Rozdział XXI

128 5 2
                                    

      Wyszłam z hotelu i zdałam sobie sprawę, że idą za mną dwaj mężczyźni. Weszłam do pobliskiej kawiarenki, zamówiłam kawę i ciasto czekoladowe. Potrzebuję spokoju, bo jak dalej tak pójdzie to komuś zrobię krzywdę.
Nie rozumiem po co ona przyjechała. Ciągle zachowuje się tak jakbym miała jej odbić Sebastiana, a przecież ja z nim być nie chcę. Tylko boję się, że w końcu sama zmienię zdanie, żeby zrobić jej na złość. A w tedy stracę Jasona, a jest mi z nim całkiem dobrze.
      Niestety mój spokój został znów wystawiony na próbę, bo do kawiarni wszedł Jo z Ianem...
- Nie sądziłem, że cię tu znajdę - powiedział mój narzeczony
- Cukier mi spadł - rzuciłam trochę oschle kiedy zajęli miejsca przy moim stoliku - A wy co tu robicie?
- Za chwilę mamy spotkanie, ale uznaliśmy, że to miejsce jest mniej oficjalne niż moje biuro i będzie bardziej komfortowo, a tego potrzebuję.
- Mhm. Dziękuję - uśmiechnęłam się szczerze do młodego chłopaka, który przyniósł moje zamówienie
- Bardzo proszę - odwzajemnił uśmiech, jednak widząc ponure miny moich towarzyszy, odchrząknął i zapytał - Dla panów coś będzie?
- Dwie kawy, ciasto krówkowe i sernik - powiedział Jo, na co Ian przytaknął.
- Rozumiem, że sernik dla ciebie Jo? - uśmiechnął się
- Niestety nie trafiłaś kochanie. Może następnym razem - wyciągnął dzwoniący telefon z kieszeni i odebrał - Witam, tak jesteśmy w kawiarni obok hotelu. Dobrze, czekamy
- Może sobie pójdę? Nie chce wam przeszkadzać
- Niby w czym? Niedługo będziesz moją żoną, masz prawo być obecna na spotkaniach - kątem oka dostrzegłam jak Ian zaciska zęby, na co uśmiechnęłam się szeroko
- Dobrze kochanie, zostanę. - widząc jak Sebastian próbuje zachować spokój, zaczęłam czuć się jakoś inaczej, wiem, że mu na mnie zależy, że jest zazdrosny, ale do cholery będzie miał dziecko z moją siostrą.
      Pogrążyłam się w rozmyślaniu o tym co było i co jest. Przywitałam się tylko z gośćmi mojego narzeczonego i zajęłam się ciastem i kawą. Nawet nie wiem o czym rozmawiali i nie interesowało mnie to. Patrzyłam co jakiś czas w oczy Sebastiana i chciałam zmienić czas, żeby to mnie pierwszą poznał, a nie Annie, ale tak to nie działa. Jest tu i teraz, zaręczony z Ann, a ja z jego ojcem. Wszystko jest nie tak...
- O czym tak myślisz? - usłyszałam jego męski, cichy głos i poczułam dreszcze na ciele, spojrzałam na niego, a potem mrugając kilka razy, zdałam sobie sprawę, że jesteśmy sami.
- Gdzie reszta? - zapytałam czując jak się czerwienie.
- Poszli podpisać dokumenty w mniej oficjalnym miejscu - wyprostował się i patrząc na mnie powiedział  - Powinniśmy porozmawiać
- Nie mamy o czym - powiedziałam i chciałam wstać, ale dodał
- Mamy. Nie chce być z twoją siostrą, a ty nie chcesz być z moim ojcem. Mam podejrzenie, że to nie moje dziecko. Chcę żebyś dała mi jeszcze jedną szansę, a przynajmniej nie wychodziła za niego dopóki nie zrobię badań dna.
- Ty oszalałeś - warknęłam, czując rosnącą we mnie złość - Myślisz, że moja siostra jest taka jak ty? Że cię zdradziła? Jak śmiesz.. - wstałam gwałtownie i nim się odwróciłam do wyjścia dodałam - Nigdy nie będziemy razem - wyszłam pospiesznie z kawiarni i ruszyłam w przeciwnym kierunku niż hotel
- Poczekaj - chwycił mnie za rękę i pociągnął w wąską uliczkę - Przecież sama wiesz, że z Anna, nie sypiałem kiedy my zaczęliśmy się spotykać. A z miesiąc wcześniej nawet nie kończyłem, bo nie miałem z tego przyjemności bo myślałem o tobie. Możesz mi nie wierzyć, ale tak właśnie jest. Rano też z nią nie spałem, udawała, żeby cię wkurwić.
- Nie wierzę ci. Zostaw mnie w spokoju... - ale zamiast się odsunąć, przysunął się znacznie bliżej, tak, że czułam jego gorący oddech na swoich ustach, a ciało wręcz parzyło moje, a ja czułam jak robię się mokra.
- Pragniesz mnie równie mocno jak ja ciebie... - szepnął muskając moje usta, doprowadzając mnie do szaleństwa - Bądź tylko moja...
- Ian.. - jęknęłam kiedy poczułam jego męskość na moim udzie - Proszę..
- O co mnie prosisz..? - zapytał całując mnie po szyi, ma nade mną kontrolę i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. A ja coraz bardziej go chcę, choćby w tej uliczce, ale nie mogę...
- Puść mnie - szepnęłam resztkami samokontroli - Nie tu i nie teraz...
- Dasz mi szansę? - zapytał odsuwając się
- Nie wiem... Muszę ochłonąć - minęłam go - Później porozmawiamy.
- Dobrze
Wyszliśmy z uliczki, miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią, że wyglądam źle. Wróciliśmy do hotelu i każdy zajął się sobą. On siedział z moją siostrą, a ja sama czekając na Jasona.
Przez to wszystko nie poszłam na dzisiejsze zajęcia, nawet nie wiem co mamy zadane, ale to akurat najmniejszy problem. Cały czas zastanawiam się czy Ian może mieć rację. A jeśli to faktycznie nie jego dziecko? Tylko po co Anna miałaby robić nam takie świństwo? Przecież powiedziała, że to nie problem ze się kochamy.. zaczęła się nawet spotykać z Benem..
O mój Boże.. a jeśli Sebastiana ma rację? Jeśli ona z Benem..? Nie. Nie myślę o tym, ani tym bardziej o nim. Niech sobie robią co chcą. Jest już połowa kwietnia, jutro mam urodziny, nie zamierzam się niczym przejmować. Jeszcze dwa miesiące i wakacje, a oni po weekendzie wyjadą i będę miała spokój.

część I - CHŁOPAK MOJEJ SIOSTRY. część II - NIE ZOSTAWIAJ NASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz