Rozdział XXIII

138 5 2
                                    

      Siedzę roztrzęsiona na zamkniętej muszli toaletowej i boję się spojrzeć na leżący na umywalce test ciążowy. Minęły trzy tygodnie ciągłych nerwów, ciągłego unikania Jasona i strachu przed tym co może się wydarzyć. Nie wiem czy wynik wyjdzie prawidłowy, czy nie jest za wcześnie, ale ta niepewność doprowadza mnie do obłędu.
- Wszystko okey? - usłyszałam głos męża zza drzwi.
- Tak. Potrzebujesz czegoś? - zapytałam podchodząc do umywalki i spojrzałam w lustro. Wyglądam strasznie.
- Nie. Wychodzę na spotkanie, powinienem wrócić na obiad.
- Okey - rzuciłam tylko i powoli spojrzałam na test - Ja pierdolę! - krzyknęłam i trzymając w rękach test oparłam się o ścianę
- Jenna?! - znów usłyszałam zza drzwi - Co jest? Otwórz drzwi!
Bardzo powoli podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Jason spojrzał na mnie, na moje mokre od łez policzki ze zdezorientowaną miną. Pokazałam mu test, na który spojrzał, po czym szeroko się uśmiechnął
- Poważnie? - zapytał widząc dwie kreski
- Tak... - przytulił mnie mocno, a ja zaczęłam płakać, dlaczego to mnie musiało spotkać?!
- Nie płacz kochanie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz - zaczął mnie całować po policzkach, czole, aż złączył nasze usta w czuły pocałunek.
      Poszedł na spotkanie i zapewne od razu pochwalił się dobrą nowiną. Gdyby tylko wiedział, że to nie jego... że to owoc grzechu, a jednocześnie miłości.
Chwyciłam drżącymi rękami telefon i wykręciłam numer przyjaciółki
- No i jak? - zapytała Hanna po odebraniu po dwóch sygnałach
- Hannie.. - zaczęłam i znów się rozpłakałam
- O boże - szepnęła po czym przekazała nowinę Alice, a kiedy skończyła powiedziała do mnie - I co teraz?
- Jason wie.. on myśli, że to jego... - powiedziałam próbując powstrzymać płacz. - Nie mogę mu powiedzieć prawdy...
- To co zamierzasz? Nie powiesz Sebastianowi?
- Nie. Niech żyje ze świadomością, że ma tylko jedno dziecko.
- Jeśli chcesz możemy do ciebie przylecieć
- Jesteście kochane, ale musicie dokończyć rok szkolny, wszystkie musimy. Spotkamy się już po zdaniu egzaminów, dobrze?
- Masz rację - wtrąciła Alice - Myślmy o przyszłości, zwłaszcza ty Jennie. To, że zostaniesz mamą nie oznacza, że nie masz być wykształcona
- Dokładnie - dodała Hannah - Ale teraz zrób sobie wolny weekend, a przede wszystkim uspokój się, już nie tylko dla własnego dobra. Boże... - na moment zamilkła, a potem obie krzyknęły - Będziemy najlepszymi ciotkami na świecie
- Kocham was - powiedziałam i zaczęłam się śmiać przez łzy, nie wiem co bym zrobiła bez nich. Zwłaszcza, że zostały mi tylko one bo Sam i Kate, przestały się do mnie odzywać. - Okey, w takim razie idę się ogarnąć i muszę przygotować obiad dla Jo. Zadzwonię do was później
- Okey, okey, my idziemy uczcić tą wiadomość, wypijemy też za ciebie - pokręciłam głową i w końcu się uśmiechnęłam
- Tylko nie przesadźcie, macie dawać dobry przykład mojemu dziecku
- Haha najpierw niech się urodzi, potem pomyślimy, pa
- Pa
      Odłożyłam telefon w pokoju na szafce, żeby nikt mi nie przeszkadzał i udałam się do kuchni. Teraz kiedy Jason kupił mieszkanie na obrzeżach Paryża, miałam własną kuchnię i piękny widok z okna. Już nie chciałam wracać do Alloville, teraz życie mam tutaj.
Postanowiłam przygotować Befsztyk Wellington - polędwica wołowa, otoczona warstwą pasztetu i farszu grzybowego zapiekana w cieście francuskim i do tego zupę kukurydzianą.
Zaczęłam przygotowywać sos grzybowy ze świeżych grzybów, które dzień wcześniej kupiłam, w między czasie odcedziłam dwie puszki kukurydzy i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno dobrze robię, nie informując Iana o ciąży.
      Dwie godziny później, praktycznie bez przerwy płacząc dokończyłam obiad, który powinien zająć znacznie mniej czasu. Zostawiłam wszystko i poszłam się ogarnąć, wzięłam prysznic, ubrałam szarą sukienkę i wysuszyłam włosy, które pozostawiłam rozpuszczone.
- Hmm co tak ładnie pachnie? - usłyszałam kiedy Jo wrócił
- Befsztyk, postanowiłam zrobić coś innego niż zwykle.
- Świetnie - uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek - Tylko widzisz, będziemy mieli gości, mam nadzieję, że wystarczy jeszcze dla dwóch osób?
- Em jasne, a z jakiej to okazji przyjdą?
- Tylko się nie złość - podrapał się po karku, a ja podeszłam do szafki z myślą, że zrobię nam herbatę, jednak to co powiedział, sprawiło, że upuściłam szklankę, która z głośnym trzaskiem się rozbiła - To twoja siostra z Sebastianem.
- Co? - spojrzałam na niego i poczułam, że łzy znowu napływają mi do oczu, ale je powstrzymałam, nie mogę się rozkleić, nie teraz.
- Słuchaj, to mój syn, twoja siostra. Musimy żyć w miarę dobrych relacjach. Zwłaszcza teraz kiedy jesteś w ciąży. Może twoja siostra da ci jakieś dobre rady?
- Zapomnij. Nawet nie waż się im powiedzieć... - i nagle rozległ się dzwonek do drzwi
- Już wiedzą - wzruszył ramionami i poszedł otworzyć drzwi, a ja szybko zamiotłam podłogę z resztek szkła.
    Chwilę później do mieszkania weszły dwie osoby, których widzieć nie chciałam. Mimo tego, że serce ucieszyło się na widok mężczyzny w czarnym garniaku, to chciało mi się płakać. Jak ja mam mu spojrzeć w oczy i się nie rozpłakać? Kiedy stanęli na przeciwko mnie, odruchowo złapałam się za brzuch, jakbym chciała go zasłonić przed nimi.
- Cześć - powiedzieliśmy jednocześnie, po czym dodałam - Rozgośćcie się
- Może w czymś ci pomóc? - zapytała Anna, ubrana w krótką czerwoną sukienkę, z odkrytymi plecami.
- Nie trzeba, idźcie do jadalni, za chwilę przyniosę obiad - poszli, zaczęli rozmawiać z Jasonem, ale miałam w nosie o czym. Podgrzałam obiad i napełniłam wazę gorącą zupą, zaniosłam i położyłam na stole przed nimi.
- Smacznego - powiedziałam i zaczęłam nalewać im zupy.
- Co to jest? - zapytała Anna, widząc żółtą zblendowaną potrawę
- Zupa kukurydziana, ah wybacz zapomniałam, że nie lubisz kukurydzy. Możesz nie jeść - uśmiechnęłam się i już miałam dać jej talerz Jasonowi, kiedy ta powiedziała
- Z chęcią spróbuję - wzruszyłam ramionami i nalałam zupę Jo, a następnie Sebastianowi, który patrzył na mnie z obojętnym wyrazem twarzy, jednak jego oczy mówiły znacznie więcej, był zły, bardzo zły, ale próbował to ukryć. Nalałam sobie i w końcu usiadłam.
Chciałam zjeść jak najszybciej i iść do kuchni, jednak nie wypadało się zachowywać nie kulturalnie we własnym domu.
- Czyli jesteś w ciąży - powiedziała z dziwną radością Anna, najwyraźniej ona myśli, że to dziecko Jo i w końcu dam spokój Sebastianowi, właściwie niech tak myśli.
- Tak. Mówiłem, że w końcu będziemy we trójkę - odpowiedział zamiast mnie, mój mąż, na co dostrzegłam jak Sebastian zaciska zęby.
- Tak naprawdę to nie jest pewne - wtrąciłam - Jutro idę do lekarza i zobaczymy co powie. Póki co, nie ma sensu o tym rozmawiać.
- Masz rację, nie ma sensu się martwić na zapas - powiedział Sebastian, jakby z lekką ulgą - I bardzo smaczna zupa - uśmiechnęliśmy się i kontynuowaliśmy posiłek.
- Okey, a podejrzewasz, który to tydzień? - zapytała Anna, na co prawie się zakrztusiłam - Ja miałam przypuszczenia jakoś w trzecim, czwartym tygodniu, ale odrzucałam tę myśl od siebie. Teraz się cieszę, że mam śliczną córeczkę.
- Em nie bardzo, ale pewnie coś koło czterech tygodni - powiedziałam, nie chcąc nawet w najmniejszym stopniu dać do zrozumienia, że było to w noc poślubną.. - Wybaczcie, sprawdzę co z obiadem - wstałam, zebrałam puste naczynia i udałam się do kuchni. Próbowałam uspokoić szalenie bijące serce, przestać myśleć, ale nie potrafię. W takim tempie to tu zaraz zawału dostanę...
- Wszystko okey? - stanęłam jak sparaliżowana, za mną stał Ian.
- Tak. Potrzebujesz czegoś?
- Anna pyta czy masz kawę, a ja napiłbym się wody.
- Jasne, zaraz przyniosę - odwróciłam się do niego plecami i wyciągnęłam dwie szklanki z szafki. Jedną podłożyłam do ekspresu z kawą, a do drugiej już miałam nalać wody, kiedy gorące ręce Sebastiana dotknęły mojego brzucha i stanął stanowczo za blisko mnie, tak że czułam jego nabrzmiałego członka na swoich pośladkach
- Jesteś taka seksowna, a kiedy będziesz miała brzuszek.. - pocałował mnie po karku, na co przeszły mnie dreszcze - Jak ja mam o tobie nie myśleć?
- Puść mnie, proszę.. - szepnęłam na co niechętnie się odsunął. Spojrzeliśmy sobie w oczy i chciałam go pocałować, przytulić i powiedzieć prawdę, ale nie mogę.
- Powiedz mi tylko jedno, to naprawdę jego? - wskazał na mój brzuch, a ja odwracając się do blatu kuchennego, odpowiedziałam
- Póki co, nie mam pewności czy w ogóle jest...
- Jenna, kurwa... - przeklnął - Muszę to wiedzieć, żeby nie oszaleć
- Przestań - powiedziałam i podałam mu szklankę z kawą, a tuż po napełnieniu drugiej wodą, też mu podałam - Zapomnij w końcu o mnie, a teraz idź, nim oni tu przyjdą.
Pokręcił głową i niechętnie wyszedł. Zostałam sama i zapomniałam o mięsie w piekarniku, na szczęście ustawiłam zegar i właśnie się odezwał.
Gorącą potrawę zaniosłam do jadalni. Każdemu nałożyłam i zaczęliśmy jeść. Sebastian nie odrywał ode mnie wzroku, przez co czułam się niekomfortowo jeszcze bardziej.
      Siedzieliśmy, oni rozmawiali, a ja słuchałam, czułam się źle. Chciałam ich wyprosić, a najlepiej wyrzucić oknem z 2 piętra, ale stwierdziłam, że jeśli mam zostać mamą, to nie mogę iść do więzienia za głupotę. W końcu pozbierałam brudne naczynia i włączyłam zmywarkę. Mój mąż nie zwracał kompletnie uwagi na to, jak patrzymy na siebie z Ianem, najwyraźniej uważa, że go nie zdradzę... O mój boże w co ja się wpakowałam? Dlaczego nie mogę się odkochać i pokochać męża? I dlaczego Ben nie chce ze mną rozmawiać? Ponoć był na naszych poprawinach, ale z wiadomych powodów się nie spotkaliśmy.
- Idziemy - w końcu powiedziała moja siostra pojawiając się w kuchni, w której sprzątałam.
- Okey - rzuciłam krótko, nie odrywając się od sprzątania
- Dziękujemy za pyszny obiad - dodał Sebastian i zrobiło mi się gorąco. Spojrzałam na nich i odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem
- W takim razie wpadajcie częściej
- Będziemy kilka dni tutaj, więc pewnie wpadniemy - miałam ochotę wywlec moją siostrę za włosy, za drzwi, ale opanowałam się
- Świetnie, w takim razie wpadnijcie jutro na kolację, zrobię pizzę
- Zobaczymy, ale dzięki za zaproszenie
- W takim razie odprowadze was do drzwi - w czwórkę wyszliśmy na korytarz i zatrzymaliśmy się przy wyjściu - Do zobaczenia
- Miłego wieczoru - powiedział Ian, doskonale wiedziałam, że wcale mi tego nie życzy, oboje chcemy aby ten wieczór wyglądał inaczej, ale niestety jest jak jest. On idzie ze swoją żoną, a ja zostaję ze swoim mężem.
- Hmm wiesz, że ślicznie wyglądasz? - zapytał Jo, kiedy tylko zamknęłam drzwi i chciałam wrócić do sprzątania, ale przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi
- Wiem, a teraz przestań, muszę posprzątać.
- Nie musisz, gdybyś nie była taka uparta to miałabyś gosposię i nie musiałabyś nic robić.
- Och tak? Czyli w łóżku też nie będę ci potrzebna? - zapytałam drwiąco, odsuwając się od niego i idąc do kuchni.
- Co? O czym ty mówisz? Przecież ona by tylko sprzątała
- Mhm.. w końcu do łóżka też byś ją wziął, żeby ci wysprzątała..
- Chyba nie jesteś zazdrosna?
- Nie, wręcz przeciwnie.
- Jen - przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta, próbowałam go odepchnąć, ale wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni - Nie myślę o innych, mając ciebie i zaraz ci to udowodnię
- Nie.. Dzisiaj nie mogę... Jutro idę do lekarza..
- W drugą dziurkę możesz - uśmiechnął się, a mi zrobiło się niedobrze
- Puść mnie... - warknęłam i jakimś cudem zerwałam się z łóżka i w ostatniej chwili dobiegłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam do muszli toaletowej.
- Wszystko w porządku? - zapytał stojąc w progu drzwi
- Nie, nic nie jest w porządku. Zachowujesz się jak skończony... - powstrzymałam się i po chwili dokończyłam - Nie rozumiesz słowa nie? Będziesz teraz brał mnie siłą?
- Myślałem, że się ze mną droczysz
- Nie - spuściłam wodę i podeszłam do umywalki. Szybko umyłam zęby i wychodząc z łazienki minęłam bez słowa męża.
- Kochanie, przepraszam
- Wsadź sobie w nos to swoje przepraszam. I dzisiaj śpisz w salonie.
- Ale... - podałam mu poduszkę i koc
- Nie. Nie mam ochoty dzisiaj z tobą spać, a teraz dobranoc - wypchnęłam go za drzwi, które zamknęłam na zamek.
      Wzięłam w łazience prysznic, przebrałam się w koszulę nocną i położyłam. Sen nadszedł bardzo szybko.

część I - CHŁOPAK MOJEJ SIOSTRY. część II - NIE ZOSTAWIAJ NASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz