Początkowo widział jedynie wysoką trawę o słomianej barwie. Zmrużył oczy, obserwując jej kołysanie. Ruch pasował do wiatru, do momentu aż powiew ustąpił, jak gdyby cały świat wstrzymał oddech.
A źdźbła ciągle się poruszały.
Z gąszczu wyłoniła się istota przypominająca jednocześnie wilka i niedźwiedzia. Srebrno-szara sierść lśniła na wychudzonych bokach, a napięte mięśnie zdradzały pełną gotowość do pościgu. Z olbrzymiej paszczy kapała ślina. Gdy istota zauważyła, że została wykryta, podniosła się do pionu, demonstrując swój kolosalny wzrost. Przednie łapy były nieproporcjonalnie długie i bez trudu sięgały zgiętych kolan.
– Niech to szlag... – wymamrotał Orion, usiłując zmusić Bryna do otwarcia ust. – No dalej, chłopie! Nie czas na grymasy!
Wilkołak zerwał się i pognał prosto na nich.
– Bryn! Współpracuj, do cholery! – rozkazał Orion, wpychając wędzidło na swoje miejsce. Jednym szarpnięciem założył do końca ogłowie. Gniadosz wierzgnął, dając znać, że bardzo mu się to nie spodobało. Rycerz nie miał czasu na przeprosiny. Wskoczył na koń i choć nie zdążył chwycić za wodze, powietrze już świszczało w uszach, a obraz przelatywał przed oczami.
– Spokojniej! – krzyknął.
Dłonie mu drżały. W jednej ręce ciągle ściskał miecz w pochwie, a drugą próbował sterować, jednakże Bryn ignorował jego próby i sam decydował o drodze ucieczki. Całe szczęście, że nie wybrał kamiennej plaży, lecz skręcił tuż przy urwisku w lewo.
– No dobra, skoro ty sterujesz, ja walczę! – warknął, puszczając wodze.
Dobył miecza. Kątem oka widział bestię pędzącą ogromnymi susami. Nie dorównywała pełnej prędkości konia, a mimo to dzieląca ich odległość wcale się nie zwiększała. Sucha, sypka ziemia przesuwała się pod kopytami Bryna, nie dawała wystarczającego oparcia. Orion zaklął, widząc, że wjeżdżają w szczelinę między urwiskami. Teraz jedyny kierunek ucieczki znajdował się przed nim, więc błagał wszystkich Bohaterów, żeby dróżka nie zaprowadziła ich do skały.
Wilkołak pędził śladem. Twarde jak stal mięśnie rysowały się pod skórą, pazury orały ziemię, a prędkość, z jaką się poruszał, wcale nie malała. Orion starał się mieć go na oku, lecz głównie skupiał się na zdradliwej dróżce wijącej się niczym wąż. Na szczęście Bryn poruszał się bezbłędnie i mimo ciasnoty wykazywał się wybitną zwrotnością. Nie zważał przy tym na swojego jeźdźca, toteż Orion nieraz boleśnie otarł się barkiem o skałę, choć przylgnął do samej szyi wierzchowca, by uniknąć ostrych wystających kamieni.
Dalszy widok sprawił, że Orion ponownie zaklął. Szczęśliwie nie był to „ślepy zaułek", tylko cholerne wzgórze, które ciągnęło się aż do samych chmur. Bryn starał się utrzymać tempo, ale kosztowało go to zbyt wiele. Wkrótce zaczął rzęzić i pochrapywać, a na bokach pojawiła się piana.
– Dalej, przyjacielu! – Orion obrócił się na siodle tyłem do kierunku jazdy, szykując miecz. Stopy włożył w strzemiona, przygotowany na każde szarpnięcie.
Wilkołak pędził susami, ostre pazury drapały suchą ziemię. Bryn natomiast zwalniał i wiercił łbem, rozpaczliwie usiłując utrzymać drapieżnika w polu widzenia. Orion cisnął w wilkołaka pochwą miecza, a gdy bestia złapała ją zębami, przegryzła i wypluła, przerzucił do lewej dłoni miecz, spodziewając się rychłego ataku. Jednak drapieżnik zgrabnie wymanewrował na drugą stronę konia, wymuszając ponowną zmianę ręki.
Napięte łydki pulsowały bólem, ale nie odmawiały posłuszeństwa, pozwalając ciału utrzymać balans. Rycerz machnął mieczem, ratując tylną kończynę Bryna przed przegryzieniem. Pluł sobie w brodę, że dał się zapędzić w takie położenie. Gdyby od początku podjął walkę, wszystko potoczyłoby inaczej. Nigdy wcześniej nie miał okazji zobaczyć możliwości wilkołaka i choć zdążył przyzwyczaić oczy do gwałtownych ruchów i nagłych szarż, nie potrafił skontrować. Nie widział drogi, a Bryn nie słuchał poleceń. Nawet gdyby koń pozwolił mu sterować, nie zdążyłby zawrócić i użyć wzgórza na swoją korzyść.
![](https://img.wattpad.com/cover/185398554-288-k439419.jpg)
CZYTASZ
Przeklęty Rycerz
FantastikMagia i klątwy są tylko reliktami przeszłości! Tak uważał każdy szanujący się Agwyńczyk. Młody rycerz Orion herbu Niedźwiedź współdzielił ten pogląd. Nie przejmował się starymi dziejami, bowiem zawsze liczyło się tu i teraz, a kiedy skąpy los wyciąg...