Rozdział XIV

150 4 10
                                    

- Nie wierzę, że jest takim kretynem. Serio nie wiedział, że ma ogon? - usłyszałem czyjś głos, kiedy powoli zaczęła wracać mi świadomość, jednak nie otworzyłem oczu, mimo bólu głowy i żeber, chciałem posłuchać co mają jeszcze do powiedzenia, jednocześnie zdałem sobie sprawę, że jestem przywiązany do krzesła.
- Nigdy nie należał do najmądrzejszych - teraz byłem pewien, że to Tom - Tyle lat dawał się robić w wała, a ja miałem spokojne życie, bez problemów. Na szczęście koniec z tym, obaj zapłacą za wszystko co mnie spotkało.
- O czym ty.. kurwa.. mówisz..? - zapytałem z krótkimi przerwami na oddech, otwierając oczy, spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem i podszedł bliżej.
- Nie udawaj, że nie wiesz. Na pewno ci powiedzieli. Z resztą nie ważne, ważne jest to, że za moment zgarnie cię psiarnia i nigdy więcej nie będę musiał oglądać twojej parszywej mordy.
- To jakiś kiepski żart? Nic ci nie zrobiłem, zawsze ratowałem ci tyłek, już dawno to ty byś siedział.
- W porównaniu z tobą inteligencję odziedziczyłem po matce, a nie po ojcu więc nie ma na to szans. A teraz sorry. Jo - podszedł do nas drugi facet i nagle nim zdążyłem choćby mrugnąć Tom wyciągnął z kieszeni nóż i dźgnął nim faceta kilka razy
- Co ty kurwa zrobiłeś?! - krzyknąłem próbując się rozwiązać
- Hm ja nic - uśmiech nie schodził z jego twarzy, stanął za mną - Co ty zrobiłeś - i znów poczułem ból głowy i nastała ciemność.

...

Obudził mnie dźwięk syren policyjnych zbliżających się coraz bardziej. Otworzyłem oczy, mrugając kilkukrotnie, chciałem je przetrzeć, ale zdałem sobie sprawę, że w lewej ręce trzymam nóż. Zakrwawiony nóż... Zerwałem się na nogi i prawie potknąłem na leżącym za sobą mężczyzną. Z przerażeniem zdałem sobie sprawę, że zaraz będzie tu policja, że złapią mnie i wpakują do więzienia za coś czego nie zrobiłem. Ale uciec też nie mogę, muszę im to jakoś wytłumaczyć... Ale nim zdążyłem cokolwiek wymyśleć, drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wpadło kilkunastu uzbrojonych policjantów, mierzących do mnie z broni.
- Policja! Nie ruszać się! - nawet nie zamierzałem tego robić, nie raz słyszałem jak potrafią potraktować przy zatrzymaniu.
Zaczęli krzyczeć, zakuli mnie w kajdanki i zawlekli do radiowozu. Przez cały czas nic nie mówiłem, będę miał jeszcze na to czas. Póki co niech robią co do nich należy.
Czekałem siedząc bezczynnie, aż w końcu drzwi od radiowozu się otworzyły i przede mną stanął uzbrojony facet. Spojrzał na mnie i się odezwał
- I na co ci to było?
- Nic nie zrobiłem.. - powiedziałem pewnie, w końcu to prawda.
- Wszyscy mówicie tak samo. Jesteś dilerem i w dodatku zabiłeś tamtego gościa, szybko z pierdla nie wyjdziesz.
- To nie ja zrobiłem, był tu ktoś jeszcze - powiedziałem, ale koleś zamknął drzwi i udał, że nie słyszy co mówię - Pierdol się!
I nagle w tym wszystkim zdałem sobie sprawę, że nie mam jak udowodnić, że to faktycznie nie ja zrobiłem, Tom pewnie był ostrożny i nie zostawił po sobie śladów. Ale chwila, przecież mam nagrania! Zakuty w kajdanki chciałem wyciągnąć z kieszeni telefon, ale go nie było. Ten skurwysyn musiał mi go zabrać. I jak ja mam teraz udowodnić swoją niewinność? Jestem idiotą, jakim cudem się nie kapnąłem, że coś jest nie tak? Kurwa!

...

Wyszłam z sekretariatu tuż po dzwonku na ostatnią lekcję. Chciałam iść prosto do sali, ale usłyszałam głos Toma. Podeszłam do uchylonych drzwi, najbliższej sali i zaczęłam nasłuchiwać.
- Jutro będziemy świętować, a teraz szykuj towar, później widzimy się w garażu. - nastała chwila ciszy, po czym znów zaczął mówić - Tak, Sebastian zapłaci za wszystko co mnie spotkało. Razem z ojcem pożałują każdego dnia. Nie. Masz wymieszać to z towarem od D. - ktoś musiał mu coś powiedzieć, bo się zdenerwował - Gówno mnie obchodzi, że ktoś zdechnie. Kurwa! Rób co mówię! - przez przypadek ruszyłam drzwiami, które zaskrzypiały, na szczęście Tom mnie nie widział, ale usłyszał - Muszę kończyć - biegiem udałam się do szatni. Zabrałam kurtkę i wybiegłam ze szkoły.
Zatrzymałam się dopiero w mieszkaniu.
- Jen? Coś się stało? - usiadłam obok Sebastiana i próbowałam wyrównać oddech.
- Tak... Usłyszałam jak Tom rozmawiał z kimś przez telefon... - spojrzał na mnie marszcząc brwi - Powiedział, że niedługo zapłacisz za wszystkie złe rzeczy, które go spotkały. Sebastianie, myślę, że to on cię wrabia - zamrugał kilka razy, dopiero po chwili się odezwał
- Zabiję go... - wstał i przeklnął pod nosem.
- Uspokój się, musimy się dowiedzieć co planuje i zebrać dowody, że to faktycznie on - również wstałam i się delikatnie przytuliłam do chłopaka.
- Masz rację tyle, że mamy bardzo mało czasu. Jeśli nie udowodnię, że to on stoi za tym wszystkim, to obawiam się, że Dean mi nie daruje.

część I - CHŁOPAK MOJEJ SIOSTRY. część II - NIE ZOSTAWIAJ NASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz