32. Zwiad

117 25 67
                                        

– Na co w takim razie czekamy? – zapytała Elein. – Ucieknijmy stąd i po sprawie.

Daniel zacisnął pięści, ruszając do przodu, ale jego brat stanął mu na drodze.

– Jest tam nasz człowiek. – Daniel wskazał dziewczynę palcem. – Narażał się dla ciebie.

– Wybaczcie. – Elein uniosła przepraszająco ręce. – Słyszałam tylko strzępki całej historii. Powiedzieliście o zasadzce w gospodzie, ale nikt mnie nie wtajemniczył w nowy skład drużyny. – Zerknęła wymownie na Oriona.

– Nasza trójka – odparł rycerz. – A także bliźniacy, Igor oraz Greg.

– Greg nie – burknął Damian.

– Racja, Greg nie – zgodził się Orion, a widząc spojrzenie Elein, westchnął: – To skomplikowane, a my nie mamy ani chwili do stracenia. Na wszelkie pytania odpowiem, gdy już się rozdzielimy...

– Proponujesz się rozdzielić – prychnęła Elein. – I czemu nie jestem zdziwiona?

– Chcę cię w mojej grupie – odgryzł się Orion.

– No dobrze, teraz jestem zdziwiona...

– Chcę, żeby Elwira oraz Olaf opuścili miasto, zanim ród Czapli zamknie bramy – kontynuował Orion. – Gdybyśmy dorzucili do nich jednego z bliźniaków...

– Nie ma mowy – odciął Damian. – Zawsze jesteśmy razem.

– No to jaha – przytaknął Daniel. – Nie zostawimy Igora. Jesteśmy w twojej grupie, szefie.

– Poczekajcie. – Elwira puściła rękę Olafa. – Czemu mam opuszczać miasto? Nie rozumiem.

Orion poczuł, jak wzmaga się w nim irytacja. Oczywiście, że Olaf nie wyjawił swoich przewinień!

– Sprawa prosta – podjął Damian, wskazując na Olafa. – Ten tutaj ukatrupił Artura herbu Czapla, więc zastanawiamy się, ile mamy jeszcze czasu, żeby sobie spierdalać gdzie pieprz rośnie.

– Co? – Elwira zbladła. Popatrzyła na Olafa, lecz ten uniknął jej wzroku. – To prawda? Olafie? Olafie!

– Nie dał mi wyboru...

– Ale... Przecież... Cały mój interes. – Elwira się zachwiała. – Co ja mam teraz ze sobą zrobić?

– Coś wymyślisz. – Daniel wzruszył ramionami.

– Moja gospoda – lamentowała karczmarka. – Cały dobytek po ojcu...

– Nie mamy czasu na pierdoły – burknął Damian. – Chcesz żyć? To spieprzaj w podskokach z Janeve. Kapujesz?

– Nie mów tak do niej! – oburzył się Olaf.

– Oj, zamknij się! – huknęła Elein. – Bierz Elwirę i wynoś się z Janeve!

– Panienko...

– To był rozkaz! – Dziewczyna zacisnęła pięści. – Nie chcę cię przy mnie. Zawiodłeś zbyt wiele razy.

Olaf zacisnął zęby.

– Udacie się do zamku na Ziemiach Marchijskich – stwierdził Orion, zdejmując z szyi stalowy wisiorek. – Pytajcie o Romualda. Powiecie mu, że jesteście moimi przyjaciółmi, a gdyby wątpił, pokażecie mu to. – Wręczył Olafowi zawieszkę.

– Powinni kierować się na północ. Do Wilhelm – wycedziła Elein. – I nie wychylać stamtąd nosa przez najbliższe kilka lat.

– Ziemie Marchijskie są znacznie bliżej – zaoponował Orion. – Lepiej, żeby szybko znaleźli schronienie, niż błąkali się tygodniami po szlakach.

Przeklęty RycerzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz