•Rozdział pierwszy•

2.6K 105 29
                                    

~■~■~■~■~
|Wszędzie tylko nie do Dursleyów!|

Ciemna noc. Na niebie widać dużo gwiazd. Jasne latarnie oświetlają ulicę Privet Drive.
Nagle na tej ulicy pojawia się starszy człowiek. Ma długą białą brodę,purpurową szatę oraz tego samego koloru tiarę. Raźnym krokiem przechodzi przez ulicę i mija kilka domów,aż zatrzymuje się pod jednym. Z numerem cztery. Wtem na niebie widać jakiś ciemny kształt. Zbliża się coraz bardziej,aż w końcu ląduję.

- Nie było żadnych problemów,Hagridzie? - spytał się staruszek.
- Nie Panie psorze. Harry zasnął,bidula jak lecieliśmy nad Bristolem. A Alyssę teleportuję tutaj Pani psor McGonagall. - powiedział olbrzym.

Po chwili na ulicy pojawiła się starsza kobieta o srogim wyrazie twarzy a wraz z nią dziesięcioletnia dziewczynka,która była kopią Jamesa Pottera.

- O,nie. Nie ma mowy! Wszędzie tylko nie do Dursleyów! - krzyknęła dziewczyna.
-Ależ moja droga,tam będziecie bezpie...- staruszek nie dokończył bo przerwała mu dziewczyna.
- Bezpieczni?! To są chyba jakieś jaja! Proszę pana,może pan nałożyć zaklęcia, tak to pomoże.
Ale moje wujostwo NIENAWIDZI
magii! Jak pan sobie to wyobraża?! Zresztą jak skończę szkołę to Harry zostanie u nich! Jeszcze mają syna w jego wieku! Jeśli ich syn będzie taki sam jak oni,to Harry będzie miał ciężko! Będzie obrywał dzień w dzień,może nawet będą go głodzić! Ja nie zostawię Harrego.
Więc proszę nas dać do sierocińca lub do rodziny zastępczej ale nie mugolskiej. Może do rodziny Weasleyów. Nie będą musieć nam kupować ubrań czy czegoś innego. Sami będziemy kupować takie rzeczy i będziemy własnymi pieniędzmi za nie płacić.- skończyła dziewczyna.

Dumbledore zamyślił się.
Zgodzić się czy nie zgodzić?
W końcu podjął decyzję.
- Nie Alysso,przykro mi ale musicie zamieszkać u wujostwa.
I nie zmienię decyzji.
Alyssa smutna spojrzała na brata,który spał a potem na dom którego nienawidziła.
- Och Harry,przed nami ciężkie czasy ale wiedz,że zawsze będę przy tobie. - powiedziała cicho.

~■~■~■~■~

Lucjusz Malfoy nerwowo chodził po gabinecie.
Właśnie się dowiedział że Czarny Pan,jego mistrz,pogromca mugoli i szlam jest martwy.
Co się teraz z nim stanie?
Przecież kilku ludzi chętnie wsadzi go do Azkabanu a jeszcze kilka osób ma niezbite dowody na to że jest śmierciożercą.
Co robić,co robić...
Nagle do głowy wpadł mu pewien pomysł.
Konreliusz Knot!
Wystarczy przecież zdać sporą sumę galeonów Knotowi i sprawa załatwiona!
Ten stary dureń przyjmie te galeony z otwartymi rękami!
Taki Knot jest chciwy!
On będzie miał spokój a Minister Magii pieniądze.
Lucjusz usiadł na krześle z zadowolonym uśmiechem.

~■~■~■~■~

Remus Lupin załamany siedział w swoim domu i płakał.
Jego najlepsi przyjaciele zostali zabici przez Voldemorta,jego trzeci przyjaciel jest martwy,Syriusz jest w Azkabanie a Alyssa i Harry...zamieszkają u wujostwa.
Wiedział że nie może się nimi zająć ale gdyby był chociaż cień szansy.
Ale nie. To wszystko przez to że jest wilkołakiem. I nic nie mógł na to zaradzić.
~■~■~■~■~





Mój młodszy brat, HarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz