Nie sądziłam, że dzisiejszego wieczora, sprawy przybiorą taki obrót. Przez dom Maxa przetoczyło się, dosłownie tornado. Oboje wyrzuciliśmy z siebie głęboko skrywane myśli, lecz to rewelacje Maxa najbardziej mną wstrząsnęły. Podczas gdy ja weszłam w tryb użalania się nad sobą, on cierpiał z powodu podwójnej straty.
„Zabrała siebie i nasze dziecko".
Jego słowa uparcie krążyły po mojej głowie. Teraz gdy oboje szczerze potwierdziliśmy zaangażowanie w naszą relację, wolałam nie myśleć, jak zareagowałby, gdyby dowiedział się o moim pierwotnym planie, który próbowałam zrealizować podczas wędrówki nad Kanionem. Nie zniósłby takich rewelacji, a ja z kolei nie miałam zamiaru podzielić się nimi. Powinnam postawić od samego początku na szczerość, ale nie byłam gotowa, by tak szybko go stracić.
Tymczasem na ekranie pojawił się tytuł filmu: „Buntownik z Arizony".
- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? - zapytałam ostrożnie.
- Tak. Chcę, żebyś to zobaczyła. Chcę być z tobą całkowicie szczery, bo tylko w ten sposób możemy przetrwać. Muszę cię ostrzec, że będą nas atakowali plotkami i zapewne będą cię porównywali do Jamie, więc musisz być na to przygotowana, ale pamiętaj, że chcę cię wspierać i chronić i będę to robił, obiecuję! Proszę, tylko żebyś mi zaufała. Zrobisz to dla mnie?
- Tak - odpowiedziałam z pełnym przekonaniem, a on znów ucałował moją skroń, po czym skupiliśmy uwagę na ekranie telewizora.
Akcja filmu przeniosła nas na przedmieścia Phoenix, gdzie tytułowy bohater kradnie samochód, a następnie uciekając przed policją, taranuje nim młodą tancerkę, w którą wcieliła się Jamie. Na skutek wypadku, dziewczyna przechodzi skomplikowaną operację złamanej nogi. Lekarze orzekają, że nie będzie mogła już tańczyć zawodowo. Musi więc zrezygnować z turnieju, do którego przygotowywała się przez wiele lat. Młody buntownik, za spowodowanie wypadku zostaje skierowany do hospicjum, gdzie w ramach wyroku, opiekuje się chorymi i umierającymi pacjentami. Nie może jednak zapomnieć o poszkodowanej dziewczynie tym bardziej, gdy dowiaduje się, że przez swoją nieodpowiedzialność zniszczył jej życie. Postanawia ją odnaleźć, a gdy tak się dzieje, pomaga w rehabilitacji i nie pozwala poddać się w walce o powrót do sprawności. Para zakochuje się w sobie, a dziewczyna zaczyna ponownie tańczyć. Akcja filmu kończy się w przepięknej scenerii Parku Narodowego Wielkiego Kanionu, na pamiętnym wzgórzu przy cichym akompaniamencie melodii stworzonej przez mężczyznę siedzącego obok mnie.
Nie mogłam oderwać wzorku od Jamie. Była niezwykle utalentowaną i piękną kobietą. Podniosłam głowę, by upewnić się, że z Maxem wszystko w porządku. Był smutny i nieustannie gładził kciukiem nasze splecione dłonie. Myślami był gdzieś indziej.
- Wszystko okej?
- Uhm - odpowiedział zdawkowo.
- Cudownie tańczyła. - Przerwałam naszą ciszę.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Tak, masz rację, Jamie była wspaniałą tancerką. Właściwie, aktorstwem zajęła się przez przypadek. Uwielbiała łączyć te dwie pasje, a ja uwielbiałem obserwować, jak się spełniała.
- Zagrała fantastycznie.
- Tak, to prawda.
- A jaka była poza planem filmowym? - spytałam najdelikatniej, jak potrafiłam.
- Dobra, empatyczna i wrażliwa. Czasami aż za bardzo, przez co łatwo było ją zranić, choć w tańcu emanowała niesamowitą siłą.
- To zrozumiałe, bo taniec daje poczucie wolności, a poczucie wolności daje siłę - dodałam od siebie, a Max z zaciekawieniem spojrzał na mnie. - To moje największe, niespełnione marzenie... - wyjaśniłam pospiesznie.
CZYTASZ
Dziewczyna znad przepaści [ZAKOŃCZONE]
RomansaAsia bezpowrotnie straciła nadzieję na miłość w dniu, w którym została porzucona przez ojca. Pozbawiona poczucia własnej wartości, bała się ufać i kochać. Od tamtej pory ucieczka stała się jej tarczą obronną przed życiem i miłością. Pogrążona w samo...