Koncert powoli dobiegał końca, a my chcąc uniknąć tłumów przy bramkach i ciekawskich spojrzeń uczestników imprezy, ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Nie zastanawiając się przesadnie, zarzuciłem ramię na jej bark, pogwizdując radośnie pod nosem, gdy zrozumiałem, że wspomnienie tego wieczoru pozostanie już ze mną na zawsze.
- To było... - Głos dziewczyny przedarł się do mojej świadomości.
- Zajebiste? - Dokończyłem pytająco jej myśl.
- Zdecydowanie!
W drodze powrotnej, wymienialiśmy się wrażeniami z koncertu. Podobało mi się, że tę dziewczynę potrafiły uszczęśliwić drobnostki takie, jak zobaczenie na żywo zespołu, którego nie była wcale największą fanką. Sposobność doświadczania muzyki granej na żywo, miała dla niej większą wartość, niż najdroższe klejnoty na ziemi. Jej skromność bezapelacyjnie wabiła mnie do siebie, co w jakiś sposób zaczynało mnie przerażać.
W międzyczasie dojechaliśmy do domu, gdzie każde z nas zajęło się swoimi sprawami. Zaszyłem się w przydomowym studiu nagrań, gdzie kończyłem komponowanie piosenki. Praca pochłonęła mnie do tego stopnia, że nie zauważyłem Asi, opierającej się o ścianę.
- Podsłuchiwałaś? - zapytałem zaczepnie.
- Powiedzmy, że usłyszałam przypadkiem - odpowiedziała z ironią. - Myślę, że fani pokochają ją od pierwszego przesłuchania! - dodała ze szczerym uznaniem, a ja nagle uzmysłowiłem sobie, jak bardzo zależy mi na jej opinii.
- Szczerze mówiąc, nie wiem, czy kiedykolwiek ta kompozycja ujrzy światło dzienne. Usłyszałaś tylko melodię, a słowa, które do niej napisałem, są... - urwałem, pocierając dłonią kark z wyraźnym zmieszaniem - chyba nie chciałbym dzielić się nimi ze światem.
- Czasem warto poświęcić swoją intymność, jeżeli możesz w ten sposób komuś pomóc, a wasze piosenki pomagają.
Spojrzała na mnie nieśmiało.
- Przesłuchałaś naszą dyskografię? - Wyszczerzyłem się radośnie i natychmiast wziąłem ją w ramiona. - Czyli mogę przyjąć, że zostałaś naszą fanką?
- Chyba nie do końca...
- Jak to? - Zdziwiłem się.
- Jaka ze mnie fanka, jeśli nie mam ani jednej płyty? Muszę obowiązkowo dorzucić je do swojej skromnej kolekcji.
- Myślę, że to niedopatrzenie da się szybko naprawić - powiedziałem zalotnie, muskając delikatnie skórę tuż za jej uchem.
Pod palcami poczułem dreszcz, który nią wstrząsnął. Nie miałem żadnych wątpliwości, że oboje na siebie działamy. Spojrzałem głęboko w jej duże brązowe oczy i ująłem delikatnie podbródek. Zacząłem powoli zbliżać się do niej. Moje usta były tuż przy jej wargach, a ona przymknęła powieki. Chciałem tego. Cholernie... Byłem już tak blisko, gdy nagle odwróciła głowę.
- Kolacja już gotowa - powiedziała.
Westchnąłem, bo znów uciekła, ale nie planowałem poddać się tak łatwo. Z poczuciem żalu, zmusiłem ją, by na mnie spojrzała.
- Nie uciekaj. Proszę... - wyszeptałem.
Staliśmy w ciszy, mierząc się wzajemnie wzrokiem.
- Gdzie zjemy? - zapytała udając, że nie usłyszała mojej prośby.
- Może, tutaj? - zaproponowałem, a ona przytaknęła i wyszła z domku.
Pokręciłem głową z niedowierzaniem, bo ta kobieta przyprawiała mnie o bóle głowy. Zacząłem robić porządek w pomieszczeniu, aby zająć czymś głowę, po której krążyły myśli o odrzuceniu. Targała mną irytacja, bo wiedziałem, że Asia również poczuła tę dziwną więź między nami, a jednak wzbraniała się przed tym, co zaczynało się budować. Nie mogłem jednak dać ponieść się emocjom. Dziewczyna spodziewała się wyłącznie odrzucenia ze strony facetów, dlatego też złość byłaby złym doradcą. Odetchnąłem kilka razy i ruszyłem z pomocą do kuchni. Gdy stanąłem w progu, ujrzałem Asię siedzącą przy wyspie z twarzą ukrytą w dłoniach i pogrążoną w myślach. Nie usłyszała nawet, że wszedłem do środka. Odsunąłem delikatnie krzesło i usiadłem obok niej.
CZYTASZ
Dziewczyna znad przepaści [ZAKOŃCZONE]
RomanceAsia bezpowrotnie straciła nadzieję na miłość w dniu, w którym została porzucona przez ojca. Pozbawiona poczucia własnej wartości, bała się ufać i kochać. Od tamtej pory ucieczka stała się jej tarczą obronną przed życiem i miłością. Pogrążona w samo...