Nie odtrąciła mojej dłoni, co dawało mi nadzieję, że może nasza przygoda nie musi kończyć się za kilka dni. Kątem oka dostrzegłem jednak niespokojne poruszenie na fotelu pasażera. Byłem przekonany, że zauważyłem łzę płynącą po policzku Asi. Szybkim ruchem zasłoniła twarz włosami i udawała, że obserwuje widok za oknem. Złączyłem nasze dłonie jeszcze mocniej, by dodać jej otuchy, a kciukiem pocieszająco gładziłem skórę. Nie chciałem jej teraz męczyć dodatkowymi pytaniami. To nie był właściwy czas ani miejsce. Miałem za to pewien plan, który postanowiłem wdrożyć dzisiejszego wieczoru.
Po przyjeździe do Palos Verdes Estates dałem Asi trochę czasu dla siebie, aby ochłonęła z nadmiaru emocji. Niemal natychmiast pognała do ogrodu, który stał się jej ulubioną częścią mojej posiadłości. Ja natomiast, postawiłem sobie za cel przygotowanie, w ramach mojego planu, czegoś dobrego na kolację. Sytuacja, w której oboje się znaleźliśmy, była dla nas czymś zupełnie nowym. Trudno zaakceptować fakt, że obca osoba wkrada się nagle do twojego życia i wywraca je do góry nogami. Siła przyciągania była jednak tak duża, że ledwie po kilku godzinach spędzonych w jej towarzystwie zapragnąłem, aby pozostała w moim życiu już na stałe. Nie byłem romantykiem, patrzącym na świat przez różowe okulary, ale związek z Jamie nauczył mnie podejścia do kobiet. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że muszę być delikatny i nienachalny.
Godzinę później, gdy zaczęło się ściemniać, włączyłem elektryczny kominek, a na stoliku zacząłem ustawiać talerze z jedzeniem. Przyniosłem też z piwniczki kilka rodzajów wina. Wybór chciałem pozostawić Asi, w końcu robiłem to z myślą o niej. Oceniłem szybko, jak prezentuje się zastawiony stół, a gdy uznałem, że mogę przyznać sobie całkiem wysokie noty, odetchnąłem kilka razy i ruszyłem do ogrodu. Znalazłem ją drzemiącą na leżaku przy basenie. Wyglądała uroczo w swojej zwiewnej sukience, której ramiączko opadło lekko na ramię. Przyglądałem się przez chwilę i podziwiałem, jak światło ogrodowych latarni, pięknie oświetla jej zrelaksowaną twarz. Poruszyła się niespokojnie na leżaku, jakby intuicyjnie wyczuwała, że ktoś ją obserwuje. Chcąc uniknąć przyłapania na gorącym uczynku, zbliżyłem dłoń do jej twarzy, aby odgarnąć włosy, które na nią opadły. Miękkość kosmyków rozpalała moją wyobraźnię.
Kurwa, co się ze mną dzieje?
Leniwie otworzyła oczy i obdarzyła mnie delikatnym uśmiechem.
– Pobudka – powiedziałem najciszej jak to tylko możliwe. – Czy zechce pani towarzyszyć mi podczas „wykwintnej" kolacji, którą osobiście przygotowałem?
– Ugotowałeś coś? Dla mnie?
Natychmiast się rozbudziła.
– Tak jest, Ma'am! – odpowiedziałem dumnie, po czym dodałem konspiracyjnie – Mam nadzieję, że nas nie otruję. – Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, słysząc tę uwagę.
– Pani pozwoli. – Podałem jej dłoń, by mogła wstać bez trudu.
– Ależ z pana dżentelmen.
– Dla pani, wszystko – odpowiedziałem.
Gdy wprowadziłem moją towarzyszkę do salonu, oniemiała na widok zapalonych świec i ciepłego światła, którym kominek oświetlał pomieszczenie. Usiadła na poduszkach, które wcześniej specjalnie położyłem przy stoliku, aby nasz wspólny posiłek nie miał nadętego, formalnego charakteru.
– Na jakie wino, ma pani ochotę? – zapytałem.
– Poproszę kieliszek czerwonego półwytrawnego. Czy mogę zapytać szefa kuchni, jakie specjały na dzisiaj przygotował?
– Szef kuchni, poleca spaghetti bolognese ze szczyptą parmezanu i nadzieją, że będzie pani smakowało.
Graliśmy dalej w naszą grę, a ja miałem nadzieję na przełom w naszej relacji.
– Smakuje? – spytałem po pierwszym kęsie.
– Max, to jest naprawdę pyszne – odpowiedziała, popijając winem. – Chyba odnalazłeś swoją Atlantydę? – przypomniała mój żart.
Była niesamowitym słuchaczem. Skupiała się na słowach wypowiadanych przez rozmówcę. Łączyła fakty i przede wszystkim, angażowała się w konwersację, okazując tym samym szacunek, co w dzisiejszych czasach bywało niestety rzadkością.
– Myślę, że odkryłem coś więcej, niż Atlantydę – odpowiedziałem zgodnie z tym, co podpowiadało moje serce.
– Co masz na myśli? – dopytywała, sącząc wino.
– Odnalazłem cudowną kobietę, tylko nie wiem, co zrobić, by do niej dotrzeć – przyznałem szczerze, obserwując reakcję Asi, która napięła się, jak struna gitary.
– Może, porozmawiaj z nią szczerze – zaproponowała nieświadoma, że to ją mam na myśli.
– Widzisz, tak się właśnie składa, że cały czas z nią rozmawiam, ale ona przed czymś ucieka. – Chwyciłem jej dłoń i zacząłem gładzić wewnętrzną część nadgarstka. – Przed czym tak uciekasz? – Skierowałem odważnie pytanie w jej stronę.
Przełknęła głośno ślinę, kompletnie zszokowana, a następnie zerwała się z miejsca, kolejny raz próbując uciec przede mną. Natychmiast ruszyłem za nią. Nie mogłem pozwolić, by znów mi się wymknęła. Tuż przy schodach, złapałem za jej przedramię i zatrzymałem w pół kroku. Nie wyrywała się, ale nie chciała obdarzyć mnie spojrzeniem. Tradycyjnie, palcem wskazującym ująłem jej podbródek, zmuszając, by na mnie spojrzała. Z jej oczu płynęły strumienie łez, coś w niej pękło.
– Hej... – wyszeptałem, wstrząśnięty jej reakcją.
Natychmiast ją objąłem, gładząc przy tym dłonią jej plecy.
– Mów do mnie, proszę! Nie musisz z tym walczyć sama – pocieszałem dziewczynę.
– Max, do cholery! Nie rozumiesz, że jestem pojebana?! Jeszcze tego nie widzisz? – Łkała z bólem malującym się w jej pięknych, dużych oczach. – Wiesz, przed kim uciekam? – pytała. – Przed sobą! Przed popierdoloną wersją mnie! – wykrzyczała.
Cofnąłem się o krok, zaskoczony tak gwałtownymi emocjami, ale moja odwaga, na szczęście szybko wróciła.
– Asia jesteś najlepszym, co mi się ostatnio przydarzyło! Jesteś bezinteresowną, wrażliwą i piękną kobietą, która wyrwała mnie z emocjonalnego więzienia, do którego sam siebie wtrąciłem. A wiesz, jak się uwolniłem? Dzięki tobie, bo wraz z twoją obecnością odżyła moja nadzieja i pewność, że mam prawo do bycia szczęśliwym, do uśmiechania się i żartowania kiedy tylko mam na to ochotę. Dlaczego sama odmawiasz sobie tego prawa? Kto cię tak skrzywdził?
Zabiję tego gnoja...
CZYTASZ
Dziewczyna znad przepaści [ZAKOŃCZONE]
RomanceAsia bezpowrotnie straciła nadzieję na miłość w dniu, w którym została porzucona przez ojca. Pozbawiona poczucia własnej wartości, bała się ufać i kochać. Od tamtej pory ucieczka stała się jej tarczą obronną przed życiem i miłością. Pogrążona w samo...