Fornal

299 7 76
                                    

Kolejny szary dzień, wraca ze szkoły załamany obecnym systemem nauczania, tak bardzo chciałby wsiąść na motor i w końcu ujrzeć piłkę do siatkówki w pełni słońca, jednak nie robi tego, wychodzi o kulach z autobusu, wieczorne powietrze miło muska jego twarz, a on tylko rozmyśla, czy da radę, czy kiedyś wróci na boisko, czy to wszystko ma sens. Jest już prawie pod swoją klatką, gdy zza winkla wyskakują trzej rośle zbudowani chłopcy. Mimo że góruje nad nimi wzrostem, w żadnym stopniu nie ma szans. Boi się co go czeka, w końcu jego dzielnica nie jest dobra, mając starszego brata wie jak się wymigać od skończenia ponownie w szpitalu.

- Kto ty jesteś? - zaczyna się standardowa rymowanka z Manhattanu

- Polak mały - odpowiada dumnie

- Jaki znak twój?

- Torba z białym - dobrze wie że tylko taka odpowiedź satysfakcjonuje goryli.

- Gdzie ty mieszkasz?

- Na strzeżonym - w oddali dostrzega jednego z młodszych chłopców, którego kojarzy ze szkoły.

- W jakim kraju?

- Tym popierdolonym - próbuje odwrócić uwagę osiłków od Mateusza, chce żeby młodszy spokojnie dotarł do domu.

- Czym ta ziemia? - na to pytanie każdy odpowiada inaczej, jednak nie każda odpowiedź jest poprawna.

- Moim zamkiem z piachu - uśmiecha się pod nosem na delikatne kiwnięcie głowy Oficera, czyli najstarszego i najmądrzejszego z grupy. Zna go, wie że gra w siatkówkę, ci dwaj nie.

- Czym zdobyta? - odezwał się najniższy z nich mocnym głosem

- Propagandą strachu - prycha wiedząc co dzieje się w kraju

- Czy ją kochasz? - Oficer spogląda jego oczy

- Bardzo, mówię szczerze - widzi zachodzące łzami brązowe oczy

- A w co wierzysz? - ostatnie pytanie

- W nic nie wierzę - odpowiada smutnym tonem, jego oczy też zachodzą łzami, widzi współczucie w oczach Adriana.

- Idź do domu Tomek, pozdrów tatę - Oficer uśmiecha się smutno, a on tylko kiwa głową. Odchodzi, a na klatce widzi siedzącego Mateusza.

- Cześć Tomek - policzki czternastolatka zaróżowiły się na co się uśmiechnął, zawsze miał słabość do chłopców, ale do tego szczególną, teraz coraz częściej zaczął rozważać, czy owy osobnik nie ma również tej słabości.

- Hej Matiś - mówiąc to uśmiechnął się szeroko.

- Pomóc ci z torbą? - zapytał widząc jak Tomek ugina się pod ciężarem plecaka.

- Jeśli możesz, poprosiłbym - po chwili poczuł ulgę, Masłowski już miał jego plecak.

- Em, Tomek? - głos młodszego zadrżał

- Tak młody? - młody, przecież to tylko dwa lata różnicy.

- Pójdziesz ze mną na te dyskotekę? - policzki obu lekko się zaczerwieniły

- Jasne, poczekaj na mnie jutro przed mieszkaniem dobrze? - uśmiechnął się i cmoknął młodszego w czoło, po czym czmychnął do pomieszczenia uprzednio zabierając plecak. Policzki Mateusza przybrały tylko czerwieńszego odcienia, a twarz przyozdobił szeroki uśmiech.



***************

Przepraszam za każdą nieścisłość w narracji, pierwszy raz tak próbowałam.

[jako standardową rymowankę posłużył fragment piosenki Taco "Polskie Tango"].

_Łapa_

Sport Łączy v2/One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz