5.2 Jak dziecko we mgle

148 30 62
                                        

– Jeśli powiesz mi, gdzie jest Orek, wezmę cię na barana – negocjował tamten.

– Nie powiem – pisnęła Ellie, naburmuszona niczym przemoczony rosą wróbelek, a jej czarne loki zakołysały się, podążając za głową. – Znowu będziesz go bił!

Orion postanowił się nie wtrącać. Oparł się barkiem o framugę i skrzyżował na piersi ręce. Ciekawiło go, kiedy zostanie zauważony.

– Na litość Edny, przecież to było na turnieju. W dodatku my się bijemy z Orkiem cały czas.

– Wiem, ale zawsze to Orek cię bił.

– Cóż za stronniczość – oburzył się Lancelot. – A ja myślałem, że się lubimy.

Ellie schowała rączki za plecami i zaczęła przesuwać na boki nóżką.

– Bo się lubimy – wyjaśniła z ociąganiem. – Ale nie wolno ci wygrywać z Orkiem, bo przestanę cię lubić.

– Słuchaj, a może jednak czasami pozwoliłabyś mi wygrać...

– Nie ma mowy! – żachnęła się Eleonora.

– A w zamian dostałabyś ode mnie plaster miodu – ciągnął Lancelot, niewzruszony hardą postawą dziewczynki.

Zagubione oczy Ellie zaświeciły się dziecięcą chciwością.

– Za każdym razem? – zapytała drżącym szeptem.

Orion przeczuwał, że lojalność Eleonory nie przetrwa próby, dlatego postanowił interweniować.

– Przestań przekupywać moją siostrę! – wygłosił.

Lancelot aż podskoczył.

– Tu jesteś! – wskazał go palcem. – Długo tak stoisz?

– Wystarczająco długo.

– Orek! – Policzki Eleonory przybrały kolor królewskiej szaty. – Podsłuchiwałeś?! Tak nie wolno!

– Wolno, wolno. Nie wolno natomiast sprzedawać brata za plaster miodu.

– Ja... to... przecież... wżyciubym...

Orion zbliżył się i zmierzwił dziewczynce włosy, a ta w odpowiedzi przytuliła się do jego nóg w próbie przymilania.

– Pójdziemy popatrzyć się na kurki? – Ellie przestępowała z nogi na nogę.

– Pewnie...

Lancelot odchrząknął.

– Ale później – sprecyzował rycerz.

Eleonora odsunęła się.

– Czemu nie chcesz się ze mną bawić?

Orion się przeraził, słysząc w jej pytaniu ból. Kucnął przy dziewczynce i spojrzał w oczy. Unikała jego wzroku, ale nadąsana twarzyczka mówiła sama za siebie. Odruchowo otarł jej umorusany nos.

– Bardzo chcę się z tobą bawić – zapewnił. – Tylko że...

– Nie masz czasu – dokończyła mała. – Wczoraj też nie miałeś. I przedwczoraj. I przedprzedwczoraj. I przedprzedprzedprzed... – poruszała ustami, licząc na palcach. – Źle. Przedprzed... przed...wczoraj.

Mówiła prawdę. Dopiero teraz sobie to uświadomił. Dzień wyjazdu zbliżał się nieuchronnie, a on tak bardzo zatonął w problemach, że zapomniał o swoim oczku w głowie. Kiedy znowu zobaczy siostrę?

– Obiecuję, że pobawimy się razem, jak tylko rozmówię się z Lancelotem.

– Dobrze – zgodziła się Ellie i łypnęła wrogo na blondyna. Niechętnie zostawiła mężczyzn samych sobie.

Przeklęty RycerzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz