Rozdział XVIII

277 4 15
                                    

      Wysiedliśmy pod domem dziewczyn i w trójkę weszliśmy do środka. Oczywiście Annie, Ben, Alice i Hannah stali z tortem w salonie i jak tylko weszliśmy do pokoju krzyknęli
- Niespodzianka!
- Jesteście wspaniali - przytuliłem dziewczyny, a z Benem uścisnęliśmy sobie dłonie, oczywiście bardzo mocno, ale tak, żeby dziewczyny się nie zorientowały.
- Bawcie się dobrze, z mamą wrócimy jutro - powiedział ich tata i wyszedł.
W wielkim skrócie opowiedziałem wszystkim co się wydarzyło i jak minęły mi ostatnie dni. Cały czas siedziałem między siostrami i czułem się nie komfortowo. Spałem z obiema, ale kocham tylko jedną, sam nie wiem jak to możliwe, ale Jennie zmieniła moje szare życie w coś kolorowego, nawet pobyt za kratkami, nie był aż tak uciążliwy i to wszystko dzięki niej.
Zjedliśmy tort i wznieśliśmy toast, aby nikt z nas nie miał już nigdy żadnych nieprzyjemności. Anna z siostrą pozbierały talerzyki i udały się do kuchni coś szepcząc między sobą. Od chwili kiedy weszliśmy do tego domu, miałem wrażenie, że Anna jest jakaś inna, przywitała się ze mną jak koleżanka, bez żadnego całowania, co mnie właściwie ucieszyło, bo wcale nie mam ochoty nawet jej dotykać, ale nie daje mi spokoju jej zachowanie, muszę z nią o tym porozmawiać, z resztą i tak muszę z nią porozmawiać, że kocham jej siostrę. Tylko jak zacząć taką rozmowę? Może powinienem gdzieś ją zabrać i na spokojnie porozmawiać, żeby nie zrobiła awantury Jennie? Cholera, w co ja się wpakowałem?
Wstałem z pretekstem, że idę po wodę do kuchni i udałem się do wymienionego pomieszczenia. Usłyszałem jak Anna mówi
- Dobra.. Niech będzie. Porozmawiamy później - włożyła szklanki do zlewu i minąwszy mnie bez słowa wróciła do reszty, Jen opłukała naczynia z resztek i włożyła do zmywarki, kompletnie nie zdając sobie sprawy z mojej obecności. Kiedy wypięta w moją stronę miała już zamknąć urządzenie, stanąłem za nią, objąłem w pasie i szepnąłem do jej ucha, na co zadrżała
- Wyglądasz seksownie kiedy się tak wypinasz... Już nie mogę się doczekać kiedy zostaniemy sami...
- Sebastianie... - również szepnęła i odwróciła się przodem - Tak nie wypada.. - uśmiechnęła się, obejmując mnie za szyję.
- Mam gdzieś co wypada, a co nie. Wiesz siedząc tam, miałem dużo czasu do myślenia. Chcę być tylko z tobą - powiedziałem pewny
- Wiem, bo mam tak samo, ale teraz chodź, wracajmy do reszty. - odsunęła się i włączyła zmywarkę.
- Najpierw mnie pocałuj
- Nie. Idziemy - chciałem chwycić ją za rękę, ale usłyszeliśmy jak ktoś idzie i od razu się od siebie odsunęliśmy
- O tu jesteście - powiedziała z uśmiechem Alice - Będziemy się zbierały z Hannie. Jej kuzyn po nas przyjedzie.
- Chyba żartujesz?
- Wybacz kochana, ale jutro mama mi kazała wysprzątać chatę, bo gości mamy mieć na święta. Wolałabym w tym roku siedzieć tylko z rodzicami, ale wiesz jak jest
- Wiem, wiem. No dobrze, to w takim razie poczekamy na niego wspólnie w salonie.
Czekaliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, aż rozległ się dzwonek do drzwi.
Szczupły chłopak wszedł do salonu, a Jenna zniknęła w kuchni. Usiadł i oprócz powiedzenia "cześć", praktycznie się nie odzywał. Dopiero kiedy moja ukochana wróciła powiedział, najwyraźniej speszony i chyba lekko zamyślony.
- Właściwie to Lucas jestem
- Miło mi - uśmiechnęła się na co poczułem jak zaczynam się denerwować, po co ona się do niego uśmiecha? Powinien już sobie pójść... - To Anna moja siostra, Ben i Sebastian. - kiedy powiedziała moje imię tylko to się dla mnie liczyło
- Wybaczcie mi, że się wprosiłem, ale dziewczyny mi napisały czy nie wybieram się do Nashville dzisiaj, a że akurat jadę do narzeczonej, to wezmę je.
- Masz narzeczoną? To ile masz lat? - zapytała Annie.
- Em mam dwadzieścia pięć. Zaręczeni z Elizą jesteśmy dwa lata, chcemy ślub wziąć w lutym, wiecie cywilny, przynajmniej na razie, ale jej rodzice twierdzą, że jest za młoda bo ma dwadzieścia lat. W wigilię niestety dowiedzą się, że chcemy i jednocześnie musimy wziąć ten ślub.
- To znaczy? - wtrąciła Hanna patrząc na kuzyna.
- Miałaś się dowiedzieć w wigilię, a jeśli się wygadasz wcześniej to uduszę. Eli jest w ciąży. - a mi się zapaliła w głowie czerwona lampka. Od naszej wspólnej nocy z Jennie minęło kilka dni, ale przez to cholerne zamieszanie o tym zapomniałem, będę musiał ją zapytać czy wszystko w porządku i czy nie wpadliśmy, ale może najpierw porozmawiam z Annie? cholera dlaczego wszystko musi się tak komplikować?
- Poważnie? - zapytała zaskoczona, a po chwili ściskała go i gratulowała - Super, na prawdę super, lepszego prezentu w te święta dostać nie mogę
- Naprawdę się cieszysz?
- Tak, będę miała malutkiego Lucasa juniora, albo Eli haha. I weź się rodzicami nie przejmuj, najważniejsze, że się kochacie i chcecie być razem.
- Dzięki Hannie - uśmiechnął się jakby z ulgą, właściwie się mu nie dziwię. Sam boję się reakcji Annie, kiedy dowie się, że kocham jej siostrę.
- Nie obraźcie się, ale nie czuję się najlepiej. Pójdę się położyć. Miło było was poznać - zwróciła się do Lucasa, Alie i Hannah, w końcu widziała ich pierwszy raz, do mnie na szczęście nie odezwała się, chociaż wypadałoby pójść z nią i porozmawiać, ale skoro nie czuje się dobrze, to przełożę tą rozmowę na jutrzejszy dzień.
- I wzajemnie - powiedzieli równocześnie, po czym Lucas wstał i dodał - My też będziemy się zbierać. Późno już, mam nadzieję, że niedługo znowu się spotkamy.
- Pewnie tak - wszyscy również wstaliśmy - Do zobaczenia w takim razie i dziękuję, że wpadliście - powiedziała Jen.
Po przeciągającym się pożegnaniu, w końcu zostaliśmy tylko w czwórkę. Annie poszła do siebie zaraz po wyjściu gości, Jenna poszła przygotować pokój mi i Benowi, co właściwie jest nie potrzebne, bo i tak mam zamiar spać z nią.
Zostałem więc z Benem w salonie, sam na sam. Obaj siebie wzajemnie nie lubimy, ale przez dziewczyny, musimy się tolerować.
- Wiem o tobie i Jen - powiedział od tak, nie patrząc na mnie
- Co? Niby co takiego wiesz? - burknąłem udając, że nie wiem o co chodzi.
- Nie musisz udawać, sama mi powiedziała. Jeśli coś jej zrobisz, zranisz czy chociaż raz przez ciebie zapłacze, to przysięgam, że cię zabiję.
- A co ciebie ona obchodzi? Robisz za jej brata? A może faktycznie się w niej kochasz, tylko jesteś tchórzem i wolałeś udawać jej chłopaka niż nim być?
- Więc i ty coś o mnie wiesz - uśmiechnął się - Na twoje szczęście, Jennie jest tylko moją przyjaciółką. Szkoda tylko, że ona i Annie trafiły na takiego dupka jak ty. Mógłbyś chociaż zerwać z jedną, żeby móc być z drugą, ale najwyraźniej jedna ci nie wystarcza.
- Żałosny jesteś. Nigdy nie powiedziałem, że kocham Anne, ona również tego nie mówiła, z resztą jutro wszystko jej powiem. A ty się nie wpierdalaj bo to nie twoja sprawa.
- Jeśli jej nie powiesz, sam to zrobię, a potem się nią zaopiekuję jak należy... - i nagle zamilkł, po czym dodał - Gdyby nie ty już dawno bym to zrobił.
- Że co? Ah więc to tak. Kochasz Anne - uśmiechnąłem się bo w końcu wyciągnąłem z niego coś konkretnego.
- Owszem, tylko póki co, jest z tobą i muszę poczekać aż jej status się zmieni, bo nie jestem taki jak ty.
- Masz rację, gdybyś był taki jak ja, na pewno byś nie czekał, tylko robiłbyś wszystko, żeby zdobyć jej serce zawczasu.
- Haha - zaśmiał się po czym wyszedł z pokoju. Lekko zdezorientowany siedziałem w fotelu, aż nie zjawiła się Jen, mówiąc, że pokój jest gotowy.
Wziąłem prysznic i położyłem się we wskazanym przez Jennie pokoju. Chciałem iść prosto do niej, ale gdyby mnie Annie, albo ten głupek przyłapał to dopiero by było wesoło. Lepiej trochę poczekać.
Wstałem w końcu, zniecierpliwiony i podniecony. Muszę ją zobaczyć bo oszaleję.
Wyszedłem z pokoju i udałem się do pokoju Jennie. Z pokoju Annie dobiegała muzyka, dzięki której na pewno nic innego nie słyszy. Wszedłem cicho do pomieszczenia i jak najciszej usiadłem koło Jen.
- Śpisz? - szepnąłem do jej ucha
- Nie.. - odwróciła się do mnie twarzą i uśmiechnięta do szeptała - Czekałam, aż przyjdziesz..
- Ach tak? A gdybym nie przyszedł?
- To ja poszłabym do ciebie. A teraz połóż się bo chce się do ciebie przytulić
- Tylko przytulić? - kiwnęła głową - W takim razie życzę dobrej nocy, wracam do pokoju.
- Ej.. ale gdzie ty się wybierasz? Nigdzie cię nie puszczę - przyciągnęła mnie do siebie i czule pocałowała - Zostaniesz?
- Oczywiście - uśmiechnąłem się i w końcu ją namiętnie pocałowałem - Kocham cię
- A ja ciebie
Zacząłem rękami wędrować po jej ciele, wywołując gęsią skórkę, sam ją miałem jakbym po raz pierwszy chciał się kochać z kobietą. Zdjąłem z dziewczyny koszulkę i zszedłem pocałunkami na jej szyję, całowałem, muskałem, kąsałem jednocześnie rękami wodziłem po jej plecach i co jakiś czas delikatnie dotykałem palcami jej jędrnych piersi, które najchętniej wycałowałbym już teraz, ale wszystko w swoim czasie.
Najwyraźniej zniecierpliwiona delikatnie odsunęła mnie od siebie i ściągnęła moją koszulkę. Spojrzała mi w oczy i przygryzła wargę, sprawiając, że moje serce i nie tylko ono, chciało eksplodować
- Tak bardzo za tobą tęskniłem - szepnąłem i znów chciałem się do niej przytulić, ale powstrzymała mnie ręką.
- Muszę ci coś powiedzieć... - zmarszczyłem brwi, obawiając się tego co ma mi do powiedzenia, ale może lepiej teraz niż później?
- Co takiego? - zapytałem niepewnie, chociaż staram się to ukryć.
- Pamiętasz tamtą noc? Kiedy pierwszy raz... - zamilkła i jej policzki się zaróżowiły, kiwnąłem głową, doskonale pamiętając tamtą noc.
- Jen, czy ty chcesz mi powiedzieć, że jesteś... - już miałem to powiedzieć, ale mi przerwała
- Nie, nie, nie. Nie jestem.. Chodzi o to, że dzisiaj nie mogę.. no wiesz... - znów zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o czym mówi
- Jen, mów konkretnie, bo nie rozumiem.
- Mam okres. Czy ta odpowiedz jest wystarczająco konkretna? - zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem cicho się zaśmiałem. Uwielbiam kiedy jest właśnie taka, niepewna, skromna, urocza, jest kompletnym przeciwieństwem Annie. - I z czego się śmiejesz?
- Z ciebie. Przecież nie musisz się mnie wstydzić, masz mi mówić w prost o wszystkim. Rozumiesz? Żadnych tajemnic, okey?
- Jasne... To teraz w końcu się do mnie przytulisz? Tak po prostu?
- Okey, ale śpisz bez koszulki, inaczej sobie stąd pójdę.
- Dobra, dobra, niech będzie, tylko mnie nie ściskaj za mocno, dobrze? - uśmiechnęła się na co z rozbawieniem pokręciłem głową.
- Dobrze, dobrze. Chodź tu - położyłem się i przyciągnąłem ją do siebie.
- Dobranoc, kocham cię
- Ja ciebie bardziej i nic ani nikt nas nie rozdzieli, śpij dobrze - pocałowałem ją w czoło i oboje spokojnie zaczęliśmy zasypiać.

część I - CHŁOPAK MOJEJ SIOSTRY. część II - NIE ZOSTAWIAJ NASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz