Orion opatulił się płaszczem i skręcił za Olafem w prawą uliczkę. Na jej końcu widział stragany przytulone do kamiennych murów domów i osłonięte przez drewniane piętra robiące handlarzom za dach.
– Nie idziemy na rynek? – upewnił się.
– Nie. Przecież mówiłem, że to będzie tuż obok. – Olaf wzdrygnął się pod kolejnym podmuchem wiatru. – Tak sobie myślę, że zaczniemy od grzańca i plotek, a mąkę kupimy na koniec.
– Olafie.
– Tak?
– Nie musisz już dłużej udawać przyjaciela.
Olaf się zatrzymał, uniósł wysoko brwi, po czym zaniósł się śmiechem tak gromkim, że mijający ich mieszczanie przystanęli na moment, aby się temu przyjrzeć. Niektórzy wskazywali ich palcami lub sami chichotali. Rycerz sie im nie dziwił. Śmiech brodacza był zaraźliwy i gdyby nie czuł się tak wzburzony, pewnie dołączyłby do ogólnej wesołości.
– Dobry żarcik, Orionie – rzekł Olaf, wycierając łzy z oczu. – Jeszcze powiedziałeś to z taką powagą...
– To nie był żart! – zirytował się rycerz. – Naprawdę nie musisz próbować mnie udobruchać.
– Nie muszę – zgodził się brodacz. – Ale chcę.
– Dlaczego?
– Bo cię lubię.
Orion potrząsnął głową tak gwałtownie, że jego kaptur się zsunął i teraz wiatr świszczał w uszach i mierzwił włosy.
– Nie rozumiem was – wyznał. – Wraz z Elein macie już wszystko, czego chcieliście. Nie potrzebujecie mojej sympatii. Czemu próbujecie ją zdobyć?
– No, no. – Olaf zacmokał ustami. – Teraz to już nawet nie jest śmieszne. Tylko przykre.
– Od początku takie było! – rozgniewał się Orion. – Wykorzystaliście mnie!
– A czy dałeś nam inną możliwość? – zapytał Olaf, przechylając głowę na bok.
– Nie rozumiem...
– Czy istniał sposób, w jaki mogliśmy zaoferować pomoc tak, żebyś zechciał ją przyjąć?
Orion się zawahał. Otworzył usta, ale jego kompan nie dał mu dojść do słowa.
– Co mogliśmy zrobić, abyś nam zaufał i sam wszystko opowiedział? – Olaf nie zdejmował z niego wzroku. Zdawał się badać każdy najmniejszy grymas.
– Nie wiem – mruknął Orion i natychmiast usłyszał w swojej głowie szept należący do Elein Wilhelm. Kłamca...
– A ja uważam, że wiesz – zaprzeczył Olaf. – A więc! Skoro jednak chcesz pogadać, zróbmy to w tamtej karczmie. – Wskazał ręką odległy szyld kołysany podmuchami wiatru. – Ciepłe wine, świeże plotki. No, nie daj się prosić!
Orion się zgodził. Nie rozumiał siebie. Czemu pozwalał Olafowi robić, co mu się żywnie podobało? Czemu pragnął usłyszeć jego dalsze wyjaśnienia? „Dlatego, że ma rację", oznajmił jego umysł przemądrzałym głosem Lancelota. Orion się skrzywił. Oczywiście, że głos musiał należeć do przyjaciela, którego okłamał i któremu nie pozwolił sobie pomóc.
Rycerz wlókł się za Olafem, nie przejmując się ani wiatrem, ani faktem, że coraz bardziej zostawał w tyle. Pytanie Olafa ciągle brzęczało w jego uszach. Co mogliśmy zrobić, abyś nam zaufał i sam wszystko opowiedział? Nic. Istotnie, nie zostawił im żadnego wyboru. Tak jak nie zostawił wyboru swoim przyjaciołom i rodzinie. Tyle że jego nowi towarzysze mieli to gdzieś i wzięli sprawę we własne ręce.
![](https://img.wattpad.com/cover/185398554-288-k439419.jpg)
CZYTASZ
Przeklęty Rycerz
FantasíaMagia i klątwy są tylko reliktami przeszłości! Tak uważał każdy szanujący się Agwyńczyk. Młody rycerz Orion herbu Niedźwiedź współdzielił ten pogląd. Nie przejmował się starymi dziejami, bowiem zawsze liczyło się tu i teraz, a kiedy skąpy los wyciąg...