Mogłam się tego spodziewać. Mama obdarzyła naszą dwójkę znaczącym spojrzeniem, chichocząc radośnie na widok niedbale poprawionych ubrań i rozczochranych włosów oraz moich zarumienionych z zawstydzenia policzków. Wystarczyło na nas spojrzeć, by od razu domyślić się, że zaangażowaliśmy wszystkie siły w nasze pojednanie i bynajmniej nie mam tu na myśli rozmowy.
- I jak? Zdążyliście się pogodzić? - zapytała, nadal chichocząc.
- Mamooo!
- Ojej, przerwałam wam? No tak, nie pomyślałam, że godzenie się po tak długiej rozłące, wymaga więcej czasu.
- Proszę, przekaż mamie, że porywam cię na spacer - szepnął uwodzicielsko Max.
- Chyba żartujesz?! Spacer?! W życiu nie słyszałam głupszej wymówki.
- To oficjalna wersja - wyznał konspiracyjnie, na co moje brwi podjechały, aż pod nasadę włosów.
- A ta mniej oficjalna? - zapytałam równie konspiracyjnym szeptem.
Ostentacyjnie poprawił spodnie w kroku.
- Ekhm... Mamy tu spory problem.
- Raczej, ty masz problem. - Parsknęłam śmiechem, widząc jego zmieszanie i udrękę. Przewróciłam oczami.
- Mamuś, Max zabiera mnie na spacer - zwróciłam się do niej.
- Spacer? Tak to się teraz nazywa? - zażartowała, rozbawiona naszymi podchodami.
- Pewnie wrócę późno, także nie czekaj na mnie i proszę cię, odpocznij, to był długi dzień.
- Bawcie się dobrze, gołąbeczki. O mnie się nie martw. - Puściła do nas oko.
- Cholera, nie zrozumiałem ani słowa z tego, o czym rozmawiałyście, ale dlaczego mam nieodparte wrażenie, że przejrzała moje niecne zamiary? - spytał Max.
- Bo przejrzała - odparłam, śmiejąc się cicho i wychodząc pospiesznie z apartamentu.
- Trudno. Na czym to skończyliśmy? Ach, już wiem! - Poruszył sugestywnie brwiami. - Już mi nie uciekniesz! - Zawołał, przerzucając mnie przez ramię, gdy tylko znalazłam się na klatce schodowej.
Pisnęłam, zaskoczona jego mocnym chwytem, ale natychmiast uciszył mnie dłonią, otwierając w szaleńczym tempie zamek w drzwiach mieszkania obok.
- A co z naszą przechadzką?
- Pieprzyć spacer! Dotlenimy się w inny sposób. - Postawił mnie pod ścianą, zamykając kopniakiem drzwi. Jego wzrok był zamglony, a powietrze w pomieszczeniu stało się gorące. - Uszczypnij mnie i powiedz, że to nie sen, że to wszystko dzieje się naprawdę - poprosił, przykładając czoło do mojego. - Auć! - krzyknął, gdy uszczypnęłam go w tyłek.
- Nalegałeś. - Wzruszyłam ramionami.
Zaśmiał się gardłowo.
- Kobieto, kiedyś oszaleję przez ciebie! - Ucałował moją skroń. - Jednak dzisiaj możesz robić ze mną, co tylko zechcesz.
- Tylko dzisiaj? - Uniosłam pytająco brew, obejmując jego szyję.
Musnął nosem mój policzek.
- Ktoś tu chce negocjować? Jestem otwarty na wszelkie propozycje. - Delikatnie przygryzł koniuszek mojego ucha.
Nie odpowiedziałam, bo podobał mi się widok, jaki miałam przed sobą. Pożądliwy wzrok Maxa, którym skanował mnie od stóp do głów, jakby chciał dać mi do zrozumienia, że go również satysfakcjonuje to, co widzi, co z kolei prowadziło mnie ku spełnieniu, zanim nasza gra przeniosła się do sypialni. Jego dłonie przemierzały każdy skrawek mojej nagiej skóry, nie czekając na pozwolenie. Jęknęłam, przełykając głośno ślinę, gdy poczułam w podbrzuszu znajome uczucie. Moje ciało budziło się do życia pod jego dotykiem. Przyszpilił mnie do ściany, przenosząc ręce wysoko nad głowę i unieruchamiając je swoją dłonią. Wolną ręką, zawędrował w okolice moich ust, które nieustannie przygryzałam. Pogładził je kciukiem, składając na nich przelotny pocałunek.
CZYTASZ
Dziewczyna znad przepaści [ZAKOŃCZONE]
RomanceAsia bezpowrotnie straciła nadzieję na miłość w dniu, w którym została porzucona przez ojca. Pozbawiona poczucia własnej wartości, bała się ufać i kochać. Od tamtej pory ucieczka stała się jej tarczą obronną przed życiem i miłością. Pogrążona w samo...