Rozdział V cz.II

98 2 4
                                    

Cześć kochani.. bardzo długo mnie nie było.. ale tyle się działo, że nie wyrabiałam ze wszystkim i zaniedbałam pisanie. Jestem na siebie zła, bo strasznie mi tego pisania brakowało, tego wczucia się w postać Jen.. ale teraz mam nadzieję, że dokończę opowiadanie.. Chciałabym w końcu je skończyć, zwłaszcza że poświęciłam mu sporo czasu i nie wybaczyłabym sobie gdybym go nie skończyła. Także mam nadzieję że będziecie ze mną do samego końca i dacie znać jak wam się ogólnie opowiadanie podoba. 😊 A teraz kolejny niezbyt długi rozdział 🙈🙈🙈 - Ange_Lika

...
Pov Jennie:

Dzień minął za dniem, w końcu przyszedł upragniony, gorący lipiec. Zajęcia na uczelni dobiegły końca i mogłam odetchnąć. Chociaż od jednej rzeczy odpocznę. Wszystkie egzaminy mam pozaliczane, teraz mam więcej czasu dla synka. W pracy również jest dobrze, dostałam dwa tygodnie urlopu i mam zamiar zabrać Nathaniela do Alloville. Muszę odwiedzić w końcu mamę, bo jest z nią coraz gorzej.
Właśnie zamknęłam ostatnią walizkę, kiedy na szafce zaczął wibrować i dzwonić telefon Jo.
- Odbierzesz? - zapytał przez drzwi od łazienki.
- Okey - powiedziałam i wzięłam telefon do ręki. Na wyświetlaczu ukazał mi się numer, który znam na pamięć. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż on pierwszy się odezwie.
- Cześć. Potrzebuję pilnie namiar na tą firmę, co kupowałeś okna na zamówienie. Mam mały problem ze swoim wykonawcą... - słysząc jego głos, serce zabiło mi mocniej, oddech stał się płytszy, jeśli zaraz się nie uspokoję to zemdleję...
- Cześć... - powiedziałam cicho i niepewnie - Jason prosił abym odebrała. - wzięłam głęboki oddech - Zaraz mu przekażę twoją prośbę i na pewno się odezwie... - po drugiej stronie nastała cisza.
- Jennie... - niemal wyszeptał moje imię, tak jak kiedyś, z taką nutką czułości... - Dobrze - odchrząknął i dodał - Czekam na wiadomość od niego... - I już wiedziałam, że się rozłączy, ale powiedziałam
- Ian... - nadal nie przerwał połączenia - Chciałam Ci, tzn Tobie, wam... życzyć wszystkiego dobrego na nowej drodze życia... pozdrów żonę.... - I głos mi się załamał... łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiem po co ja mu to powiedziałam.
- Dziękuję.. ale skąd o tym wiesz? - Nie odpowiedziałam - Chyba nie jesteś zazdrosna. Miałem prawo ułożyć sobie życie, skoro Ty swoje ułożyłaś po swojemu.
- Zazdrosna? - poczułam przypływ złości. Tak jestem zazdrosna, ale nie pokaże mu tego - Wybacz, ale nie jestem zazdrosna, wręcz przeciwnie. Bardzo się cieszę, że ułożyłeś sobie życie. Mam nadzieję, że twój hotel również ci się uda.
- Hmm... mój hotel ma się świetnie - wyobraziłam jak się uśmiecha, na bank to właśnie robi - Moja projektantka, spisała się rewelacyjnie.
- Ah tak?
- Oczywiście. Spisała się na piątkę z plusem. Tylko pewnie odczuła moje nie zadowolenie z pierwszej wersji projektu. Musiała wprowadzić dość szybko poprawki.
- Oj tak. Siedzenie po godzinach i poprawianie projektu, to na pewno spełnienie marzeń.
- Dziękuję - powiedział tak nagle i niespodziewanie, że nie wiedziałam co powiedzieć, najwyraźniej to wyczuł bo dodał - Zrobiła pani świetną robotę, pani O'Connell. Czekam na telefon od Jasona. Na razie
- Pa... - powiedziałam i połączenie się zakończyło.
On właśnie mi podziękował... I ta rozmowa była taka, dziwnie normalna.. I pierwsza od dawna.
- Kto dzwonił? - aż podskoczyłam, kiedy Jo stanął za moimi plecami.
- Sebastian - przełknęłam z trudem ślinę i zaczęłam mówić dalej - Prosi, abyś dał mu namiar na firmę gdzie zamawiałeś okna. Potrzebuje ich do hotelu...
- Jasne - podałam mu telefon. Zaczął w nim czegoś szukać i najwyraźniej znalazł bo po chwili schował telefon do kieszeni spodni - Ładnie wyglądasz w tej sukience - powiedział patrząc mi w oczy, odgarnął włosy z mojej twarzy za ucho i przysunął się bliżej - A jeszcze lepiej bez niej - uśmiechnął się prowokująco i czekał co zrobię.
Od miesiąca ciągle tak robi, coraz trudniej mi się skupić i odmówić. Od lat z nim nie spałam, wręcz chciałabym znowu go na sobie i w sobie poczuć, tylko ciągle się boję, że coś zepsuje i go bardziej zranię. Ale nie teraz. Teraz jestem zła, zdezorientowana po rozmowie z Sebastianem i potrzebuję zapomnieć o wszystkim.
Nie zastanawiając się pocałowałam go. Mogę to robić, w końcu nadal jest moim mężem. Od razu odwzajemnił pocałunek, a nawet go pogłębił. Chwycił za ramiączka sukienki i je zsunął z moich ramion, dzięki czemu opadła do moich stóp. Moje ciało zmieniło się po ciąży, teraz mam trochę większą pupę i biust niż kiedyś, ale nie na tyle, żebym w taki upał musiała chodzić w staniku.
Jego oczy pociemniały widząc, że mam tylko dolną część bielizny, jego ręce od razu zaczęły pięścić moje ciało. Pocałunkami zszedł na moją szyję i dekolt, sprawiając że zrobiłam się mokra, nim zdążył zdjąć mi majtki.
Delikatnie położył mnie na łóżku i zsunął moją bieliznę. Nie czuję przed nim wstydu, wręcz przeciwnie, chcę go wykorzystać jak jeszcze nigdy.
Jego oczy lustrują mnie całą, wręcz pieprzy mnie samym spojrzeniem.
Powoli rozszerzyłam nogi i zsunęłam dłonią po brzuchu aż tam. Wstrzymał oddech widząc jak sama siebie dotykam. Nigdy wcześniej tak nie robiłam i żałuję, bo to niesamowite doznanie, robić sobie dobrze na oczach faceta. Usiadł na łóżku i cały czas mnie obserwując czekał aż skończę, przynajmniej tak myślałam... zamknęłam oczy i skupiłam się na odczuwaniu przyjemności. Jednak po chwili poczułam jak jego palce wsuwają się w moje wnętrze. Porusza nimi powoli, doskonale wie co robi... Już tak niewiele mi potrzeba żeby dojść... ale zabiera palce, ja nadal nie przestaje się dotykać...słyszę jak rozrywa opakowanie prezerwatywy i wiem, że zaraz znajdzie się we mnie.
- Odwróć się... I wypnij w moją stronę... - powiedział z chrypką, co też zrobiłam.
Zaczął mnie dotykać, pieprzył mnie coraz szybciej swoimi zwinnnymi palcami, ale ja chcę więcej... w końcu się doczekałam... wsunął we mnie powoli swojego penisa, całego i zaczął mocno poruszać biodrami. Nie potrzebowałam nawet pięciu minut, żeby dojść z głośnym jękiem, który próbowałam stłumić poduszką, w którą wtuliłam twarz.
Jason skończył chwilę później, położył się obok mnie i delikatnie mnie przytulił.
- Nie sądziłem, że dasz się namówić... Tak dawno tego nie robiliśmy... - wsunął rękę między moje nogi i znowu zaczął dotykać, oczywiście nie miałam nic przeciwko.
- Sama nie wierzę w to co się stało.. i co znów się stanie.. - uśmiechnęłam się i oparłam na łokciach patrząc na niego - Masz jeszcze gumki?
- Mhm - kiwnął głową i sięgnął do szuflady komódki przy łóżku, wyciągnął z niej paczuszkę i już miał ją otworzyć, ale zabrałam mu ją. Otworzyłam i powoli nałożyłam gumkę na jego, znów twardego penisa.
Usiadłam na nim okrakiem i teraz to ja przejęłam inicjatywę.
      Obudziłam się sama w dużym łóżku, Jasona nie było, ani w pokoju, ani łazience. Ubrałam sukienkę i zeszłam do salonu, gdzie również mężczyzny nie było, ba nawet mojego syna nigdzie nie było. Przeszłam do kuchni gdzie znalazłam karteczkę
"Zabrałem Nathaniela na małe zakupy przed waszym jutrzejszym wyjazdem, wrócimy o 20. Jo."
Spojrzałam na zegarek - 18.27.. Po raz pierwszy od dawna nie mam pojęcia co zrobić z czasem wolnym, na szczęście moją rozterkę przerwało ciche skomlenie u moich stóp.
- Hej malutka - powiedziałam do szczeniaka, który zaczął podszczypywać moje palce, okey już nie jest taka malutka jak prawie trzy miesiące temu i potrafi mocno dziabnąć - Chodź, wyjdziemy do ogrodu, kto wie kiedy byłaś na zewnątrz. - Na szczęście suczka słucha za pierwszym razem i nie muszę jej sto razy wołać. Od razu zaczęła biegać po ogrodzie, załatwiła swoje potrzeby i wróciła do mnie, trzymając w pyszczku piłeczkę, usiadła przede mną na trawie, przy stopniach i patrzyła tymi swoimi wielkimi piwnymi oczami, aż rzucę jej zabawką.
Tak też zrobiłam, pobawiłam się z nią dłuższą chwilę, aż usłyszałyśmy podjeżdżający przed dom samochód. Daisy zaczęła szczekać i merdać ogonem i od razu pobiegła pod drzwi wejściowe. Ruszyłam za nią
- Daisy - powiedziałam spokojnym, jednocześnie pewnym tonem - Nie skacz po drzwiach. Siad - posłuchała i usiadła koło moich nóg.
Drzwi wejściowe otworzyły się i do środka weszli moi dwaj mężczyźni. Mój syn, pierwsze co zrobił to przytulił psa, a dopiero potem mnie, zrobiło mi się dziwnie przykro, ale cóż, najwyraźniej zaczyna się etap "mamo jestem już za duży na przytulanie i buziaki"...
Jason minął mnie również bez żadnych czułości, położył trzymane w rękach torby z zakupami, na podłodze i powiedział
- Ten maluch jest gorszy w zakupach niż ty, chciałby wszystko. Na szczęście kupiliśmy tylko to co wydało mi się najpotrzebniejsze - podszedł do mnie i delikatnie pocałował w usta, co nie uszło uwadze mojego dziecka
- Fuj - uśmiechnęłam się i pocałowałam Jo jeszcze raz, na co Nathan zasłonił oczy i powiedział - Nie róbcie tego przy mnie.
- Przecież nic nie robimy. Dobra, to co ciekawego kupiliście?
Zmiana tematu spodobała się Nathanielowi, zaczął opowiadać co kupili, gdzie byli i tak dalej, słuchałam, ale myślami byłam gdzie indziej. Przypomniałam sobie wcześniejsze upojne chwile z mężem i chciałam ich więcej, dużo więcej. Tylko czy to nie będzie znaczyło dla niego, że będzie lepiej? Sama nie wiem co o tym myśleć, w sumie przecież chciał rozwodu, a teraz ten cudowny seks... Boże kochany, czego ja tak właściwie chce od życia? Przecież mam wszystko, to czego chce więcej?
- Sebastian.... - słysząc to imię wróciłam do rzeczywistości.
- Hm?
- Mówiłem, że Sebastian postanowił zostać na stałe w Miami...
- I co w związku z tym? - zmarszczyłam czoło nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- No nic. Może dzięki temu będzie nam prościej wrócić do normalności. Jako my... - objął mnie czule i spojrzał w moje oczy - Jeśli chcesz...
Nie wiem czego chcę, nie odpowiedziałam nic, tylko przytuliłam się do niego mocniej. Jest dla mnie ważny, ale nie wiem czy chce spędzić z nim resztę życia.. tylko w sumie co lepszego mnie spotka? Przecież z Sebastianem i tak nie będę, ma żonę i hotel w Miami..
- Jako my... - powiedziałam w końcu, przytulając się mocniej i chowając twarz w zagłębieniu jego szyi, czując jak zabłąkana łza powoli spływa po moim policzku...

część I - CHŁOPAK MOJEJ SIOSTRY. część II - NIE ZOSTAWIAJ NASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz