30 Max

326 26 1
                                    

Leżeliśmy splątani w pościeli, a ja rozkoszowałem się zapachem, który pozostawiła na mojej skórze. Ciepło jej ciała i serce pompujące krew było moją nagrodą. Najlepszą, jaką mogłem sobie wymarzyć. Byłem wdzięczny za to, że nieśmiało wdarła się do mojego życia, ratując mnie przed samozniszczeniem. Była moją Wonder Woman, w której każdego dnia zakochiwałem się bardziej. A teraz? Leżała w ogromnym łóżku zupełnie nieświadoma moich uczuć, trzymając dłoń na mojej lewej piersi i wsłuchując się w rytm mojego serca tak, jakby chciała zyskać pewność, że wydarzenia minionej nocy nie były snem, a ja tworem jej wyobraźni. Nieustannie zaskakiwało mnie, jak bardzo silna była na zewnątrz, a jednocześnie krucha w środku. Coś, jednak nie dawało mi spokoju. Mimo że nasz wspólny poranek przypominał sielankę, czułem, że między nami jest jeszcze jakaś niewypowiedziana na głos prawda, tajemnica, którą Asia nie chciała się ze mną podzielić. Wydawało mi się, że zburzyłem mur obronny, który wzniosła wokół siebie, jednak wzmianka o nowym tatuażu i jej zawahanie przy odpowiedzi, napawały mnie niepokojem, tym bardziej że planowaliśmy wspólnie najbliższą przyszłość, a ja chciałem mieć pewność co do szczerości jej intencji. Ten fantastyczny poranek nie zasługiwał jednak na to, by psuć go podejrzeniami i niepewnością, dlatego też zepchnąłem złowieszcze myśli na dalszy plan i otrząsnąłem się z rozmyślań, zerkając na kobietę, którą zaprosiłem do swojego życia, a która teraz spoglądała na mnie ufnie.

- Znów pożerasz mnie wzrokiem - powiedziałem zuchwale, gładząc delikatnie skórę tuż za jej uchem.

- Czy ktoś ci już kiedyś mówił, że musisz popracować nad skromnością? - zapytała, szczypiąc mnie w pośladek.

- Wygląda na to, że sprowadzasz mnie na złą drogę. - Wyszczerzyłem się do niej, ironizując.

- Że niby ja sprowadzam? - Prychnęła.

- Cóż... Możemy wzajemnie sprowadzać się na złą drogę, pod warunkiem, że każdy poranek będzie tak właśnie wyglądał.

- Nie mam nic przeciwko - odpowiedziała z pełnym przekonaniem.

Niechętnie wyplątałem się z jej objęć.

- Zaraz przekonasz się, że poranki mogą stać się naszą ulubioną porą dnia - powiedziałem, wstając powoli z łóżka.

Poszedłem do łazienki, aby przygotować dla nas kąpiel, która miała stanowić ukoronowanie minionej nocy.

- Oooo! - Zakryła dłonią usta.

- Co się stało? - zapytałem przestraszony.

- Max... Twoje plecy... Przepraszam - jęknęła, a na jej twarzy pojawił się okazałych rozmiarów rumieniec.

Stanąłem przed lustrem i zaciekawiony odchyliłem się, by zobaczyć, co miała na myśli. Moim oczom ukazały się pozostawione przez jej paznokcie, czerwone, przecinające się linie, będące dowodem namiętności mojej partnerki. Patrzyłem na nie, jak zahipnotyzowany, czując, że podniecenie znów ogarnia całe moje ciało. Kilkoma, szybkimi krokami dopadłem do łóżka i chwyciłem Asię w ramiona.

- Przepraszam, naprawdę nie chciałam - kajała się, nieświadoma ognia, który znów we mnie rozpaliła.

- Ćśś... - uciszyłem ją schrypniętym głosem, a następnie ruszyłem w stronę łazienki, trzymając ją nadal w ramionach. - Niczego bardziej seksownego nie widziałem w swoim życiu - wyszeptałem do jej ucha, a ona zdumiona otworzyła szeroko oczy.

Postawiłem ją na środku kabiny prysznicowej i popchnąłem delikatnie na szybę, ustawiając się za jej plecami. Niespiesznie gładziłem jej piersi i pośladki, pragnąc znów być w niej. Ostatkiem sił powstrzymywałem wewnętrznego jaskiniowca, ale moja samokontrola runęła, jak domek z kart, gdy Asia przywarła do mnie pośladkami. Płynnym ruchem wszedłem w nią i wspólnie zaczęliśmy podążać na sam szczyt. Dotarła tam pierwsza, zaraz po tym, jak przeniosłem swoje dłonie na jej piersi, rytmicznie je uciskając.

Dziewczyna znad przepaści [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz