Marquez

144 5 15
                                    

- Fabio Quartararo wygrywa swój czwarty z rzędu wyścig w najwyższej kategorii! Ten 22 latek jeszcze wszystkich zadziwi - usłyszałeś szumiący głos komentatora, przegrałeś, przegrałeś z dzieciakiem, dzieciakiem który dopiero co wszedł na wyżyny i już spycha cię z tronu. Dzieciakiem który podoba ci się od sezonu 2019. To już 2 lata.

- Czy to koniec dominacji Hiszpana który nie zszedł z tronu już od 4 lat? - ponowny głos komentatora nie daje ci myśleć, zjeżdżasz do boksu, po drodze przybijając żółwika z Francuzem, mały gest, ale twoje serce przyspieszyło. Zchodzisz z motoru i nie możesz nadziwić się że ten 22 letni chłopak w zielonych włosach jus tyle osiągnął. Przyjaźniłeś się z nim, pamiętałeś jego pierwsze PP, które było tak dawno, cieszył się. Wtedy zaczął się trend na "El Diablo" a powoli kończył na ciebie. 

Jego uśmiech kolejny raz powala Cię, twoje nogi miękną. Dziwisz się że nie ma przy nim Toma, tego o którego jesteś zazdrosny, mimo że ma dziewczynę. Często dawałeś Fabio jakieś znaki, że jest kimś więcej niż przyjacielem, on dawał ci podobne. Już kilka tygodni zbierałeś się żeby mu o tym powiedzieć, stwierdziłeś że to jest jedna z lepszych okazji.

- Gratulacje Fabio - uśmiechnąłeś się szeroko biorąc wyższego chłopaka w ramiona, uwielbiałeś to robić.

- Tobie również Marci - przejechał ustami po twoim uchu, przez co przeszedł cię dreszcz. Miałeś coraz większą nadzieję że on czuje to samo. Rozpoczęliście luźną rozmowę o zakwaterowaniu i jedzeniu, do momentu gdy nie przerwał wam twój brat, Alex nie ukończył wyścigu z powodu wywrotki.

- Dekoracja - powiedział tylko oschle, nadal był zły na swój motor.

- Dasz się zaprosić na piwo? - powiedziałeś szybko i starałeś się aby na twojej twarzy nie wykwitł rumieniec.

- Jasne, idziemy od razu po dekoracji? - dopytał o szczegóły popijając Monstera z bidonu. Ty tylko kiwnąłeś głową i pognaliście w wyznaczone miejsce. "Koronacja" jak to nazywacie przebiegła szybko, oczywiście nie obyło się bez oblania zwycięzcy szampanem. Po półtorej godziny już siedzieliście na piwie w obskórnym barze obok.

- Musimy pogadać - powiedziałeś dopijąc pierwszy kufel, do tej pory wasza rozmowa kroczyła głównie torem przekomarzanek o tytuł mistrza. Teraz miało się to zmienić.

- Zamieniam się w słuch - odparł, zupełnie jak gdyby informacja o rozmowie nie zbyt na niego wpłynęła.

- To ciężki temat i... - nerwowo podrapałeś się po głowie

- I?... Co jest Marci - spojrzał na ciebie swoimi przepięknymi brązowymi oczami, były inne niż wszystkie. Czas się dla ciebie zatrzymał, wpatrywałeś się w te oczy dopóki nie wróciłeś na ziemię.

- Jestem gejem - odparłeś, nie chciałeś ponownie spojrzeć w jego oczy.

- Chyba się we mnie nie zakochałeś co? - zaśmiał się, a twoje serce pękło ma pół, wiedziałeś że musisz mu to powiedzieć, ale nie chciałeś.

- Tak, zakochałem się w Tobie - powiedziałeś i spojrzałeś na niego oczyma pełnymi łez, którym nie dałeś wypłynąć.

- Marci, przyjaźnimy się, to wszystko. Ja nie odwzajemniam tych uczuć - westchnął głęboko i wstał.

- Będziesz ze mną nadal rozmawiał prawda? - zignorowałeś przychodzące połączenie od brata.

- Będę, ale nie możemy się przyjaźnić mi Amigo - westchnął ponownie, na stoliku położył tylko równowartość rachunku i wyszedł, bez słowa pożegnania. Zostawiając Cię samego, załamanego, ze złamanym w pół sercem...

*****

Miałam w planach zabić Marca, ale jak widać, nie jestem sadystką.

Pozdro, elo, za błędy przepraszam.

_Łapa_

Sport Łączy v2/One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz