6.3 Cmentarz Zapomnianych

140 25 47
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Orion zeskoczył z konia i zlustrował okolicę. Otaczały go wiekowe drzewa o młodych liściach lub dojrzałych pąkach. Kojąca, intensywna zieleń przypominała barwy rodu Niedźwiedzia. Zerknął ostatni raz na szlak i upewniwszy się, że nie ma tam żywej duszy, zajrzał do listu od Heleny.

Słodki narzeczony,

mój stan zdrowia ciągle nie pozwala mi na ujrzenie Twego prostego oblicza. Wiele przeszłam, o czym niestety muszę Ci przypomnieć. Zdawałoby się, że tak makabryczne wydarzenie, w którym przecież sam uczestniczyłeś, nie może opuścić żadnej głowy tak łatwo, a jednak nie ma na świecie rzeczy niemożliwych. Jednakowoż rozumiem to, a nawet współczuję. Życie rycerskie wiąże się z ogromnym poświęceniem. Słyszałam, że obrażenia doznane w bitwach nie zawsze są widoczne i czasami zaćmiewają jasność umysłu, a przecież na bankiecie walczyłeś niemal jak rycerz!

Nasze rychłe zaręczyny ogłoszone przez samego króla również dokładają mi zmartwień. Jaką suknie wybrać? Kogo zaprosić? Gdzie urządzić ślub? Zwłaszcza to ostatnie spędza mi sen z powiek, albowiem nie mogę zdecydować, czy powinien się odbyć w pałacu królewskim, czy też w Twojej chyży i zgodnie z obyczajami pospólstwa.

Mam nadzieję, że wreszcie pojmujesz, iż moje problemy są równie poważne i z pewnością wymagają pełnego zaangażowania.

Mój ojciec wspominał także, iż zanim dane nam będzie stanąć przed ołtarzem, musisz wypełnić misję królewską. Mój najmilszy, otrzymałeś wyzwanie, któremu musisz sprostać sam, aby dowieść wszystkim, że jesteś godzien. Proszenie o pomoc nie jest ani na miejscu, ani jest też w dobrym guście.

Jak tylko skończył czytać, podarł list na drobne kawałeczki i wyrzucił.

– Chędożyć księżniczkę – oznajmił gniadoszowi, który w odpowiedzi pokiwał łbem, zupełnie jakby rozumiał i podzielał żal. – Przynajmniej ty jesteś przy mnie, Bryn. – Podrapał zwierzę po szyi, po czym na nie wskoczył. – Jedziemy na cmentarz. Muszę załatwić jeszcze jedną rzecz.

Gniadosz ruszył leśną ścieżką prowadzącą do miejsca, którego rycerz nienawidził, lecz do którego wracał niczym ćma do ognia. Orion delikatnie pociągnął za wodze, omijając zbyt głęboką kałużę. Dróżka odbijała w prawo tuż przy potężnym dębie o pniu grubym jak kadź.

Zatrzymał się. Czyżby właśnie usłyszał śmiech? Czujnie sprawdził uzbrojenie. Ten sam pancerz, którego używał podczas turnieju oraz nowy miecz naostrzony i naoliwiony. Najbardziej wrażliwy na obrażenia pozostawał Bryn. Orion nie odważył się założyć mu zbroi ze względu na znaczny ciężar juków.

– Zostaniesz tu – postanowił, po czym zszedł z konia i wprowadził go na leśną ściółkę. – Nie będę cię wiązał. Nie spłoszysz się przez byle ptaka, prawda?

Bryn potrząsnął łbem, co Orion postanowił uznać za zdecydowane zaprzeczenie. Wolał, żeby koń uciekł, niż dostał się w niepowołane ręce, gdyby zwiad skończył się niepomyślnie.

Przeklęty RycerzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz