, prawda? Chcesz mnie.. — szepnęłam i dotknęłam jego umięśnionych ud, na co zamknął na moment oczy, ale otworzył je kiedy przesunęłam ręce wyżej.
— Przestań. To, że ja chcę nie oznacza, że ty chcesz.
— Żartujesz? — zapytałam wstając w końcu — Nie widzisz, że też chcę? Mam dość ciągłego udawania i uciekania od ciebie... — w końcu to z siebie wydusiłam i naprawdę mi ulżyło.
— Jennie — przyciągnął mnie do siebie i przytulił — Nawet nie wiesz jak miło to w końcu usłyszeć, ale dzisiaj nie jest odpowiednia chwila, chcę żebyś była pewna, że tego chcesz, żeby to był najlepszy wieczór w twoim życiu.
— Dlaczego nie dzisiaj?
— Posłuchaj, dużo przeszłaś w ostatnich dniach, nie chcę żebyś później tego żałowała.
— Pieprzysz... — właśnie dlatego chcę tego, nie chcę wpaść w depresję, potrzebuję bodźca, żeby chcieć się cieszyć z życia, przecież życia bratu i tak nie zwrócę.. Zawsze pozostanie w moim sercu i chcę pamiętać tylko dobre chwile. — Widzisz, nie jesteś sobą, przecież ty nawet wulgarnych słów nie używasz, a teraz co?
— Dalej uważam, że gadasz głupoty. Jestem sobą, a przez ostatni miesiąc sporo się zmieniło, zaczęłam używać tych pięknych inaczej słów, więc daruj sobie te urocze słówka i się zdecyduj, albo chcesz mnie dzisiaj, teraz i tu, albo spieprzaj i nigdy więcej nie wracaj. — nie wiem kogo bardziej zaskoczyłam tą wypowiedzią, jego czy siebie, ale nie odezwał się, a ja pokręciłam głową i dodałam — Idę się umyć, a ty się zastanów.
    Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej, wcześniej odkręcając ciepłą wodę. Oparłam czoło o zimne kafelki i próbowałam ogarnąć co właśnie odwaliłam. Woda spływała po mojej głowie i reszcie ciała, ale nie pomagała się rozluźnić. Nagle poczułam na swoich plecach delikatny dotyk męskich rąk.
— Zdecydowałeś się? — przetarłam oczy z wody i odwróciłam się do Sebastiana twarzą.
— Tak, ale chcę być pewny, że chcesz tego naprawdę, że nie wstaniesz rano z wyrzutami sumienia.
— Jestem pewna, chcę ciebie od chwili, kiedy ujrzałam cię w tym głupim klubie — oboje się uśmiechnęliśmy, po czym spojrzał w dół na moje ciało, sama nie potrafiłam się zmusić, żeby sprawdzić czy również jest nagi.
— Wstydzisz się mnie? Albo masz jakieś obawy?
— Nie, ja tylko nigdy nie widziałam nagiego mężczyzny i trochę to mnie martwi.
— Poważnie, nigdy? A w książkach czy internecie?
— Oj chodzi mi, że na żywo nie widziałam dowcipnisiu — pokręciłam głową i wzruszyłam ramionami.
— To masz okazję — spojrzałam w jego niebieskie oczy i przełknęłam z trudem ślinę, zawsze był bezpośredni, ale teraz mnie tym zawstydzał — No śmiało, wystarczy że spojrzysz w dół, to nic strasznego.
— Przez to twoje gadanie, czuję się niezręcznie...
— Dobra, nic już nie mówię — uśmiechnął się i położył moją rękę na swoim brzuchu, na wysokości bioder i zachęcił abym zsunęła ją niżej.
Patrząc w jego tęczówki zsunęłam rękę niżej, oddychając szybciej, w końcu dotknęłam jego penisa, a kiedy to zrobiłam zassał powietrze, po czym gwałtownie je wypuścił. Po raz pierwszy dotykałam jego, po raz pierwszy dotykałam jakiegokolwiek faceta. Poprawił moją dłoń tak, abym objęła ręką jego członka, co nie było proste i zaczął poruszać moją ręką, pokazując mi co powinnam robić, przez myśl przeszło mi po co, skoro już jest duży i twardy.
— Dalej nie będziesz nic mówił? — zapytałam, decydując się spojrzeć w dół na swoją rękę jednocześnie czując zaskoczenie, że to tak wygląda.
— Możemy już wrócić do twojego łóżka? — uniósł brew i czekał co odpowiem.
— Możemy — zakręciłam kurek i wykręciłam wodę z włosów, sięgnęłam po ręcznik i wytarłam twarz, po czym owinęłam nim ciało, z szafki tuż obok kabiny wyciągnęłam drugi ręcznik i podałam go Ianowi, którym owinął swoje biodra.
— Denerwujesz się? — zapytał kiedy wyszliśmy z łazienki i weszliśmy do pokoju.
— Nie specjalnie, właściwie czuję raczej ekscytację, chociaż może tego po mnie nie widać — usiadłam na łóżku i sięgnęłam po szklankę z napojem i upiłam spory łyk, chcąc zwilżyć suchość w ustach.
— Wiesz, że nie zrobię nic wbrew tobie. Jeśli tylko się rozmyślisz to powiedz.
— Możesz się w końcu zamknąć i mnie pocałować? — zapytałam odkładając szklankę, czując zniecierpliwienie, ja tu chcę w końcu zaznać szczęścia, a ten mi to utrudnia.
    Zbliżył się do mnie powoli, nachylił się i w reszcie czułam jego usta, moje ciało znów zadrżało, kiedy jego ręce znalazły się na moich plecach. Przesunęliśmy się na środek łóżka i zawisł nade mną, nie zaprzestając pocałunków. Chciałam więcej, dużo więcej, chciałam znów poczuć to niesamowite uczucie, jak tamtego wieczoru, kiedy pierwszy raz widział mnie nagą. Przyciągnęłam go bliżej siebie i pogłębiłam pocałunek, chcą przejść dalej. Zanurzyłam palce prawej dłoni w jego włosach, a drugą położyłam na plecach i przyciągnęłam do siebie, choć bliżej już się nie dało.
— Mmm — mruknęłam kiedy zszedł ustami na moją szyję i zaczął ją całować, co jakiś czas muskał ją językiem, wywołując na moim ciele gęsią skórkę.
Minimalnie się odsunął i jedną ręką odsłonił moje piersi, zakryte ręcznikiem. Powoli i delikatnie dotknął jedną, zaczął drażnić mój stojący sutek. Jęknęłam cicho i nabrałam więcej powietrza, bo pocałunkami zaczął schodzić niżej, na obojczyki, dekolt, aż dotarł do piersi. Całował, lizał i drażnił obie jednocześnie, a ja nie mogłam zapanować nad ani swoim oddechem, ani tym bardziej szalenie bijącym sercem, które żyło swoim nowym tempem.
— Jesteś piękna — szepnął wracając do mej szyi i ucha, które również wycałował.
Zsunął dłoń od mojej piersi, wzdłuż ciała i powoli wsunął dłoń między uda, które delikatnie zacisnęłam.
— Pamiętaj, że wystarczy słowo — mruknął nie przestając całować mnie po szyi, rozluźniłam się i bez większych rozmyślań rozsunęłam nogi i pozwoliłam dotykać, przecież niczego bardziej nie chcę.
— Nie przestawaj. Zrób tak jak wtedy.. — szepnęłam i spojrzałam mu w oczy, na co się uśmiechnął.
— Co mam zrobić? — dostrzegłam błysk w jego oku i wiedziałam, że będę musiała wprost powiedzieć czego chcę.
— Pocałuj mnie — musnął ustami moje — nie tak.. niżej.. — pocałował mnie po szyi, na co pokręciłam głową.
— Jeszcze niżej? — zapytał całując mój mostek, na co znów pokręciłam głową — Niżej? — kiwnęłam głową, a wtedy językiem przejechał po moim ciele, aż do pępka, rozpalając mnie jeszcze bardziej.
— Nie drocz się ze mną.. — mruknęłam i zaskakując samą siebie chwyciłam jego rękę i położyłam na swoim udzie bardzo blisko swojej kobiecości — Proszę...
— Jesteś bardzo niecierpliwa, nawet nie dasz mi się sobą nacieszyć...
— A co niby robisz? Nie mów, że ci się nie podoba..
— Podoba i to bardzo — uśmiechnął się i wycałował cały mój brzuch.
— Więc dlaczego się ze mną droczysz? To jakaś kara? Co ja ci.. — i nagle zamilkłam bo poczułam jego usta na wzgórku łonowym, a sekundę później jego język znalazł się na mojej łechtaczce — aaaach... — jęknęłam przeciągle w końcu dostając to czego chciałam.
— Nie dokończyłaś — odsunął się i spojrzał mi w oczy z tym swoim zawadiackim uśmieszkiem.
— Jesteś okropny... — szepnęłam, ale wiedział, że to nie prawda, uwielbiam go — Mógłbyś.. — zagryzłam wargę, na co pokręcił głową i wrócił do poprzedniej, najlepszej czynności jaką potrafi zrobić.
— Tego chciałaś? — znów przerwał, ale w zamian wsunął w moje wnętrze palec, na co od razu się napięłam i z trudem odpowiedziałam.
— Taak — znów wrócił językiem na moją łechtaczkę, poruszał nim, zataczał kółeczka i jednocześnie wsuwał we mnie palca, a kiedy dołożył drugiego, nie powstrzymałam głośnego jęknięcia. Było jeszcze lepiej niż za pierwszym razem. Na przemian przyśpieszał i zwalniał ruchy palców, dręczył mnie w cudowny sposób, aż prawie nadeszło spełnienie.. prawie bo zabrał palce.
— Chodź tu — przeniósł mnie tak, abym głowę miała na poduszkach i położył się między moimi udami, znów mnie pocałował w usta, a palcami powrócił do pieszczenia mojej cipki.
— Chcę ciebie Sebastianie — powiedziałam przerywając czuły pocałunek, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się i odsunął.
Zszedł z łóżka i z kieszeni, leżących na podłodze spodni, wyciągnął portfel, a z niego paczuszkę.
— Jesteś tego pewna w stu procentach? — usiadł na łóżku, nadal owinięty w biodrach ręcznikiem.
— Tak — chyba jeszcze nigdy nie byłam niczego tak pewna, jak teraz.
— Dobrze — uśmiechnął się i już rozsuwał swój ręcznik kiedy szepnęłam
— Mogę? — spojrzał na mnie i pozwolił mi działać.
    Usiadłam, rozsunęłam ręcznik i ujrzałam jego nabrzmiałego członka w całej okazałości, wzięłam od niego prezerwatywę i ją otworzyłam.
— Tą stroną — pokazał mi jak zacząć — tu ściśnij i rozwiń w dół — jejku, dla niego to takie proste, kompletnie nie krępujące, a ja czuję jak moje ręce zaczynają drżeć, a serce bije tak szybko jakby miało wyskoczyć za chwilę z piersi.
— Dobrze? — zapytałam czerwieniąc się.
— Świetnie — pocałował mnie i znów leżałam oparta o poduszki, a on nade mną, znów wrócił palcami do mojej kobiecości — Zapytam ostatni raz. Jesteś pewna, że tego chcesz?
— Tak, jestem pewna. Chcę ciebie
— To może trochę zaboleć, w razie czego po prostu powiedz, dobrze?
— Dobrze — uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Czułam jak zbliżył penisa do mojej kobiecości, jak zaczął delikatnie nim napierać na moje wejście, aż wreszcie minimalnie wsunął go do środeczka. Spojrzał mi w oczy i nie widząc żadnych sprzeciwów z mojej strony, wsunął go jeszcze trochę. Mimowolnie napięłam mięśnie, czując delikatny dyskomfort, co nie umknęło jego uwadze, więc znieruchomiał.
— W porządku?
— Tak — kiwnęłam kilka razy głową, ale chyba nie uwierzył.
— Na pewno?
— Tak, możemy w końcu to zrobić? — przełknęłam ślinę, czując zniecierpliwienie.
— Jennie... — szepnął i wsunął całego swojego penisa we mnie.
— Aaaaach... — jęknęłam odczuwając delikatny ból, jak po uszczypnięciu, jednak zniknął tak szybko jak się pojawił, przymknęłam oczy i odchyliłam głowę w tył, jednocześnie wyginając się w jego stronę, a kiedy w końcu spojrzałam na Iana, wiedziałam, że znów coś powie, więc go uprzedziłam — Jak jeszcze raz zapytasz, czy wszystko w porządku to cię zabiję... Lepiej być nie może
— Nic już nie mówię — uśmiechnął się i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Objęłam go rękami i przyciągnęłam do siebie, jednak nie przewidziałam, że ten ruch sprawi, że odczuję to wewnątrz siebie, co okazało się być dziwnym, ale cholernie przyjemnym doznaniem.
    Widząc, że nie odczuwam bólu, a wręcz przyjemność poruszył biodrami, na co jęknęłam i objęłam mocniej, zarówno nogami jak i rękami, wbijając przy tym paznokcie w skórę na jego plecach. Zamknęłam oczy i poddałam się tym uczuciom, nie panowałam nad wydawanymi z siebie jękami, nawet niespecjalnie starałam się je ukrywać, chciałam aby wiedział, że jest mi cudownie, że jestem tylko jego.
Dostosowałam ruchy do niego, czułam rosnące podniecenie z każdą sekundą, z każdym pchnięciem jego bioder, z każdym pocałunkiem i dotykiem. To wszystko jest takie nowe, cudowne, ciężkie do opisania. Nasze nierówne oddechy mieszają się ze sobą, spocone ciała są jednością i nareszcie czuję spokój i zadowolenie, żadnych barier, żadnych obaw, tylko my, razem w erotycznym uniesieniu. Znów poczułam to uczucie, jakbym uniosła się ponad ziemię, napięłam wszystkie mięśnie, wbiłam paznokcie w jego plecy, mięśnie mojej pochwy zacisnęły się na jego penisie i delikatnie pulsowały, jednak na tym się nie skończyło
— Aaach Sebastianie.. — jęknęłam głośno dochodząc, a on przyśpieszył ruchy, potęgując moje doznania, aż zastygliśmy w bezruchu, głośno wzdychając i rozluźniając wszystkie mięśnie.
— Jennie.. — szepnął i położył się na mnie, delikatnie przygniatając, ale wcale mi to nie przeszkadzało.
Odsunął się ode mnie, pozostawiając nieprzyjemną pustkę, zdjął gumkę i wyszedł z pokoju, a po chwili wrócił, położył się i przyciągnął mnie do siebie, położyłam głowę na jego klace piersiowej, zamknęłam oczy i powoli unormowaliśmy nasze oddechy. Wsłuchałam się w nadal szybko bijące serce chłopaka i zdałam sobie sprawę, że chcę żeby był już zawsze, tylko mój.
— Dziękuję — szepnęłam i przytuliłam się mocniej.
— Za co? To ja powinienem podziękować tobie, jeszcze nigdy nie czułem się tak jak teraz.
— Nie wierzę — podniosłam się aby móc spojrzeć w jego oczy — Dlaczego?
— Bo — pocałował mnie czule — żadnej nie kochałem — otworzyłam szeroko oczy i nie jestem pewna czy dobrze usłyszałam.
— Czy ty właśnie...
— Tak Jen, kocham cię i jesteś pierwszą kobietą, której to mówię. — Zalała mnie fala szczęścia, pocałowałam go wkładając w to wszystkie uczucia jakimi sama go darzę. Usiadłam na nim okrakiem i teraz to ja zaczęłam całować jego po szyi, chciałam zejść niżej, ale mi przerwał — Kochanie.. chciałbym to jeszcze powtórzyć, ale nie mam więcej gumek — podnieśliśmy się do pozycji siedzącej, ale ja dalej na nim.
— Och.. Trudno — uśmiechnęłam się i wróciłam ustami do jego — To będziemy się tylko całować — objęłam go za szyję i przylgnęłam bliżej.
— Jeśli będziesz tak na mnie siedzieć, to prędzej zawału dostanę niż powstrzymam się przed powtórką.
— Hmm — specjalnie otarłam się o jego członka i spojrzałam mu w oczy — Mam zejść? — uśmiechnęłam się przygryzając wargę.
— Prowokujesz mnie, bo wiesz, że bez gumek też można, tylko nie chciałbym żebyśmy wpadli. Jesteś za młoda, żebym niszczył ci życie.
— Okey, rozumiem — poczułam się niezręcznie, bo miał rację, nie powinniśmy tak ryzykować, chociaż tak bardzo bym znowu go chciała, postanowiłam z niego zejść, ale się odezwał
— Nawet nie wiesz jak cholernie cię pragnę — przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
— Olać to.. — szepnęłam, uniosłam biodra i powoli opuściłam się na jego członka, na co wstrzymał oddech.
— Jennie... — szepnął kiedy znów spokojnie odetchnął — Nie powinnaś..
— Cii... Później będziemy się martwić, teraz nie myślmy.. — zaczęłam poruszać biodrami w przód, w tył i delikatnie do góry nie wierząc, że to robię. Ian zaczął całować mnie po szyi, jednocześnie rękami pieści moje piersi i czuję jak błogość oblewa moje ciało. Pociągnął mnie na siebie i oparł się o poduszki, po czym obrócił nas tak, abym to ja leżała pod nim — eej.. tamto mi się bardziej podobało — uśmiechnęłam się — tobie nie?
— Owszem, podobało mi się, nawet bardzo, ale wtedy to ty stawiałaś warunki, a tak, trochę bardziej nad sobą panuję.
— Aleś ty drętwy.. — pocałowałam go na co pokręcił rozbawiony głową.
— Zaraz ci pokażę jak bardzo — powoli wysunął prawie całego penisa z mojego wnętrza i myśląc, że się odsunie, nie przygotowałam się na to co chce zrobić, a on mocno wszedł we mnie cały.
— Iaaaan — jęknęłam szybko oddychając, a on znów to zrobił.
— Dalej uważasz, że jestem drętwy? — szepnął mi do ucha powoli poruszając biodrami w przód i tył.
— Tak... aaach — mruknęłam i wygięłam plecy w delikatny łuk, kiedy znów mocno wbił się we mnie — Bardzo.. aach — dodałam i jęknęłam na kolejne mocne pchnięcia.
— Musisz mi powiedzieć kiedy będziesz blisko orgazmu — znów wyciągnął go, ale tym razem bardzo powoli go wsunął, doprowadzając mnie ze skrajności w skrajność.
— Oooch.. Dlaczego..?
— Żebym ja w tobie nie skończył
— Dobrze... — mruknęłam ledwo rozumiejąc co powiedział, bo na nowo zaczął się ze mną droczyć.
Nie chciałam żeby przestawał, ale moje ciało było już prawie gotowe na nadchodzące spełnienie. Przyśpieszał i zwalniał na przemian, doprowadzając mnie w końcu na skraj przepaści.
— Ian... — jęknęłam i poczułam jak znów moje wnętrze zaciska się na nim, kiedy wykonuje mocne pchnięcie i sam kończy, zalewając moje wnętrze ciepłym nasieniem.
— Jen, kurwa.... — mruknął i opadł na mnie.
Wyszedł ze mnie i położył się obok mnie na plecach. Oboje ciężko dysząc leżeliśmy i się nie ruszaliśmy. — Miałaś mi powiedzieć.. — powiedział kiedy trochę odpoczął, spojrzałam na niego i chciałam się przytulić, ale się wstrzymałam.
— Przepraszam.. ale to stało się tak szybko...
— Chodź tu — wyciągnął rękę nad moją głowę więc się przytuliłam do niego i objął mnie tą ręką — Słuchaj, to może brzmieć źle, ale ja naprawdę nie chcę żebyś zaszła teraz w ciążę, powinnaś na spokojnie skończyć szkołę, pójść na studia, a dopiero później myśleć o reszcie, rozumiesz?
— Tak, przepraszam..
— Nie przepraszaj. Jeśli ta noc sprawi, że wszystko potoczy się inaczej, to wiedz, że nie zostawię cię samej. Kocham cię — pocałował mnie w czoło i mocniej przytulił — Straciłem dla ciebie głowę, czuję się tak, jakbym dotknął nieba.
— Wiesz, że nie musisz tak czarować? Już dawno to zrobiłeś.
— Nie czaruję, tylko mówię jak jest. Nawet nie wiesz, jak bym chciał, aby ta chwila trwała wiecznie
— Też bym tego chciała, ale tak nie będzie — usiadłam obok niego — musimy udawać, że to nie miało miejsca, dopóki nie rozstaniesz się z Ann.
— Jen, czy musisz to tak komplikować? Kocham ciebie, zerwę z twoją siostrą najszybciej jak będę mógł, ale sama wiesz, że teraz to nie jest dobry moment...
— Nigdy nie będzie dobrego momentu. Powiedz mi tylko jedno, zamierzasz teraz sypiać z nami obiema? — wstałam z łóżka i czując napływające do oczu łzy dodałam — Albo wiesz co.. zapomnijmy, że to w ogóle miało miejsce... — wyszłam z pokoju i zamknęłam się w łazience, próbując się nie rozpłakać ubrałam szlafrok i usiadłam na kraju wanny.
— Jenna otwórz drzwi — usłyszałam przytłumiony głos Sebastiana, ale nie wstałam, nic nie zrobiłam — Otwórz, bo je wyważę.
Jednak zamiast to zrobić chyba się oddalił. Przez chwilę siedziałam w kompletnej ciszy, aż nagle usłyszałam jak zamek w drzwiach się przekręca i drzwi się otworzyły.
— Dla twojej świadomości, z Annie nie uprawiałem seksu od ponad tygodnia i nie zamierzam więcej tego robić. A skoro dla ciebie to mało, że wyznałem ci jako jedynej kobiecie, że cię kocham, to ja już nie wiem co mam robić. Możesz mi w końcu powiedzieć o co ci tak naprawdę chodzi? Aż tak się przejmujesz, że jestem z twoją siostrą? Po co to wszystko? No mów! — podniósł głos, a mnie zatkało, kompletnie nie wiem co powiedzieć... — Kurwa... — odwrócił się i chciał wyjść, ale w końcu się odezwałam
— Kocham cię — odwrócił się i spojrzał na mnie zaskoczony — Jesteś dla mnie bardzo ważny, ale nie potrafię zapomnieć, że jesteś z nią... Tobie wydaje się to takie proste, nie musisz się martwić, że to nie twoja siostra może cię znienawidzić, masz to gdzieś, bo chciałeś się tylko zabawić i nie mów mi, że nie. Gdybyś ją kochał teraz nie odbywalibyśmy tej rozmowy. Nie musiałabym bić się z własnymi myślami i uczuciami, bo nie było by o co... A teraz mówisz, że mnie kochasz, ale dalej jesteś z nią, chociaż tyle razy mówiłeś, że się z nią rozstaniesz. Jak mam ci wierzyć? Po co? Żeby żyć nadzieją, że w końcu nie będę musiała się tobą z nikim dzielić? Istnieje taka szansa? Na prawdę nie wiem co mam myśleć. Jesteś moim pierwszym mężczyzną, pierwszą miłością, nie wiem jak mam się zachowywać, po prostu nie wiem... Nikt nie przygotował mnie na takie rewelacje... O co mi chodzi? O to właśnie, że nie chcę się tobą z nią dzielić...
— Jen — podszedł do mnie, chwycił za podbródek i uniósł delikatnie żebym mogła spojrzeć mu w oczy — Rozumiem, że to nie jest proste. Nigdy nie powiedziałem, że ją kocham, bo nigdy tego nie czułem, ale też zabawką nie była. Myślisz, że ja nie biłem się sam ze sobą? Otóż robiłem to, codziennie zastanawiałem się jak to możliwe, żeby ktoś tak zawrócił komuś w głowie, jak ty zawróciłaś mi. Codziennie całując ją, chciałem żebyś to była ty, a wiesz co jest najlepsze? Że od chwili kiedy się całowałem z tobą, wtedy w parku, nie chciałem w ogóle iść do łóżka z Ann, a jeśli to robiłem, to tylko po to, aby ona miała z tego korzyść, bo ja nie miałem, ciągle myślałem i czułem się tak jakbym zdradzał ciebie. Możesz mi nie wierzyć, proszę bardzo, ale wiedz jedno, nigdy wcześniej, nie miałem wątpliwości. Kiedyś robiłem co chciałem, a teraz chcę robić wszystko tylko z tobą. Daj mi jeszcze trochę czasu, a będę tylko twój, już jestem, tylko w końcu nie myśl tyle. Proszę
— Dobrze... Spróbuję, naprawdę postaram się, ale nie każ mi czekać za długo. — przytulił mnie do siebie i poczułam na nowo spokój, który sama sobie zburzyłam, przecież chciałam aby ten wieczór był idealny, a sama go psuję... — Chodźmy spać, ten dzień był ciężki sam w sobie, a jednocześnie był moim najlepszym..
— Dobrze kochanie — pocałował mnie — ale najpierw chodź tu — zdjął ze mnie szlafrok, z siebie ręcznik, którym się owinął i weszliśmy do kabiny prysznicowej — Uznajmy, że od teraz zaczynamy wszystko od nowa, żadnych kłótni, pretensji, wypominania, po prostu nowy, nasz początek.
— Okey — uśmiechnęłam się i chciałam odkręcić kurek, ale on to zrobił i oparł mnie plecami o zimne płytki, na co się wzdrygnęłam.
— Obiecuję ci, że nic — powiedział opierając czoło o moje — i nikt nas nie rozdzieli, tylko ciebie kocham.
— Wierzę ci i też cię kocham — złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku i poczułam ulgę, że tak to się skończyło, bo mogłam to naprawdę zepsuć...
    Umyliśmy się szybko i wróciliśmy do łóżka, przykryliśmy się kołdrą, przytuliliśmy do siebie i po prostu zasnęliśmy.

część I - CHŁOPAK MOJEJ SIOSTRY. część II - NIE ZOSTAWIAJ NASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz