Dobry uczynek

101 4 0
                                    

SHOT PRZENIESIONY

Rozpoczął się grudzień, a wraz z nim, szał zakupów, już pierwszego dnia ostatniego miesiąca roku, 20-latek wybrał się do okolicznego schroniska, by jak co tydzień wyprowadzić psy na spacer, a także przeznaczyć dla nich karmę. Tym razem jednak oprócz swoich obowiązków, chciał złożyć papiery adopcyjne na jednego z uroczych bezpańskich psów. Gdy tylko przekroczył bramę schroniska, przywitała go jego ukochana mordka, porzucony od szczeniaka owczarek środkowo-australijski bez jednego uszka, z raną od postrzału na plecach. Jakiś zwyrodnialec go zostawił w koszyku w lesie, gdy ten miał kilka dni.

- Cześć, słodziaku, jak się dzisiaj mamy? - gdy tylko mały podskoczył, Słoweniec od razu wziął go na ręce.

- Witaj, Peter, widzę, że twój ulubieniec już na ciebie czekał - szef schroniska zaśmiał się, głaskając malutkiego psiaka.

- Witam, tak i ja tu dzisiaj w sprawie papierów adopcyjnych na tego słodziaka, przyniosłem je i chciałem zapytać, kiedy mogę go zabrać - Peter z uśmiechem głaskał psa po brzuszku.

- Tak tak, wspominałeś ostatnio, chodźmy do biura tam omówimy szczegóły - oznajmił z uśmiechem Pan Iličić, udając się do dużego budynku. Chłopak postawił psiaka i prostą komendą kazał mu zostać.

- W grę przy adopcji wchodzi kilka rzeczy, takich jak warunki, w których trzymałbyś psa, ilość ruchu, jaką psiak miałby w ciągu dnia, ilość czasu, którą będziesz mu poświęcał. Koszt adopcji to około 25 euro, do tego dochodzi karma, weterynarz, to ogromna odpowiedzialność - jego przełożony położył na biurku papiery adopcyjne do podpisania, jedna parafka i psiak jest jego.

- Od roku przygotowuję mieszkanie na przybycie psiaka, karma jest przygotowana pod tę rasę, ma już kojec, mam całe dnie wolne, jestem aktywny fizycznie, więc ruchu mu nie zabraknie - z uśmiechem podpisał świstek i uścisnął dłoń mężczyzny.

- Możesz zabrać psa do domu do 6 grudnia, mam nadzieję, że ten termin ci odpowiada, a teraz przepraszam, sobota, dzień sprzątania. Wyjdziesz z nimi na spacer jak zwykle? - Przytaknął i przebrał bluzę na tę roboczą. Wybrał tradycyjną grupę spokojnych psiaków i ruszył standardową ścieżką przez las. Psy nie dawały mu powodów do zmartwień, każdy z nich był zadowolony z podróży razem z nim, głównie były to młode psiaki, które ktoś wyrzucał w lesie, bądź staruszki, które już ledwo chodziły, kochał pracę ze zwierzakami.

- Panowie, czas się rozstać dzisiaj - zamknął każdego psiaka z osobna w kojcu i wyruszył się przebrać. Przez okres jesienno-zimowy psy strasznie się leniły, więc i spodnie i bluza musiały iść do prania. Pożegnał się z resztą wolontariuszy i poszedł szybkim spacerem do domu.

*5 grudnia*

Wybrał się w miejsce odstresowania się, czyli do schroniska, przerastało go kilka rzeczy, kłótnia z Kamilem była największą z nich. W kieszeni kurtki miał szelki i smycz dla nowego domownika, który przywitał go od razu, gdy wszedł na teren kojców.

- Cześć, Płatek - wziął pieska z uśmiechem na ręce, imię przyszło Peterowi do głowy przed chwilą, gdy zauważył pierwszy śnieg prószący z nieba.

- Witam, przyszedłem po psa - oznajmił z uśmiechem, witając się z przełożonym

- Witaj, podpiszemy jeszcze jeden papierek i możesz zabrać malucha, mam nadzieję, że zostanie twoim najlepszym przyjacielem - poszli do biura by podpisać dokument o byciu pełnoletnim i samoutrzymującym się.

Następnie zapiął Płatka w szelki i wyruszyli w drogę powrotną. Owczarek szedł spokojnie przy nodze, tak jak go nauczył przez kilka tygodni. Gdy wszedł do domu zastała ich cisza i brak butów Kamila, co było nawet dobrym rozwiązaniem, aby przygotować niespodziankę. Po piętnastu minutach usłyszał trzask drzwi, który oznajmił przybycie partnera.

- Kamyk, mogę cię poprosić? - zawołał siedząc z Płatkiem na kanapie w salonie.

- Gdzie jesteś?! - odkrzyknął z dołu kierując się schodami w górę.

- Salon! - zawołał i pogłaskał domagającego się pieszczot psiaka. Słoweniec usłyszał otwierające się drzwi, więc uśmiechnął się szeroko spoglądając w oczy Polakowi.

- Czyj to jest do cholery pies? - zapytał ze zdziwieniem, a chwilę później na jego usta wstąpił uśmiech.

- Kamil, to jest Płatek, pies, którego adoptowałem ze schroniska, Płatuś, to jest Kamyk, mój chłopak - odpowiedział z uśmiechem, a skoczek pocałował czule twoje usta i pogłaskał głowę psa.

- Dziękuję, Peter.

*****
Taaaa, przeniosłam shota tutaj, bo nie mam czasu pisać.
Buziaki ❤

Sport Łączy v2/One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz