44.2 Mentorzy

130 23 74
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Ellie tuptała między Orionem i Elein, trzymając ich za ręce. Radośnie opowiadała o zamku, o Romualdzie i dziadku Dreście, o pięknych drzewach i ptakach w ogrodzie. Liczba tematów wydawała się nie mieć końca, ale Orion nie miał nic przeciwko temu. Stęsknił się za młodszą siostrą i pragnął nacieszyć się jej towarzystwem, dopóki jeszcze mógł. Ścieżka prowadziła wzdłuż powykręcanych drzew z powrotem do placu otoczonego kamiennym siedziskiem.

– Fajnie, że jesteś, Orek! – zaszczebiotała dziewczynka, ściskając dłoń brata. – Już zostaniesz, prawda?

– Przez jakiś czas... – Orion nie odważył się spojrzeć na siostrę. – Słuchaj, chciałabyś się nauczyć szermierki?

– Szermierki? Ja? – Ellie podskoczyła, ale szybko zamarła i zerknęła na Oriona z niepokojem: – A co na to Romek i dziadek?

– Jakoś ich przekonam.

– Ale fajnie! Kto mnie będzie uczył?

– Ja. – Elein kucnęła przy dziewczynce i przyjrzała się jej badawczo. – Jeśli oczywiście chcesz.

Orion starał się nie okazać po sobie zaskoczenia.

– I jeśli twój starszy brat nie ma nic przeciwko – dodała dziewczyna. – Nie ma?

– Nie ma – przytaknął Orion. – Jednakże zastrzegam sobie prawo, by czasem poćwiczyć razem z wami. Co ty na to, Ellie?

– Pewnie! – pisnęła Eleonora. – Najpierw będę wojowniczką jak Elein, a potem będę biła wilkołaki jak dziadek, a potem będę strzelać z łuku jak Janeve, a potem...

– Ellie – spróbował Orion.

– ... zostanę księżniczką, a potem...

– Ellie!

– Co?

– Chcesz zacząć już teraz?

– Teraz, teraz, teraz! – Dziewczynka przeskakiwała z nogi na nogę. – Orek, będę szermierzem!

Orion chwycił siostrę za rękę i zaprowadził do placu, gdzie zatrzymała go Elein.

– Usiądź sobie – poleciła. – Dwóch mentorów na początek to za dużo.

Rycerz wzruszył ramionami, po czym spoczął na kamiennym stopniu, opierając łokcie na kolanach. Niech Elein spróbuje sił w nauczaniu. Z doświadczenia wiedział, że był to sprawdzony sposób, aby się polepszyć. Musieli użyć każdej sposobności, by rozwinąć zdolności Elein. Tylko ona potrafiła stawić czoła Czarnemu Rycerzowi, nie uciekając się przy tym do sztuczek.

Elein radziła sobie całkiem, całkiem. Wypatrywała nieprawidłowości w ruchach Eleonory, panowała też nad wrodzoną figlarnością dziewczynki znacznie lepiej, niż zrobiłby to on sam. Wkrótce trening zamienił się w ciąg prostych gier, wśród których Ellie mogła sama wybierać kolejność.

Przeklęty RycerzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz