Rozdział VI cz.II

54 2 6
                                    

- Powiesz mi kiedy wrócisz? - zapytałam lekko zirytowana swojego męża, kiedy po kolejnych 4 dniach, bez żadnych oznak życia, w końcu odebrał telefon.
- A coś się stało?
- Tak, musimy porozmawiać.
- To słucham, teraz mów o co chodzi.
- Jason, cholera. Wróć do domu i porozmawiajmy
- Nie mam ochoty. Mów teraz, albo wcale...
- Okey. - wzięłam głęboki oddech - Chcę rozwodu. - w słuchawce po drugiej stronie nastała cisza. A po chwili odpowiedział, pustym, zimnym tonem
- Będę za godzinę.
Rozłączył się. Teraz wróci i nie będzie odwrotu. Już nie ma. Powiedziałam to, w końcu po takim czasie powiedziałam to...
    Poprosiłam gosposię aby zabrała Nathaniela na spacer, a sama czekałam na Jo. W końcu wrócił.
Nie sądziłam, że będzie mi tak trudno z nim porozmawiać.
- Rozumiem, że podjęłaś tą decyzję i jesteś jej w stu procentach pewna? - usiadł na kanapie w salonie i czekał na moją odpowiedź, która nie nadchodziła, bo zwyczajnie nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku - Słuchaj, przez ostatnie lata ciągle się łudziłem. Myślałem, że w końcu się ułoży. Ale wiem, że tak się nie stanie. W poniedziałek złoże wniosek o rozwód, bez orzekania o winie. I oczywiście tobie przysługiwać będzie całkowita opieka nad małym. W końcu to nie mój syn. Co do pieniędzy... - kompletnie nie wiem co powiedzieć, nie spodziewałam się tego.. - Dostaniesz tyle ile będziesz chciała, nie zostawię was całkiem na lodzie, w końcu mimo wszystko było mi z tobą dobrze, przynajmniej w łóżku. Dom też wam zostawię i tak praktycznie mnie tu nie ma - wstał i chciał iść na piętro.
- Nie chce tego domu. Pieniędzy też nie chce... - mój głos zaczął się łamać
- To czego chcesz? - stanął na przeciwko mnie, tak blisko że czułam jego ciepło
- Chcę jedynie zapomnieć o przeszłości..
- To zapomnij
- Jak? Jak mam zapomnieć? Jesteś ojcem Sebastiana, dziadkiem Nathaniela.. a według prawa jego ojcem. Jak mam zapomnieć? Jak mam z tobą normalnie żyć, skoro każda rozmowa sprawia mi trudności? Już nie wiem kim jestem i co czuję...
- A myślisz, że mi jest łatwo? Od początku czułem się wykorzystywany, chociaż początkowo sam chciałem ciebie wykorzystać. Miałaś być kolejną do ruchania i nic więcej, jednak zaczęło mi zależeć i nawet nie wiem kiedy. I mimo że mnie zdradzałaś, urodziłaś dziecko innego, to ja byłem wierny i głupi, myśląc, że mnie pokochasz. Masz rację, rozwód będzie dobrym rozwiązaniem, w końcu uwolnię się z tej pojebanej sytuacji. - i nic więcej nie mówiąc udał się do swojej sypialni.
Nie rozpłakałam się, nie byłam w stanie uronić chociaż łzy. Decyzja zapadła. Może w końcu oboje zaczniemy normalnie żyć...
Otworzyłam jego barek z alkoholem. Pierwszy raz w życiu i w tym domu, otworzyłam butelkę wódki. Z lodówki zabrałam sok i zrobiłam sobie drinka. Jeden, drugi, trzeci. W końcu pół litrowa zawartość alkoholu zniknęła z butelki, a ja poczułam spokój, którego tak pragnęłam. Chwiejnym krokiem udałam się na górę. Bez pukania weszłam do pokoju Jo. Leżał na łóżku w samych spodniach i patrzył w telefon, kiedy mnie zobaczył, chciał coś powiedzieć, ale zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. Przysunęłam się do niego, zabrałam mu telefon i pocałowałam go.
- Piłaś - stwierdził, jakbym nie wiedziała.
- Poważnie? - powiedziałam uśmiechając się - Chciałam go znowu pocałować, ale się odsunął.
- Będziesz tego żałować. Połóż się i śpij.
- Nie chce spać. Chce cię poczuć w sobie - powiedziałam pewnie, chociaż może to tak nie brzmiało, ale mimo wszystko chciałam go, teraz.
- Jena. kurwa. Śpij - warknął, co zadziałało na mnie podniecająco.
- Chociaż raz pieprz się ze mną, jak z inną kobietą, chcę żeby było nam dobrze, Jason.
- Śpij. Jutro pogadamy, jak wytrzeźwiejesz.
- Nie - usiadłam na nim okrakiem i pocałowałam, odwzajemnił pocałunek, ściągnął moją koszulkę i zaczął dotykać moich piersi. Chciałam więcej, ale mój organizm po alkoholu miał swoje zdanie. W momencie pojawiła się czarna dziura.

...

- Wyłącz ten budzik - jęknęłam, słysząc uporczywy dźwięk telefonu i machnęłam ręką chcąc go wyłączyć.
- Jen, cholera - usłyszałam warknięcie tuż obok siebie. Powoli podniosłam głowę i spojrzałam na męża.
- Przepraszam - zdałam sobie sprawę że go uderzyłam.
Powoli usiadłam i przetarłam zaspane oczy, głowa boli mnie niemiłosiernie i nie mam pojęcia dlaczego śpię w łóżku Jo.
- Okey - powiedział i odłożył telefon - Wyspałaś się? - zapytał patrząc na mnie, ale jego twarz nie wyraża żadnych uczuć.
- Nie jestem pewna.. Powiesz mi czy my wczoraj coś.. ?
- Film ci się urwał?
- Niestety.. ostatnie co pamiętam to jak szłam po schodach do swojego pokoju, ale jak znalazłam się tutaj, to nie mam pojęcia.
- Wczoraj przyszłaś tutaj, na pruta w cztery dupy i chciałaś żebym cię zerżnął jak inną kobietę. W sumie to byłoby ciekawe, nawet początek był, póki nie zwymiotowałaś na mnie, po czym zadowolona z siebie położyłaś się w tym i zasnęłaś. Mam nadzieję że pierwszy i ostatni raz myłem cię nie przytomną, bo to nie jest proste.
- Boże.. powiedz że żartujesz...
- Niestety nie - powiedział poważnie, po czym zaczął się śmiać - Tak, żartuję. Całowaliśmy się, ale nagle przestałaś. Zwyczajnie zasnęłaś. Ot tyle.
- Przepraszam cię...
- Za co?
- Za to że w ogóle tu przyszłam. W końcu sama chciałam rozwodu, a potem przyszłam..
- Po prostu było minęło. W poniedziałek złożę pozew i tyle.
- Czyli to koniec?
- Sama tego chciałaś - wzruszył ramionami.
- Nie wiem czego chcę. Czuję się jak zagubione dziecko, które potrzebuje kogoś, żeby powiedział co mam robić.
- Ale nie jesteś już dzieckiem, musisz podjąć decyzję. A teraz ubierz się a ja przygotuje coś na śniadanie. Nathaniel pewnie też zaraz wstanie.
- Ugh... - jęknęłam i zakryłam głowę kołdrą - Zaraz się ogarnę..
Wstał z łóżka, ubrał dresowe spodnie, jak nigdy i wyszedł z pokoju. Znów zostałam sama z masą myśli oraz z ogromnym bólem głowy.

Hej hej, krótko dzisiaj.. weny coś nie mam.. W następnym rozdziale trochę przeskoczymy w czasie. Pora to powoli kończyć.. A potem się zastanowię co dalej zrobić z tym opowiadaniem.. pewnie jeszcze ze sto razy coś pozmieniam... Ale cóż.. dokończę to opowiadanie. Trzymajcie się i do następnego rozdziału 😊 Lika 😊

część I - CHŁOPAK MOJEJ SIOSTRY. część II - NIE ZOSTAWIAJ NASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz